Długo mnie nie było, prawda? Musiałam odpocząć, nabrać
dystansu i ochłonąć. Jeszcze mi się nie udało. Mam problemy, również
małżeńskie, które rozwalają mnie psychicznie. Stres, nerwy i wkurzające uczucie
bezsilności, ostatnio mnie wykańczają. Ale z drugiej strony, jak nie ja, to
kto? Tak sobie tłumaczę i tego się trzymam. Damy radę!
Będzie kilkuwątkowo.
Dziwne zjawiska
W moim domu żyją mutanty. Jednostki zmutowane genetycznie.
Ale bardzo fajnie zmutowane! Nie brudzą się, nie pocą, nie paćkają. Nie muszą
się więc myć. Nie korzystają z łazienki! Nie korzystają = nie brudzą – nie
muszą jej sprzątać. Proste! Tylko ja korzystam i używam, to SOBIE sprzątam. To
samo toaleta, podłoga (u nas sama się myje) czy lusterko nad umywalką –
krasnoludki je czasami myją. One chyba też gotują obiady, wyprowadzają o 6-tej
rano psa i dają mu jeść, szykują ubrania, zbierają pranie, wywieszają nowe,
zbierają suche z suszarki, myją balkon, żeby można było swobodnie wychodzić,
wycierają kurze…. Itp.
Tylko czasem czują się ciut zmęczone i mają ochotę
pier……dyknąć tym wszystkim i wychodzą na spacer, albo rower.
Przeładowanie
Mózg mi się zlasował, pamięć RAM została wykorzystana do
spodu, więcej nie przyjmie. Wszystko zapisuję teraz na kalendarzu na biurku,
inaczej nie zrobię/ nie pójdę/ nie załatwię, bo zapomnę. Wzięłam na siebie
ostatnio sporo rzeczy, problemów, za które czuję się odpowiedzialna, a związany
z nimi stres powoduje psychiczne wyczerpanie. Objawia się to czasami tym, że w
robocie zasypiam na siedząco. Głowa mi leci, oczy się zamykają i odlatuję. Nie
potrafię się skupić, bo po głowie krąży mnóstwo spraw, myśli i problemów. Za
dużo tego. Ciągle coś robię, o czymś myślę, planuję i kombinuję, jak związać
koniec z końcem. Jak załatać wielokrotnie cerowany materiał, gdy kolejne łaty
się odpruwają, a materiał już nie wytrzymuje i wszystko się sypie w rękach…
Matka Polka Wyrodna
Nie będę słodzić, nie będę kłamać – moje dzieci są świetne.
I ciężko pracują… żeby mnie doprowadzić do stanu szewskiej pasji… Efekty już
są. Mam ochotę na urlop od rodziny. Wcześniej chciałam wyjechać bez męża, teraz
również i bez nich. Ostatnio moim marzeniem jest wyjechać na wycieczkę
objazdową na Chorwację, albo do Hiszpanii. Pojeździć, pozwiedzać, poznać
miejsca z marzeń i przewodników. Chcę zobaczyć Dubrownik, chcę pojechać do Dalmacji,
chcę zwiedzić Barcelonę, pojechać do Segovii i jeszcze po Francji… Ale BEZ
dzieci. Po prostu. Chcę się skupić na miejscu, na relaksie i przyjemności, a
nie na soczku, wodzie, lodzie, siku, nudzimisię, czy jeszcze daleko, i całym
stadzie innych pierdół. Chcę JA mieć przyjemność. I nie mam z powodu tego
chcenia wyrzutów sumienia. Żadnych.
Psowate
Oprócz bycia wredną suką, w domu mamy jeszcze psa, jak
wiecie. Małe to, wredne, zgryźliwe i rozszczekane. Rośnie w oczach. Tempo ma
niezłe. Ostatnio zwichnął łapę. Zaliczył RTG, opatrunki, weta i…. wszystko
spadło, zjechało, zostało zeżarte, itp. Więc łazi bez, w myśl zasady, że goi
się jak na psie i że jakoś to będzie, samo mu przejdzie. I przechodzi. A ja
staram się kopiąc go nie trafiać w tą podejrzaną o złamanie łapę (żatuję :P nie
kopię go……. zbyt mocno :P). Jeśli nadal będzie rokował poprawę i normalniał, jak
do tej pory, to jest szansa, że dożyje kastracji za 3-4 miesiące. Jeśli nie…..
well……. Zgłoszę go do badań w kosmosie i będzie robił za następcę Łajki :P