niedziela, 31 sierpnia 2014

koty mają 9 żyć, czyli złego diabli nie biorą

No więc...
W domu zaczęła się akcja poszukiwawcza. Zaginął przedłużacz. Do niedawna był widziany w garderobie (szumna nazwa na małe pomieszczenie, w którym jest szafka na buty, odkurzacz, wieszak i pawlacz). Leżał na szafce na buty. Jednak wczoraj nie można go był znaleźć. Zaczęły się poszukiwania. Ja w dole, mąż na górze. Odsunął drzwi od pawlacza i wtedy to się stało...Nie wiem, jak, ani czemu, ale odsunięte drzwi potocznie mówiąc - spadły mi na łeb...
Już wiem, że można jechać na pogotowie, albo na ostry dyżur przy SORze (lepiej na SOR, biorąc średnie doświadczenie z pogotowia, zawsze to zejdzie chirurg z dyżuru). Wiem też, który szpital miał ostry dyżur. Poznałam miłego pana chirurga, który założył mi 4 szwy. Pani pielęgniarka zapodała mi zastrzyk, który zarąbiście dzisiaj boli i bardzo delikatnie podgoliła brzegi do szycia. A mąż ma ogromne szczęście, że umyte i wysuszone włosy zasłaniają to, co mam na głowie z jego powodu :P
Ale jak mówią, złego diabli nie biorą, a ja twarda baba jestem :) No i pierwszy raz w życiu miałam szytą głowę. A dzisiaj... czuję się jakby lekko trzepnięta. Pierwsze skutki uboczne są już widoczne - zapomniałam o wczorajszej aukcji zarąbistej kiecki, o której marzyłam, a dzisiaj przez 5 minut gotowałam mleko bez gazu. Zostało mi jeszcze 8 żyć - to w sumie nie mało.

A na SORze było tak
D (doktor): Ja bym pani standardowo proponował TK głowy.
Ja: panie doktorze, mi się dość niestandardowo nic nie stało, czuję się niemal świetnie, mimo okoliczności.
D: pamięta pani zdarzenie?
J: ŚWIETNIE pamiętam i długo będę!
D: No, ale może pani mężowi wkońcu wybaczy ;) nie zemdlała pani, nie jest słabo, niedobrze?
J: nic a nic, nie kręci mi się w głowie, nie wymiotuję, nie słabnę i nie mdleję.
D: To okej, jakby się coś działo - to do 7 rano może pani wpaść, a po 7 to już drugi szpital :) miłego wieczoru!