wtorek, 2 października 2012

relacja część II


 Dzień 2- po śniadaniu

Po śniadaniu udałyśmy się na plac, gdzie miły pan podzielił nas na grupy i zapowiedział, że będzie fajnie. Nie powiedział jednak, że lekko nie będzie... Pewnie wszyscy by wtedy uciekli... Nasza drużyna otrzymała nazwę stosowną do naszego stanu ciała i ducha. Duch był waleczny, ciało nie zawsze (ten słomkowy płyn z dnia poprzedniego, wiecie). No ale łatwo się nie poddajemy, więc jazda. Konkurencja za konkurencją. Pierwsza była na rozgrzewkę - pokierować osobami z zawiązanymi oczami i ułożyć obrazek z klocków obok. Phi, luuuzik. Druga - chodzenie po linie zawieszonej metr nad ziemią i konkurs na belce, wymagający sprytu i poczucia równowagi. Taśma pikuś, szkoda, że szłam ostrożnie, bo wyszło mi wolno. Potem zafundowali nam coś, co muszę zobrazować zdjęciem znalezionym w sieci:
 To był koszmar! Na początku byłam w środku, ale potem wolałam trzymać liny. Cyrklem owym należało przejść przez plac. Masakra.... Nasz był większy od tego na zdjęciu - był zrobiony z drzew, nie takich patyczków. Po tym czymś, na czym padliśmy jak muchy, ale przyszła kolej na segwaya - ha! i tu wykręciłam super czas na slalomie :D Po definicję i zdjęcia zapraszam do wujka google. Po cyrklu wszystko było pikuś. A było jeszcze pole minowe, pajęczyna do przejścia, pływanie pontonem po jeziorze i mindball (również google pomoże). Wszystko to trwało dość długo, bo do 17-tej. A o 19 miała się zacząć zabawa główna, czyli tańce z przebierankami. Oczywiście wszystko w stylu dzikiego zachodu.

Dzień 2 - wieczór.
No i przyszłyśmy na zabawę (my, bo było nas kilka w ekipie). Widok opadających szczęk, zapadająca na sali cisza, przerwane rozmowy i mnóstwo spojrzeń, było warte całego zamieszania, pracy włożonej w strój. Po prostu rewelacja. Nasz oddział okazał się być chyba najbardziej przebranym, a część była nader oryginalna, gdyż primo - koleżanka preriowym kaktusem jak w bajce Lucky Luck, a ja byłam jedyną dziewką saloonową . Ale nie koniec atrakcji. Jedna koleżanka nie mogła przyjechać - wypadło jej coś arcyważnego na 3 dni przed. Ale przecież nie mogłyśmy jej pominąć na imprezie! Zabrałyśmy ze sobą miotłę, która miała przytwierdzoną głowę ze zdjęciem oraz przebranie :D Widok opadających na podłogę szczęk był wart wszystkiego!!!! Co tam! Był bezcenny. Jeśli na wejściu szczęki opadły, to po wprowadzeniu "koleżanki" odbijały się od posadzki, a odbicia te były niemal słyszalne.

Podczas zabawy też się działo. Podjęłam próbę ujeżdżania byka, niestety mało skuteczną, bo zdecydowanie wygrał byk. Potem zafundowali nam kankana - dwie grupki damskie - jedna przeciw drugiej. Baby, jak to baby, do zadania podeszły ambicjonalnie i żadna grupka nie chciała przegrać. Efekt był taki, że nam niemal po tyłkach ciekło, a po zakończeniu padłyśmy (pozwolę sobie czyjeś określenie pożyczyć) dziobem na pysk. