piątek, 11 maja 2012

jupi :)


źródło: http://demotywatory.pl/3774859/Piateczek--%29

http://www.youtube.com/watch?v=iuODUm9MjKM&ob=av2e

czwartek, 10 maja 2012

granica

Nadrabiam zaległości, czytam różne wpisy, starsze, młodsze, dotychczas nieznane i zastanawiam się, gdzie leży granica między obiektywnym przedstawianiem własnych poglądów, a namawianiem innych do patrzenia na świat przez nasze okulary. Granica ta jest chyba bardzo cienka i delikatna. Bo przecież nawet jeśli przedstawię swój punkt widzenia świata, argumentując dlaczego tak, to w jakiś sposób nakłaniam kogoś do zweryfikowania jeg poglądów. A może nie? Może to jest właśnie obiektywne przedstawienie sprawy, bez narzucania komuś swojego zdania? Staram się w swoim życiu ludzi nie oceniać. Mogą mi się czyjeś poglądy podobać, bądź nie, to działa też w drugą stronę. Mogę się z nimi zgodzić w pełni, w połowie lub wcale. Ale dopuszczam, że ktoś może mieć inne zdanie. Nie każę nikomu podzielać moich opinii i oczekuję tego samego w zamian. Nic mnie bardziej nie drażni, jak narzucanie mi zdania i podejmowanie za mnie decyzji. Normalnie cholery dostaję. Bozia dała rozum, wolną wolę, więc z tego korzystam. Nie lubię się czuć jak dziecko, za kótre decydują inni. Ba, ja nawet dzieciom pozwalam do pewnych granic podejmować decyzje - chcesz to czy to? Wybór jest? Jest :P Tak więc wracając do meritum - umiejętność przestawiania swoich poglądów bez narzucania, umiejętność dyskutowania o nich z kimś, kto myśli inaczej - to jest nie lada sztuka. Chciałabym ją posiąść.

Dziwny jest ten świat...

Makapaka chodzi po lesie z rowerkiem, który nie ma kółek i ogląda kamyki. Igipigiel biega z czerwonym kocykiem, spotka się z Upsidejsi, witają się buziaczkiem, aż Upsidejsi unosi się spódniczka i zaczyna tańczyć. Ich ulubionym zajęciem jest wąchanie kwiatków. Tomblibusie są w paski i mają spodenki w kropeczki, ale zdejmują je przed wejściem do domku i wieszają na sznurku. W małym domku mieszka 10 Pontypinów z rodzicami - chyba rodzicami - wyglądają jak dorosłe Pontypiny. Są też skoczne piłki, Hahusie, kolorowy pociąg, imienia którego zapomniałam.
Nie - nie piłam.
Nie - nie ćpałam.
Nie - niczego nie paliłam, nie wąchałam.

Oglądam z dzieckiem dobranockę.

*pisownia "ze słuchu"

nie wszystko mówić wypada

Słyszałam wczoraj w dzienniku wypowiedź pana Tomaszewskiego. Uważam, że osobom publicznym, pewnych rzeczy mówić nie wypada i nie uchodzi. Jaką reprezentację mamy, taką mamy. Wyżej d..y nie podskoczysz. Mówi się trudno, należy się uczyć na błędach, a tych nam nie brakuje, i iść dalej. Inna sprawa, że przy liczbie błędów, jakie są popełniane, to powinniśmy być już najmądrzejszym narodem świata, ale to nie teraz. Nie spodobało mi się, w jaki sposób pan Tomaszewski skrytykował skład na euro. Owszem, można powiedzieć, że coś mi się nie podoba, bo (tu zwykle padają argumenty, bardziej lub mniej racjonalne). Jednak mówienie, że mu wstyd, że grał z orzełkiem na piersi - no to już chyba lekka przesada. Wstydzi się być Polakiem, czy jak? Bo dla mnie to zabrzmiało właśnie w ten sposób. Piłki nożnej nie oglądam, nad reprezentacją się nie zachwycam, ale będę szczerze życzyła im powodzenia. Bo trzeba wspierać własną drużynę, niezależnie jaka jest i kto wchodzi w skład. To, że najlepiej by było, jakby tworzyli ją sami Polacy - nie podlega dyskusji. Jednak na razie nie umiemy stworzyć drużyny na wysokim poziomie. Kasa? Chęci? Talenty? chociaż tych ostatnich chyba nie brakuje, tylko nikt nie potrafi ich wyłowić i odpowiednio poprowadzić do przodu (a nie na zmarnowanie). Ale mówić do kamery, że wstydzi się gry z orzełkiem... Wstyd, panie Tomaszewski, wstyd...ale za pana.

Wnioski z zakupów

Wczoraj, jak zapowiadałam, rozglądałam się za sukienką. Po przymierzeniu kilku sztuk i przeglądnięciu wielu na wieszakach, wyciągnęłam pewne wnioski, którymi się podzielę. Pewnie nic odkrywczego, ale jednak.

