piątek, 29 czerwca 2012

teorię mam

Tak mi jakoś ostatnio wychodzi, że ilość pracy jaką trzeba wykonać w domu wzrasta proporcjonalnie do czasu w nim spędzanego. W czym rzecz? A w tym, że normalnie nie robię TYLE, ile jak siedzę w domu. Nagle dostrzegam rzeczy, których nie widzę (nie chcę widzieć?) na co dzień. I zamiast skorzystać, że mam wolne, to podciągam rękawy i zaczynam robić. A to nagle okno się zrobiło ta strasznie brudne, że wymaga NATYCHMIASTOWEJ interwencji. A to zachciało mi się robić krokiety, z którymi jest dużo zabawy. A to nagle zauważam, że koniecznie należy umyć szafki w kuchni i płytki za kuchenką. Normalnie siedzenie w domu mi szkodzi. Najbardziej chyba na głowę :) Chyba powinnam wrócić do pracy....

ech

no i się narobiło. Ze zwykłego katarku zrobiło się katarzysko, zrobił się kaaaaaaszel, uciążliwy i brzydki. I czas nadszedł, aby się z nebulizatorem ponownie przywitać. Siedzę z młodym drugi dzień, usilnie zapobiegając wyciekom z nosa na bluzkę, na stół, na spodnie, gdzie popadnie. Żeby było trudniej - sama robię wielkie a psik, bo synuś tak bardzo kocha mamusię, że kaszląc i plując na nią przez dwie noce, oddał jej sporą część swojego kataru, bez większego uszczerbku jednak dla samego siebie. Idziemy dzisiaj do kontroli, bo z młodym bywa tak, że w tygodniu (= w czasie kiedy lekarz jest pod ręką), trzyma się jakoś. Gdy nadchodzi weekend lub lekarz idzie na urlop - jemu się pogarsza. Więc dzisiaj pomna tego co było, idę go skontrolować, póki lekarz JEST. Nie będę się potem po pogotowiach szlajać. W każdym razie NADAL optymistycznie liczę, że nie ma zapalenia oskrzeli (bo brzmi jakby już było), że w poniedziałek wróci do przedszkola w pełni zdrowia, i że nie trzeba antybiotyków, bo już z rok nie brał, albo i więcej. Proszę potrzymać kciuki. Aaaaaaa PSIK!!!!!

Uzupełnienie: Młody okazało się czysty oddechowo zupełnie. Gardło zdrowe. Chociaż pani doktor, jak go usłyszała w poczekalni, to na dzień dobry twierdziła, że chyba dobrze nie jest.. atu zonk - niespodzianka. Gorączka ma prawo wracać jeszcze do jutra, a jeśli odpuści - w poniedziałek może wracać do przedszkola :) A ja do pracy!!!! Do czego to doszło, żebym się z tego faktu cieszyła?

czwartek, 28 czerwca 2012

A....PSIK!!!!

Nie wiem, co złapało moje dziecię, ale odnoszę wrażenie, że próbuje zabawy w "podaj dalej". Kicham jak wściekła, na zmianę z młodym. I mam uczucie posiadania kataru i drapania w gardle :( nie lubię, bo dopiero co wyszłam z paskudnego zapalenia krtani.  Tak więc myyyk po aspirynę i herbatkę z soczkiem malinowym, a na obiad rosołek w pierwszej kolejności :) I jeszcze czosnek pójdzie - a huuuuuu! Strzeżcie się! hehehe

po wpływem pewnych zdjęć, czyli tatrzańsko

Jak zanudzam - zwalcie winę na pewną Ewę, która mnie natchnęła do wspominania. Poniżej kilka dowodów mojej działalności w górach.

Było się tu i tam (widok na Kozią Przełęcz, Kozi Wierch, Kozią Dolinkę - zdjęcie ze Szpiglasowej)

Pogoda jednak nie zawsze dopisuje, a czasami brak łańcucha skutkuje zjeżdżaniem na pupie... (to nie ja)

Ale nawet przy pochmurnej pogodzie można coś zobaczyć... (Zejście z Granatów w kierunku Hali Gąsienicowej)

A to ja :) Też gdzieś na Orlej Perci (2007)

I widok z trasy (2007):

A to moja ręka przy zejściu z Granatów w zeszłym roku :) i pojawiający się chwilami Staw Gąsienicowy

Podoba się Wam? Kto jedzie ze mną w tym roku?

