środa, 15 stycznia 2014

syndrom dnia poprzedniego

...to taki stan, kiedy wkurw niby w większości opadł, niby równie pochyła w wygórowanych emocjach i nastrojach, ale jeszcze nie do końca poziom "zero". Człowiek łazi lekko zdołowany, ciut przybity, zastanawia się, ile procent winy jest po jego stronie, a ile po tamtej. Zamiast się wyciszyć do końca, jeszcze jakieś argumenty się po głowie tłuką, zamiast iść w kąt. Niby "było - minęło, jest ok", a nie jest jeszcze. Taki kac po awanturze, w sumie z błahego powodu. A jednak. Z drugiej strony - może to dobrze czasem wyładować emocje, bo ileż można je w sobie cisnąć? Tylko ten syndrom dnia poprzedniego... może popołudniu minie.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

słów kilka o pomaganiu

W świetle jeszcze brzmiące Orkiestry tak mi się wykluł post. O pomaganiu. O wszelkiej maści fundacjach. Itepe, itede.

Orkiestra. Od razu mówię, że "daję", zawsze, co roku wrzucam jakiegoś "piątaka", czy "dyszkę". Zawsze. Czemu? Bo uważam, że warto. Jeśli mogę w taki sposób pomóc, to czemu nie. Moje dzieci miały wykonane badania słuchu, Młody nawet usg nerek. Młoda, tuż przed operacją usuwania migdałów - jeśli się nie mylę - również miała badany słuch - i również chyba widniało tam serduszko. Na szczęście nie miałam "okazji" sprawdzić innego sprzętu, który zakupili, może poza pompą podającą Młodemu leki w szpitalu. Jeśli udało im się uratować choć jedno małe życie - chwała im za to. Niech grają! Niech się minister zdrowia schowa, niech nam inne państwa zazdroszczą!
Czytałam dzisiaj o propozycji stworzenia algorytmów dla dyspozytorów pogotowia - te stworzone przez "bandę Owsiaka" również napotykają opór i niechęć. A nie dalej, jak w sobotę, byłam świadkiem sytuacji, że dyspozytor czekał z wysłaniem karetki ponad 30 minut, bo istniało podejrzenie, że człowiek, który spadł ze schodów i jest nieprzytomny, jest również pod wpływem alkoholu, więc karetkę wezwać może jedynie policja, która nie wiadomo kiedy dojedzie... Policja, która dojechała po nieskończenie długim czasie (z punktu widzenia rannego) była zaskoczona, że nie ma karetki i zapytała się nas, świadków, czemu jej nie wezwaliśmy. Na co ja, jednostka dość bezczelna i asertywna, odpowiedziałam, że i owszem, była wzywana 4 razy, ale nie przyjedzie, dopóki panowie jej nie wezwą i nie potwierdzą, że jest potrzebna, bo dyspozytor jest tępy.

Fundacje typu TVN" czy "Polsta" - jak mogę, to na tych samych zasadach, co przy orkiestrze - pomagam. Mały sms mnie nie zbawi.

Fundacje DKMS i inne namawiające do zostania dawcą - tutaj świadomie, póki co, odmawiam. To znaczy, jeśli mam możliwość wesprzeć za pomocą sms lub zbiórki - to to zrobię. Ale nie robię badań w kierunku zostania dawcą. Może się zastanawiacie czemu? A temu, że decyzję o wykonaniu takich badań należy podjąć świadomie, mając na uwadze korzyści i ograniczenia. Korzyści - no oczywiście, można komuś życie uratować. Ale ja mam również pewne ograniczenia, które mogą spowodować, że w czasie, gdyby jakimś trafem mój szpik był potrzebny, ja będę zmuszona odmówić. Mam słabą odporność, częste i nawracające infekcje oraz małe dzieci - nie jestem na razie na tyle dyspozycyjna, żeby "ryzykować" zostanie dawcą. Odkładam to na razie na przyszłość. Nie wykluczam, ale odsuwam w czasie. Świadomie.