wtorek, 15 maja 2012

poszła baba do lekarza...

A więc zaczęłam się leczyć. Po raz kolejny zaczęłam. Pod tym względem dobrej woli mi nie brakuje, tylko z systematycznością gorzej. Zapału we mnie sporo, słomianego niestety. No ale może tym razem. Trafiłam na bardzo miłego pana doktora, który obejrzał moje wyniki, popytał jak się czuję obecnie i wysłał na dmuchanie. No to sobie dmuchnęłam. Trzy razy dogłębnie, aż się spociłam, zmęczyłam i krztusiłam. Pan doktor osłuchał i receptę wypisał. Mam się pokazać za 2 miesiące, jeśli nic się nie będzie działo. Jakby coś było nie tak, to przyjść od razu. W listopadzie planuje mnie odczulać. Pan doktor poinformował mnie, że mam astmę atopową, nakazał systematycznie używać dysku i nie rozstawać się z drugim inhalatorem. Starać się unikać tego, co mnie drażni, czyli zanieczyszczenia, dym papierosowy, pyły, itp. Na pyłki niestety nosa sobie nie zatkam... Póki co, nie miałam nigdy jakiegoś gwałtownego ataku, raczej takie nieduże, ale męczące. Mam jednak zawsze zakładać, że może mi się zdarzyć takie coś i mieć przy sobie inhalator. Co do sportów... Podobno mogę, ale nie wolno mi zapominać o lekach. I mam uważać i starać się nie prowokować ataków i duszności. Tylko jak mam to robić? Siedzieć i pierdzieć w stołek, za przeproszeniem? Powinnam się w ogóle nie męczyć. Ale tak, to ja tylko obrosnę w tłuszcz :( Nic to - na razie zamienię biegi na długie marsze, troszkę się wzmocnię i zobaczymy, jak zareaguję na leki. Czy pomogą, czy nie będę zasypiać. Nie jestem zadowolona, chociaż nie spodziewałam się niczego innego...

12 komentarzy:

  1. trzymaj się dzielnie i ... oddychaj, oddychaj :) pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię ograniczeń... A najbardziej tych, które mi stawia własny organizm. Nie jestem "ciężkim" przypadkiem, ale "przewlekłym". Chcę się ruszać, fajnie mi się biegało, ale co to za przyjemność, kiedy nogi dają radę, serce mi nie wali, puls normalny, a oddech się zatyka? Nie lubię, jak mnie ktoś lub coś ogranicza... Ale mówi się trudno - będę za to maszerować :) i na znacznie większe odległości :)

      Usuń
  2. zawzięty z Ciebie Tygrys :) ale tak trzeba! ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale jak mus, to mus ;-) Znaczy uważać na siebie. Oraz znajdziesz jakiś sposób, żeby przy okazji tego uważania, nie obrastać w tłuszcz, wierzę w to granitowo wręcz;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz podskoczyć do mnie i poćwiczyć przy chłopakach;):D

      Usuń
  4. Codziennie włączam inhalator i trzymam Grześka aż dymek przestanie lecieć...wiem,że to jest jakieś ograniczenie, ale ciesze się, bo to pomaga:) Trzymam za Ciebie kciuki;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo ja się nie dam i nie pójdę w odstawkę, bo bym chyba zajoba będąc w unieruchomieniu dostała. Ludziom nie takie pierdoły dolegają, mają znacznie gorzej, więc nie ma co się nad sobą rozczulać. I się nie rozczulam, raczej się złoszczę i wyrażam sprzeciw. Ot co.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie potrafiłabym żyć bez sportu, dużo jego nie uprawiam, ale uwielbiam te moje chwile ze sportem i czuje się jak nowo narodzona jak się tak porządnie spocę ... zdrowia życzę

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli Ci to tylko pomoże i zwiększy wytrwałość w leczeniu, to wyzłaszczaj się tu na blogu i wysprzeciwiaj, a my tu sobie poczytamy :)))) i pozłościmy razem z Tobą :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Ze mnie jest twarda sztuka :) dzisiaj zaplanowałam sobie małą przebieżkę, żeby się rozgrzać, a potem marsz. I wyszło mi fajnie :) Oddech nie przeszkadzał, bo po pierwsze - dzisiaj nie byłam zmęczona, jak po wczorajszej spirometrii, po której miałam duszność, no i nie narzuciłam takiego tempa jak wczoraj, jakby mnie wilki goniły. I biegłam sobie dłuuugo, póki mnie noga nie rozbolała - skurczyk. I czuję się genialnie :)

      Usuń
    2. baaardzo dobrze :)) Najważniejsze oswoić chorobę tak, żeby nie utrudniała życia, a Ty świetnie sobie z tym radzisz, Szacun :))

      Usuń
    3. Chyba nigdy nie traktowałam tego jako chorobę. Raczej jako upierdliwy problem, który skoro nie daje się rozwiązać, to trzeba go ominąć i zminimalizować skutki uboczne :)

      Usuń