czwartek, 17 stycznia 2013

mało zimowa zima, czyli gumiaki pilne poszukiwane

Wyobraźcie sobie gołoledź na kostce brukowej - jedziesz, nie wiesz kiedy, jak i gdzie, ale na pewno niechybnie w kierunku gleby, czyli podłoża, po którym stąpasz. Teraz idziemy dalej - wyobraźcie sobie, że ta gołoledź nieco rozmiękła. Potem, przykryjcie ją dużą ilością śniegu (kilka centymetrów) i tenże śnieg roztopcie, ale nie do końca - ma zostać szara, mokra breja, w ilościach znaczących. Potem tą breję zalejcie wodą z nieba - ma lać jak z cebra. Woda nie odpływa, bo nie ma gdzie - breja ją wstrzymuje. Pomiędzy kroplami deszczu ma się plątać mocno rozmiękczony śnieg, w postaci dużych płatków. Teraz załóżcie buty i idźcie - dzieśkolwiek, nie ważne - na przystanek, do samochodu, na prawdę nie trzeba dużo.
Widzicie to? Czujecie to?

Bo mi przy trzeciej kałuży "nie-do-ominięcia" wyszło "pierdzielę, mam w d....no, idziemy" I szłam na przełaj, jak leci. Po drodze nabyłam nową, suchą parę skarpetek (dziękować za przezorność i drugą parę butów w pracy!). Buty wyschły na kaloryferze (w d.... nosie miałam, że się tak nie suszy!).

Wracając z pracy o mało nie obejrzałam orła cienia, ale się wyratowałam. Bo nie dość, że człowiek by se pośladki obił, to jeszcze tyłek przemoczył na tym bagnie. Moje myśli i stosunek do wczorajszej aury był bardzo niecenzuralny... Nie będę go więc na blogu wyrażać :)

A dzisiaj? Dzisiaj wszystko malowniczo zamarzło...

22 komentarze:

  1. Nie wiem skąd w tym wszystkim wzięłaś deszcz, ale opowieść świetna :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deszcz był z nieba - serio. Lało. Z dodatkiem śniegu.

      Usuń
    2. Leslie, potwierdzam własną, niekwestionowaną osobą! Lało wczoraj jak z pompy strażackiej i wody było do kostek!

      Usuń
    3. To ja nie wiem gdzie...
      U mnie -7!!!

      Usuń
    4. daleko od Ciebie :) ale już znormalniało :)

      Usuń
  2. u Ciebie zamarzło, a u mnie siąpi..;-) breja przykryta dla niepoznaki białym, i suprise, ciapniesz, albo nie;-) damy radę, raz my, raz nas;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znaczy się, że poszło dalej w Polskę :) Mam nadzieję - przepraszam z góry - że do mnie nie wróci ;) Ja sobie życzę zimy prawdziwej, a nie takiej podrobionej

      Usuń
    2. raczej łazi to tu, to tam, ale u mnie piękna zima, tak procentowo 30% siąpi jakby deszczyk, 70% śnieg więc na razie zima górą, chociaż + temperatura i sypanie solą powoduje ogólnie zalegającą bryje... na ulicach i chodnikach.. czyli UWAGA wzmożona, a buty mokre.. poza tym pięknie jest;-)

      Usuń
    3. dzisiaj też jest lepiej :) ale wczoraj...... 90% woda. Buty, choćby nie wiem, jakie były - przemakały. Najlepszy był mój mąż - chciał wysiąść z auta, a drzwi miał po stronie ulicy. Przejechało auto - szpryca w drzwi, no to siedzi i czeka. Jedno, drugie, trzecie, przerwa to wysiada. A tu zza zatoczki wyjechał autobus. Spierniczał po kałużach, bo doszedł do wniosku, że lepiej buty mieć mokre, niż wszystko i buty :)

      Usuń
    4. mokre buty jakoś można zakamuflować, mokre portki nie bardzo;-)

      Usuń
  3. A ja wczoraj zaliczyłam zająca. Dzisiaj lekko poturbowana jestem. Na szczęście tylko poturbowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się wyratowałam - stanęłam na nierówności, środek ciężkości się przemieścił, nóżki zaplątały, odjechały, środek ciężkości jeszcze bardziej wyszedł poza pion, rączki zamachały, z gardła wyszło u "łooooo!" i stanęłam w miejscu :D całe szczęście nikt nie widział, bo rozsądni ludzie nie łazili w tym dniu po chodnikach - każdy omijał jak mógł lub pływał pontonem ;)

      Usuń
  4. Ha! A ja sobie takie buciory zimowe sprawiłam, że nic mi nie straszne. Latoś poszłam po rozum do głowy i...
    Ocieplane kożuchem, zaimpregnowane na cacy i do tego z porządnym traktorem na podeszwie.
    Mogę sobie śmigać :)))
    Buziaki! Uważaj na siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co prezentowały sobą chodniki, wczoraj zniosłyby dzielnie tylko gumowce! Też miałam buty zaimpregnowane, na obcasie nawet założyłam, kierując się logiką, że przynajmniej od połowy stopy do pięty będę miała sucho... I tam miałam. Reszta chlupała, mlaskała i się ciapała.

      Usuń
  5. A ja nie muszę sobie wyobrażać, chłe, chłe, chłe :) Zbadałam organoleptycznie! No i wyniki mamy prawie takie same z wyjątkiem jednego: moje obuwie nie przemokło! To chyba ciąg dalszy... cudu jarosławskiego :))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak- chyba nieliczne wyjątki oparły się wczoraj wodzie.

      Usuń
    2. Widocznie to nagroda za pobożność :)))))))

      Usuń
    3. Hahahahahaahahhaha :))))))

      Usuń
  6. no cóż, u mnie biała zima, bez deszczu, co nie znaczy, że o mało, jak to opisałaś, "nie zobaczyłam orła cienia" ... ale dałam radę bo też strasznie nieelegancko byłoby się tak na doopę wyłożyć :)))) ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie, jak niedamowo. Damom nie wypada lądować na podłożu :) Od wczoraj można się wyłożyć, bo to co pływało - zamarzło. Na szczęście zamarzło bardzo nierówno, więc ogranicza możliwość wybicia sobie zębów i stłuczenia kości ogonowej ;)

      Usuń
  7. Deszcz? Powaznie? :P
    Kiedyś wyrżnęłam na takiej kostce obijając okolice pleców, nieprzyjemne doświadczenie i teraz w czasie marznącej deszczowej pogody omijam kostkę nawet autem :P.

    U nas póki co biało, śnieżnie i mroźno. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to u mnie miałabyś przechlapane - kostka jest na chodnikach, na parkingach i podjazdach. Kostka rulez!!!

      Usuń