wtorek, 23 kwietnia 2013

szykuję się...

...na wizytę w stolicy naszego wspaniałego kraju. Zamierzam się tam przeszkolić, odbyć firmowe zebranie oraz kogoś osobiście poznać poprzez spotkanie. Jestem pewna, że będzie fajnie i już nie mogę się doczekać!
Mam jedynie nadzieję, że dożyję tego spotkania, bo z moim obecnym krzyżem, czy też "doopą", jak to określa Desper (swoją drogą musi mieć ten Desper strasznie wysoko swoją doopkę umieszczoną, skoro twierdzi, że tam gdzie u mnie znajduje się krzyż, powinien być tyłek! dziwnie jest zbudowany... albo zadziera... doopę), ciężko będzie znieść kilkugodzinną drogę i kilkugodzinne siedzenie na szkoleniu. Cóż... w najgorszym razie będą drugą po prowadzącej osobą stojąco-łażącą! Abo co gorsze (dla prowadzącego) będę od czasu do czasu wychodzić z sali celem rozruszania na korytarzu zastanych członków ciała i kręgosłupa. W każdym razie - plan już jest - szkolenie, szybki meldunek w hotelu i biegusiem na spotkanie w pewnej urokliwej knajpce z pysznym jedzeniem (Tygrys wieczorem zdecydowanie musi coś zjeść!).
Czy mówiłam, że nie mogę się doczekać? A fakt, mówiłam już. Ciekawa jestem wrażeń i czy sobie przypadniemy do gustu :) Chociaż... tego chyba nie powinnam się bać. Oj, po prostu i zwyczajnie nie mogę się doczekać. Dobra, już nie będę się powtarzać :)

niedziela, 21 kwietnia 2013

uprzejmie donoszę...

Szanowna Opieko Społeczna!
Chciałabym zainteresować Państwa niejaką Tygrys. Odnoszę wrażenie, że ona jest złą matką, a w domu to już króluje totalna patologia.
Ja wszystko słyszę i widzę, więc wiem, a skoro wiem, to dla dobra tych słodkich dzieciątek, chciałabym, abyście się Państwo tą wyrodną matką zainteresowali. Ta kobieta nie umie zajmować się dziećmi! Ja słyszę, jak ona się czasami drze. Np. w łazience - dzieci się bawią, kąpią, a ta baba zaczyna coś krzyczeć o wrzaskach na pół bloku i zalewaniu łazienki. Nie przesadzajmy - jak wyleją kilka pojemników wody na podłogę, to od tego chyba jeszcze nikt nie umarł, prawda? Albo coś mi się kiedyś żaliła, że pozwoliła im się chwilę pobawić, a oni niby strzelali z zabawek wodą po suficie, bo postanowili pocelować w lampę. Lampa ponoć nie oberwała, za to wszystkie szafki, sufit i pół łazienki owszem. Ale myślę, że ona zmyślała, ta baba. Kiedyś sama słyszałam, jak się darła za nimi na podwórku: "Stać! Proszę się natychmiast zatrzymać przed ulicą!" No przecież na pierwszy rzut oka widać, ze ona się zająć nimi nie umie! No jaka matka pozwala dzieciom tak biegać? Porządna matka by dzieci pilnowała, a nie puszczała tak oooo, że biegają, szaleją, i w ogóle... Albo - co gorsza - ona parę dni temu pozwoliła córce wyjść przed blok, żeby się pobawiła - SAMA!!! Z koleżanką biegały i się bawiły! No kto to proszę państwa widział, żeby być tak nieodpowiedzialnym... Gdzie byli rodzice, gdy one sobie latały i bawiły się w chowanego, malowały kredą chodniki? Gdzie była matka, jak ta biedna dziewczynka się przewróciła? Takich dowodów na nieodpowiedzialność jest więcej - niedawno wykorzystała biedną istotkę i kazała jej iść do sklepu po mleko! Samą ją puściła! Ja słyszę jak oni czasami z tymi dziećmi sobie poczynają. Jakieś wrzaski, piski słyszę, może oni je biją i maltretują? To trzeba sprawdzić. Ona mi potem mówi, że się bawili, że wojnę na poduszki robili, ale ja swoje wiem! Ale to jeszcze nic... Do napisania tej skargi skłoniły mnie ostatnie wydarzenia. Proszę państwa... Parę dni temu jedna z tych małych istotek zachorowała. Ponoć miała bardzo wysoką gorączkę, marudziła, majaczyła, ci rodzice nie spali - podobno. A co ona zrobiła, ta matka? Zamiast przytulić, wziąć w ramiona, ona się wzięła i zdenerwowała! Ja nie wiem, co ona temu dziecku zrobiła, bo go od paru dni nie widziałam. Ale widziałam JĄ! Szła jakby kija połknęła. Mówiła mi, że się schyliła do dziecka, że chciała mu leki podać, gorączkę zbić... i jej ponoć w kręgosłupie strzeliło. Ala ja tam swoje wiem, a dziecka nie widać i nie słychać. Znaczy słychać- jęczy, marudzi i płacze. Proszę natychmiast sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku, bo jeszcze mu coś ta baba zrobiła, jakąś krzywdę! Ratujcie te dzieciątka z rąk TEJ kobiety!
Życzliwa anonimowa sąsiadka.