czwartek, 4 lipca 2013

tja....

Zapomniałam telefonu. Nie wiem, gdzie odłożyłam, a znaleźć nie łatwo, bo wyciszyłam dźwięk. Jest. Odnalazł się.

Autobus, synuś po 2 przystankach woła na pół autobusu: " Mamusiu, nie skasiowałaś bileciku!" Nie skasowałam - fakt. Tak było 3 dni z rzędu.

Zapomniałam tabletek na alergię - wycisnęłam z opakowania i znalazłam je rano w tym samym miejscu...

Otwieram szafkę, w której trzymam makarony, kasze, mąkę, cukier i .... znajduję zsiadłe już mleko, które schowałam po użyciu dwa dni wcześniej...

Myłam się rano i zapomniałam o zębach... Dobrze, że są gumy miętowe ;)

Zapomniałam butów od szewca odebrać. Przypomniało mi się, bo znowu jest gorąco i nie mam klapek.

Za 6 dni roboczych idę na urlop... Chyba jest on jakby niezbędny....