Przepraszam za tak niesmaczny i mało delikatny wstęp, jednakowoż mam pewne powody. Osobom starszym ode mnie, takim w okolicach wieku mojej mamy nie radzę czytać dalej, gdyż będę wykazywała się brakiem szacunku wobec niej.
Otóż więc... Rodzicielka moja jest po ciężkiej chorobie. Wiele lat temu wygrała z rakiem, jednak została jej po nim pewna "pamiątka". Gdzieś jakoś złapała bakterię, coś mi się o uszy obiło że gronkowca (mogę się mylić, gdyż to nie o biologiczne aspekty chodzi), która w okresach osłabienia, zmęczenia, czasami dużego stresu, gdy rękę zaziębi, gdy się w nią skaleczy, sieje małe spustoszenie, wywołując infekcję zwaną różą. Generalnie leczy się to w szpitalu, na oddziale zakaźnym. Moja mama powinna więc dbać o siebie jak mało kto i chuchać, i dmuchać, i obchodzić się ze sobą jak ze śmierdzącym jajkiem. Tak robi istota ludzka rozumna, homo sapiens. A ona nie sapiensuje. Bynajmniej. Stawiam taką tezę, że jej z wiekiem i doświadczeniem rozumu ubywa, co śmiałam jej we wtorek i środę wytknąć, mówiąc jej wprost "stara, a głupia" (mówiłam, że będzie brak szacunku). Bowiem moja mamusia się zaciapała. Zachorowało się jej koło soboty na tzw. przeziębienie. Mimo specyfików reklamowanych, owo przeziębienie postępowało. "Idź do lekarza" odbijało się jak od ściany. We środę straciła głos i szeptem oznajmiła mi dwie rzeczy. Pierwszą - że jest jej lepiej (lepiej nie mówić - moja odpowiedź) oraz że wyszła wcześniej z pracy. Na co ja, że super, pewnie poszła do lekarza, bo to się bez antybiotyku nie obejdzie. Nie - ona poszła do....
FRYZJERA!!!! Żeby poprawić fryzurkę (dupulkę fryzurkę - moja niegrzeczna odpowiedź), po czym nastąpiło owo zdanie o braku rozumu. Na efekty nie trzeba było czekać - dzisiaj wyszła róża. Matka leży padnięta całkowicie, a ja zostałam z niemieckojęzyczną dziewczyno-narzeczoną brata i wigilią. W tle było równie ciekawie, bo wczoraj zemdlała moja babcia lądując w szpitalu (coś z sercem) - to była stresująca wiadomość dla mojej mamy, spadła z krzesła, nabiła wielkiego guza i przestraszyła pół rodziny (jutro wychodzi, bo wszystko super gra i babcia w wyśmienitym humorze i stanie zdrowia), a ja szczekam od 20 do zaśnięcia i potem od 5 do 6 rano.... bo też jestem podziębiona, a nie mam kiedy się położyć. Tak więc debiutuję - pierwsza moja własna wigilia, kiedy to w sumie wszystko przygotowuję. Pierwszy raz upiekę pewne placki, ugotuję pewne dania, a jak matki dojdzie do siebie, to ją jeszcze raz ochrzanię! Bo jakby poszła do lekarza wtedy, kiedy ją o to prosiłam, to dzisiaj nie walczyłaby z poważną chorobą. I tak dobrze, że nie leży w szpitalu, bo tam by ją tydzień trzymali. Mamy znajomą lekarkę, jej onkologa, która wypisała jej odpowiednie leki do zażywania w domu. Lekarka z powołania i chwała jej za to! Nic, idę już dzisiaj spać, a jutro od rana robota wrze. Postaram się jeszcze wpaść i złożyć Wam życzenia :) Buźka!
P.S. skopiowałam pomysł od Ewy :) i to są efekty :)
Współczuję z całego serca ale dasz radę, kto jak nie Ty? ;)
OdpowiedzUsuńJa bym chyba ciasto kupiła w cukierni i tyle :P
A rodzicielka...cóż...jestem taka sama, nie będę pisac że zachowała się nieodpowiedzialnie bo ją rozumiem. ;/
W sumie to pod komentarzem Nat - odpowiedziałam Wam obu :)
UsuńTrzymaj się! Dasz radę! Boś kobieta wszechstronna:)
OdpowiedzUsuńZresztą kto, jak nie my, baby, mamy dać sobie radę ze wszystkim...
Buziak!
Wiesz, to nie jest tak, że się użalam nad sobą, bo masz rację - dam radę, bo jak mus to mus. Ale brak rozsądku w zachowaniu mojej mamy spowodował, że mniej się martwię, a bardziej na nią wkurzam! Jakby pierwszy raz chorowała - rozumiem, ale ona od lat kilku wie, czym grozi osłabienie organizmu i jak się zwykle kończy. No.
