czwartek, 31 stycznia 2013

runęły ideały?

Oglądnęłam wywiad z Amstrongiem. Ale cholernie bezczelny, arogancki bubek! Takie miałam zdanie po materiale. Upadł ideał, upadła legenda, i zrobiła to w wielgachnym hukiem. Aż tąpnęło i ziemia zadrżała. I jak tu wierzyć w sport? W czystą grę, czystą rywalizację, czystą walkę ze sobą i przeciwnikami? Słyszałam nie raz, jak ciężko mają sportowcy, ciągłe kontrole, "spowiadanie" się, gdzie kto jedzie, gdzie przebywa, naloty i sprawdzanie znienacka oraz przede wszystkim - mało dyskretny sposób pobierania próbek. Szkoda mi było ludzi. Ale... nie byłoby to potrzebne, gdyby wszyscy walczyli fair. A tak nie jest. Ciekawa jestem, jak to na prawdę jest z tą astmą norweskich biegaczek? Bo po obejrzeniu tego wywiadu na prawdę zaczynam w nią wątpić... Jak afera w tym kolarstwie się rozwinie, jak to pierdyknie wszystko, to smród będzie czuć jeszcze bardzo długo. I możliwe, że się rozniesie i na inne dyscypliny.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

plaga podkarpacka

I zstąpiła zaraza na dom na prowincji. I nastał okres kaszlu i smarkania. Nawiedził kaszel pierwotnie syna i zasiał spustoszenie w jego oskrzelach. A syn walczył dzielnie, nie poddając się wirusowi. Jednak on się silniejszy okazał i zaczął syn dnia drugiego dudnić i huczeć. I pił on syropy w ilościach przechodzących powoli w litry. I wziewał on specyfiki różne przez maskę, które ulgę przynieść miały. Kaszel nie poddawał się jednak i przywołał do siebie katar. Dnia trzeciego wirus zdobył twierdzę siostrzaną. I zasiał spustoszenie w jej oskrzelach. I wywołał kaszel dudniąco świszczący. I kaszlała ona dniem i nocą, spożywając syropy. Katar również postanowił ją zgnębić i zasiał spustoszenie w jej otworach nosowych, nadwyrężając zapasy chusteczek. I walczyli oni dzielnie, omijając antybiotyki. I nastał dzień siódmy, a kaszel i katar nawiedziły matkę. I dudni ona obecnie i mówi "przeznos"...

CDN.
p.s. we środę kontrola u lekarza, chyba w poszerzonym składzie ;) bo według wszelkich znaków na niebie i ziemi, koło środy powinien paść ojciec...