poniedziałek, 11 sierpnia 2014

tak to z tymi babami jest...

Czy wiecie, jak trudno jest się spakować kobiecie na 2-3 dniowy wyjazd?
Masakra! Jedziesz na 2-3 dni i trzeba przewidzieć absolutnie wszystko! Trzeba wziąć bieliznę (przyzwoitą, bo jeszcze koleżanka z pokoju pomyśli, że mnie nie stać na nowe majtki i w takich podartych latam), coś do spania (najlepiej nie za bardzo seksi, i z dołem, bo przecież nie będę koleżance tyłkiem po oczach świecić), coś z długim rękawem, gdyby było chłodno, długie spodnie, krótkie spodnie (gdyby było gorąco), coś z krótkim rękawem (tak żeby się jeszcze nadawało do wyjścia między ludzi, np. na piwo w lokalu), i buty, takie na wypadek deszczu, może jakaś kurtka? Oczywiście osobny strój na drogę, kolejny do ubrania się "na miejscu" (ten z drogi przecież będzie nieświeży i do zmiany). Kosmetyki, ręczniki (duży i mały obowiązkowo) i kilka drobiazgów do makijażu oraz coś z biżuterii.... I w ten oto sposób na 2-3 dni wychodzi mała walizka.
No ale niech mi ktoś powie, czy można te racje odzieżowe zmniejszyć? Nie można! To jest absolutne minimum. A potem... a potem się wraca i trzeba to rozpakować...