czwartek, 12 czerwca 2014

urwidupizm na całego

Nie ma mnie. Dosłownie. Od 2. czerwca nie ma mnie. Jeżdżem tam i nazad i nie wiem, w co łapy wsadzić.
Syn rozwalił głowę - pewnie powinien mieć szytą, ale jakoś się udało, goi się.
Córa złapała rumień zakaźny - wygląda koszmarnie, "czysty" ma tylko brzuch, a twarz wygląda, jakbym ją dla przykładu codziennie z rana chlastała z liścia. Czekamy, aż młody zachoruje.
Ja mam dość. Po nocach śni mi się praca, teksty, dokumenty i układy graficzne. Nie mam pojęcia, jaki jest dzień tygodnia, jaka data, nic. Jestem poza rzeczywistością, żyję gdzieś w świecie wirtualnym, obok.

Przed chwilą zadzwoniłam do klienta, do którego dzwoniłam minutę temu.... bo zapomniałam, że z nim rozmawiałam...... po minucie......

.....

zbieram się. w sobie chyba. nara.