1. Wszystkie sukienki szyją obecnie na jedno kopyto, mam nieodparte wrażenie, że różnią się jedynie kolorem, względnie szerokie ramiączka i łagodny dekolt lub węższe ramiączka i dekolt w serek, na zakładkę.

2. Osoba ma w sukienkach delikatnie rozszerzających się ku dołowi wygląda koszmarnie, łamane przez głupio/idiotycznie. Nie przymierzając, jakbym nałożyła namiot wojskowy. Dziwny odgłos wydałam z siebie w przymierzalni, jak się w tym cudzie zobaczyłam. A sukienka była cudna, nie zaprzeczę. Ale nawet pasek mi nie pomógł.

3. Osoba ma nie może nosić sukienek przylegających w biodrach. Bo albo tyłek mi się nie mieści, albo góra zwisa, jak się mieści tyłek. 2 w 1 się nie da.

4. Sukienki w całości przylegające są również złe, bo jak wyżej.

5. Sukienki oferowane w sklepach są zwykle krótkie. Taką długość to ja mogłam nosić 15 lat i 10 kilo temu. Teraz już zdecydowanie nie wypada.

6 . W sukienkach zwiewnych wyglądam nieco topornie, nie wiedzieć czemu. Lepiej mi w nieco sztywniej wyglądających materiałach.

7. Osoba ma w sukienkach mocno wzorzystych wygląda mocno nienaturalnie. Nawet w kierunku dziwnie i głupio.
8. W modnych obecnie bombkach tyłek mój wygląda jak u słonia - ze 3 razy większy niż obecnie.

Tak więc postanowione - skorzystam wyłącznie z zasobów własnej szafy i nie będę kombinować. Wolę wystąpić po raz drugi czy trzeci w sukience, w której się dobrze czuję i dobrze wyglądam, niż robić z siebie pajaca lub coś w stylu z tyłu liceum, z przodu muzeum. Tylko muszę sobie jakieś ładne cienie do zielonej kiecki uzupełnić. Kryjące zmarszczki i wyszczuplające :P

środa, 9 maja 2012

pustka

Mam w głowie pustkę. Wciągnęła mnie książka, ja się wciągnęłam w książkę, pod natłokiem wielu wątków i nazwisk jakoś nie chce mi się myśleć o niczym innym - próbuję na tym zapanować, co się tam dzieje. Inna sprawa, że nałożyło się parę dni, które mnie zmęczyły i się odłączyłam. Nie nadwyrężam ośrodka myślenia :P Kobiece sprawy i dni sprawiły, że padłam wczoraj o 21. W sobotę basen, sprzątanie, więc w niedzielę się leniłam. W poniedziałek biegałam i zmarzłam, co uwidoczniło się na środku ust... kocham opryszczkę miłością nieskończoną po prostu... Pogoda siadła, więc nastrój też jakiś taki średni... Próbowałam znaleźć sobie pokój w Zakopanym w okolicach 16-17 sierpnia, ale okazało się, że pokój plus rozsądna cena graniczą z cudem w tym czasie. Zresztą pani, u której już wynajmowałam rok temu, powiedziała mi wprost, żebym przyjechała 19-tego, to ona mi da fajny pokój w fajnej cenie i odbierze mnie z dworca z młodą. I chyba tak zrobię. Zwiedzimy Morskie Oko i Halę Gąsienicową - zobaczy góry z bliska, a wycieczki nie będą bardzo obciążające. No i obowiązkowo basen w Zakopanym, bo uwielbia takie atrakcje :)

O tym, co się dzieje w naszym pięknym kraju, to mi się nawet czytać i słuchać nie chce - bo tylko się zastanawiam, czy politycy przypadkiem nie pominęli kilku dawek leków z rzędu... Tak więc, jak mówiłam - nie obciążam zbytnio głowy. Dzisiaj idę pomierzyć parę kiecek, bo mi się skumulowały imprezy na koniec miesiąca i okazało się, że przydałoby mi się jedną kreację uzupełnić.

Aaa, a w ramach poprawy nastroju wklejam linka do piosenki, która kojarzy mi się z letnią swobodą i wakacjami - jakoś od razu gęba mi się uśmiecha jak jej słucham.

http://www.youtube.com/watch?v=uwIGZLjugKA

poniedziałek, 7 maja 2012

Zaczytana

Wchłonęła mnie książka. Spodobała mi się i wciągnęła mnie w weekend jak chodzenie po bagnach. Zaczęło się od zerkania pół okiem na serial - małż ogląda, a przeszło w czytanie książki, na podstawie której serial powstał. Tak więc - nie ma wpisów, bo się zaczytałąm :) Gra o tron fajna jest :)