środa, 27 czerwca 2012

dzień świra

Świr to ja. Normalnie mi dzisiaj odbija jakaś palma. Pilnuję swojego zlecenia, bo wymaga ciągłej kontroli i lekkich kombinacji, żeby się w tak krótkim terminie wywiązać ze zobowiązania. Dziecko mi dzisiaj się rozchorowało, tatuś zaraz zabiera je do lekarza, bo przeziębienie w postaci pociągania wczoraj nosem, przeszło w temperaturę i kaszel dudniący. A ja zamiast się zamartwiać, chodzę jak skowronek. Nucę, przytupuję, uśmiecham się i jest mi ogólnie miło i przyjemnie. Świr mnie jakiś opanował i tyle. Minie mi jak spędzę popołudnie z marudą - tego mogę być pewna. Póki co, nie przejmuję się troskami dnia codziennego (hehe, jak szumnie brzmi) i umawiam babski zlot.
Miłego dnia wszystkim życzę :) http://www.youtube.com/watch?v=eJfS-7o1viI

Dopisek: Młody osłuchowo czysty, podawać mam tylko syrop na kaszel i temperaturę, potrzymać w domu 2-3 dni i inhalować solą, żeby rozpuścić katar i ułatwić odkrztuszanie. Wszystko. Więc od jutra przejmuję dyżur nad maruderem.

wtorek, 26 czerwca 2012

kobieta zmienną jest

...i w myśl tej zasady poszłam wczoraj do fryzjera i zmieniłam wizerunek. Na nieco inny, stanowczo odbiegający od tego, co miałam na głowie. I czuję się z tym świetnie. Zmieniona, odmłodzona, z pazurkiem, inna. Po prostu świetnie. Tu dłużej, tu krócej, asymetrycznie, nieco zadziornie. Fryzjerka strzygąc mnie stwierdziła, że albo ją zamorduję, za to, co mi zrobiła z tyłu, albo mi się spodoba. Spodobało mi się :) Zwykle jak do niej idę, daję jej wolną rękę. Mówię, co mniej więcej (zwykle mniej) chciałabym mieć na głowie, a ona wie jak to zrobić, żeby było dobrze. Dobiera fryzurę do włosów. Efekt - po jej cięciu czeszę się palcami, bo włosy układają mi się same tak, jak ona by to zrobiła. Lubi mnie strzyc, bo ja często zmieniam fryzury. Włosy mi dość szybko odrastają, stąd zmiany wizerunku były nader częste. Miałam już poniżej ramion, miałam jeżyka, miałam półdługie, asymetryczne, teraz mam fajnego pazia z grzywką na przedzie, dłużej z prawej, krócej z lewej :) I jestem z siebie bardzo zadowolona :) Do fryzury będzie mi pasowała ostatnio zakupiona sukienka :)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

odwaga cywilna

To jest pojęcie, który niestety jest obce pewnej grupie ludzi. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym coś przeskrobać, coś komuś zrobić i się nie przyznać. Ukrywać. Wyrzuty sumienia by mnie pożarły. Po prostu nie potrafię inaczej, jak iść i powiedzieć co zrobiłam. Skarżę sama na siebie, nawet w błahej sprawie i kajam się. W czym rzecz? Mojej koleżance ktoś na parkingu stuknął auto. Zostawił przy tym wyraźne ślady lakieru. Na firmowym parkingu jest tylko jedna osoba, która posiada auto w tym kolorze i która ewidentnie ma problemy z parkowaniem, czego parokrotnie byłyśmy świadkiem. Oczywiście zderzak właścicielki jest mocno obtarty, wręcz ma zdarty lakier. W miejscu, która pięknie pasuje do samochodu koleżanki. Ale pani się wypiera, a jej synek twierdzi wręcz, ze to wina mycia karcherem, lakier od tego odchodzi. To może niech pani lepiej z myjni nie korzysta, bo tak jeszcze większe ciśnienie? i za chwilę zostanie całkiem bez lakieru :P Nie wiem - nie rozumiem takich ludzi. Najpierw się w ogóle nie przyznała, a zapytana rżnie głupa, że ona nie wiedziała, nic nie poczuła.... A zderzak od tego "niepoczucia" konkretnie zdarty i lekko popękany. Chyba jestem starej daty, bo ja bym tak nie umiała - zostawiłabym kartkę z numerem telefonu, poszukałabym właściciela - cokolwiek. I na pewno się przyznała. Wolałabym nie robić z panią interesów - nie wiem, czy nie zostałabym przez nią oszukana.