UsuńCoś mi to przypomina... Z tą tylko różnicą, że ja ostatnio mamę umówiłam do lekarza - bez zastanowienia i słuchania protestów. Potem skontrolowałam, czy była i jakie leki dostała.
OdpowiedzUsuńZ rodzicami czasem gorzej, jak z małymi dziećmi - a porównanie mam :)))
U mnie też jutro będzie kołomyja, więc... dobranoc :)))) :*
A daj spokój - dziecku możesz przynajmniej kazać, a tu? możesz sobie język strzępić.
UsuńDlatego już się nie wdaję w dyskusje :) czasem tak trzeba, a czasem... na pewne rzeczy nie mamy wpływu :/
UsuńA tak konkretnie to o co jesteś wściekła? Ze nie zadbała o siebie czy, że przed Świętami? ;-)))))))))
OdpowiedzUsuńO siebie! Święta nie zając nie odlecą do ciepłych krajów. Jak będzie 5 potraw a nie 12 to przezyjemy. Najważniejsze jest rodzinne spotkanie. Tylko dla niej żadna frajda, bo jest pół żywa.
UsuńChyba namotałam - że nie zadbała o siebie
UsuńNa to faktycznie leży się w szpitalu i to jest zakaźne! Jeszcze kogoś pozaraża...
OdpowiedzUsuńZarazić się przy zachowaniu ostrożności i higieny nie jest tak łatwo. Żyjemy z tym już parę lat. A ewentualny szpital z oddziałem jest 60km od nas.
UsuńNo, 55...
Usuń(Wiem, bo do Teściowej zasuwałam co drugi tydzień)
Usuń:)
Wczoraj zaczęło się poprawiać, dzisiaj poprawa znacząca, a ja już niepotrzebna - rodzeństwo się angażuje, a ja sobie spokojnie w domowym zaciszu posmarkam....
UsuńZ rodzicami z wiekiem jakoś tak coraz trudniej się robi...
OdpowiedzUsuńPewnie Ci to nie pomoże, ale moja zachowuje się podobnie nieracjonalnie, a potem jak się wścieknę i jej coś na temat powiem, to jeszcze mi słabuje i popłakuje, więc ja ta zołza chodzę i przepraszam.
Cóż - rodzina :)
Trzymaj się i sił Ci życzę na te święta!
Dokładnie - ja jestem niedobra, bo jej wypominam, a ona taka biedna i niczym na taki cięzki los nie zasłużyła ;P hehehe, widzę że prawie wszystkie mamusie mają to w standardzie :)
UsuńZ moją mamą jest podobnie. Współczując rozumiem Twoją wściekłość.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Już mi złość na nią mija. Wczoraj zaczęło się powoli poprawiać, dzisiaj już lepiej. Będzie dobrze :) Teraz tylko z moich pociech muszę katar wypędzić, z siebie również i będziemy mieć święta :)
UsuńŻyczę Ci więc Wesołych i Spolojnych Świąt bez kataru :-)
UsuńDziękuję Ci bardzo, i również życzę wesołych świąt!
UsuńTak czy owak - spokojnych, bezstresowych, wesołych świąt, Tygrysie!
OdpowiedzUsuńFrau, Tobie również, ciepłych, spokojnych i wesołych świąt :)
UsuńNawet posrane w końcu i tak się odbędą więc niechaj będa najlepsze z możliwych ;***
OdpowiedzUsuń:) na razie są zasmarkane i zakaszlane :) ale są - masz w pełni rację :) i szczekamy sobie w rodzinnym gronie, więc jest w sumie dobrze :))
UsuńZ okazji świąt Bożego Narodzenia życzę,
OdpowiedzUsuńaby przy świątecznym stole nie zabrakło
światła i ciepła rodzinnej atmosfery,
A Nowy Rok niósł ze sobą szczęście i pomyślność.
Dziękuję Desperze i wzajemnie! :)
UsuńTygrysku, niech będą posrane, zasmarkane i "różane" ale za to szczęśliwe :))))))
OdpowiedzUsuńZ opóźnionym zapłonem dziękuję :)
Usuńno choineczka zgrabniutka i sliczniutka :))) prawda, ze proste? :))))
OdpowiedzUsuńA rodzice cóz.... powiem tak - kiedy Twoje dzieci urosną, przekonasz się jak to się słucha takich Modych, ponieważ dziećmi dla Ciebie pozostaną nadal, a Ty nadal będziesz wiedzieć najlpiej, co masz robić i żaden taki dzieciak nie będzie Ci mowić co masz robić :)))
to odbywa się cyklicznie...
