piątek, 2 stycznia 2015

o tym JAK przeżyłam Nowy Rok...

Joł! Jestem! Z doskoku wracam, coraz częściej do Was zaglądając. Skończył się 2014, nastał 2015, znowu się trzeba przyzwyczajać do nowej cyferki na końcu.... Życzę Wam wszystkim, aby ten Nowy był po stokroć lepszy od poprzedniego!
A jak się Wam udał Sylwester? Pobawiliście się nieco? Ja swój spędziłam głównie na kanapie. W towarzystwie szwagierki z mężem. Było miło, tak jak miało być. Chlapnęłam 2 lampki wina, o północy lampkę szampana, pożarliśmy wypasione zapiekanki, była też sałatka... poszłam spać przed pierwszą w sumie, licząc, że ta głowa co mnie ćmi - przejdzie. Przeszła.... a owszem... od stanu "ćmi" do stanu "napieprza". A potem było już gorzej... Jak można przywitać Nowy Rok, aby go dobrze zapamiętać? Oszczędzę Wam szczegółów, ale wspomnę, że wstałam z łóżka ok. 19-tej dopiero, gdy głowa przeszła z etapu "napierd..." do tylko "napieprza" oraz jak już miałam pewność, że kasza ze zjedzonego z ogromną dozą nieśmiałości krupniku nie wybije mi zębów od wewnątrz... Dreszcze, temperatura i zatrucie to NIE jest to, co Tygrysy lubią na święta...... No, ale jest i plus - możliwe, że schudłam po świątecznym obżarstwie :P a plusów w tym roku zamierzam szukać bardzo mocno!
Moje postanowienia noworoczne?
1. kontynuować regularne wizyty u pani prowadzącej zajęcia fitness celem poprawy własnego samopoczucia, kondycji i sprawności oraz wyrzucenia z siebie negatywnych emocji.
2. nie zabić męża i nie rozwieść się :P
3. wykazywać się większą cierpliwością i wyrozumiałością w stosunku do coraz częściej irytującego swoimi "genialnymi-inaczej" pomysłami potomstwa
4. nie zamordować teściowej (czyli wykazać się przeogromną dawką cierpliwości, wyrozumiałości i tumiwisizmu, nie popadając tym samym w alkoholizm)
5. świetnie się bawić i niczego nie żałować :D
6. obowiązkowo - w tym roku pojechać z Młodą w Tatry - trasę już mam zaplanowaną :D

Uważam, że moja lista jest wystarczająco długa i dość ambitna, jeśli się wczytać w poszczególne punkty. Tyle mi wystarczy :) Powinnam dać radę....


DOPISEK: O kurierze, co nie trafił i dzwonieniu do Frytki o 4 rano będzie w następnym poście :)

wtorek, 30 grudnia 2014

święta, święta i po świętach

Wróciłam! Niemal całkowicie ;) i chyba jako jedyna - przetrwałam święta! Bo dokoła wszyscy popadali na katar i pochodne kaszle.

Przepraszam za to, że nie znalazłam czasu na skrobnięcie życzeń, ale coś przykuło całą moją uwagę i zabrało czas. Nie wymawiać przy mnie słowa "kurier" i "przesyłka" jeszcze przez parę dni :P Wyjaśnię niedługo.

Muszę się pochwalić czymś, co wręczałam pod choinkę:
http://oleander73.blogspot.com/2014/12/19-czas-na-herbate.html?spref=fb

Pudełka były dwa - drugie zamiast pasków, miało kropeczki. Było jeszcze pudełko na chusteczki (nie zdążyłam fotki cyknąć - może autorka posiada). Piękne są :) Nie spodziewałam się aż takiego efektu. A jeszcze do tego był mały gratis w postaci osobistego kalendarzyka - ze spersonalizowaną okładką!
POLECAM!