Proste i smaczne :) Czyli mówisz, że jajko nigdy nie będzie mądrzejsze od kury i ja też tak na starość będę miała? Średnio pocieszające ;)
UsuńHa! Doskonale rozumiem Ciebie, Twoje zdenerwowanie i próbę "kopania sie z koniem". Ale mamuśkę też rozumiem.Bo ja dla mojej mamusi byłam córką - mądrą , rozumną, ale dla swojej córki jestem mamusią głupią, co o własne zdrowie nie dba, a do lekarza trza ją siła ciągnąć... cha cha cha...
OdpowiedzUsuńA ty tka do lekarza w podskokach biegniesz?
Gratuluję "samodzielnej wigilii"!
Wigilia wyszła nam wspólna. Ale wyszło wszystko super! Chyba jeszcze w życiu tylu pierogów nie ulepiłam :D Każdy dołożył swoją cegiełkę i się przyłożył :) smakowało jeszcze bardziej dzięki temu :)
UsuńWłaśnie sobie coś uświadomiłam. Napisałaś u mnie, że tylko w Starym Basenie jest taka głębokość. A jednak nie! Jeszcze na Technicznej :)
OdpowiedzUsuńTylko tam jest 4 metry :)
UsuńNa Technicznej też jest, o ile dobrze pamiętam. tylko sam basen jest krótszy i gwałtowniej schodzi w dół. Tak mi coś majaczy, ale chodziłam tam jeszcze w LO, więc trochę więcej niż ćwierć wieku temu :)
UsuńFrau - tylko na Technicznej jest taka głębokość. Rosir zawsze miał 2 metry. Tylko ten na Technicznej jest na tyle głęboki, by odbywały się tam zawody w skokach do wody :)
UsuńROSiR miał zawsze dwa metry? Matko cudowna, sklerozo moja, opuść mnie...
UsuńAle, do cholery, ja na ROSiRze skakałam z wieży!!
UsuńNie, kochana, nie rób Ty ze mnie wała!!! Na RosiRze skakałam spod sufitu i na ROSiRze chodziłam na sekcję pływacką, tam też jest 4 metry!! A przynajmniej było, gdy studiowałam (a Ty wtedy na stojąco pod szafą chodziłaś!). Mówimy o krytym basenie, żeby nie było nieporozumień.
UsuńTeż skakalam z wieży na R, ale tam wieża jest na tej wysokości co trampolina na technicznej.
UsuńI żebyś nie myślała, że Ci sklerozę wmawiam, ale..
Usuńna oba baseny zamiennie chodziłam odkąd skończyłam lat 8, z uwagi na postępującą wadę postawy, zwaną popularnie - krzywymi plecami :) Chodziłam pływać całą podstawówkę, liceum i studia :) Skakałam z trampoliny na technicznej i wieży na Rosirze :) obie są na tej samej (były przed remontem) wysokości, a techniczna ZAWSZE była głęboka, a Rosir miał 2 lub 2,5 metra.
G... prawda!!! Od zawsze miał 4 (3,75 konkretnie)! I ma nadal! A o.
UsuńTechniczna jest krótsza i dlatego ma silniejszy spadek.
Usuńja nie spadku gadam, ale o głębokości. No nic, widać ja mam sklerozę, ale to nie od dzisiaj, więc uznaję wyższość :) znaczy nie będę dyskutować :)
UsuńAle mogło Ci się przez ten spadek tak utrwalić. Dyskutować możesz, ale co to da? Rzeczywistość skrzeczy... :))
UsuńMoja koleżanka miała skurcze przed porodem a jeszcze do fryzjera kazała się zawieźć- tak a propos ;-)
OdpowiedzUsuńDo mam i tatusiów tez trzeba czasem cierpliwości i nie zawsze jest to łatwe.
Do Be- a gdzie Ty spod sufitu skakała, dziewcze, jak sportów nienawidzi? ;-)
Be sportów nie trawi, ale pływanie uwielbia. Mało tego - czasami ma widzenia - widzi żuki na dnie basenu :)
UsuńGłupieście obie, z całym szacunkiem :)) Pływanie to NIE SPORT! To PRZYJEMNOŚĆ!!!
UsuńA Tobie, Tygrysie przebrzydły, radzę się przespacerować na ROSiR i zbadać:
Usuńa) głębokość krytego basenu
b) możliwości zobaczenia Żuka
:)))))
:P się na razie nie przespaceruję, gdyż się mogę chorą krtanią podzielić - dupa blada - żadnego basenu, fitnesu, spacerów - kurna chata, antybiotyk nie podziałał :( znaczy podziałał - do wczoraj, a od wczoraj wszystko nawróciło :( do lekarza chyba muszę iść :((( wkur.....jestem na siebie samą i swój organizm - zawodzi mnie :(
UsuńHa! A było się fitnesować?! Mówiłam, że to szkodliwe!
UsuńDo Be- samaś głupia,)))))))))))- a to mój pokazany Ci język, jakby co :)
OdpowiedzUsuń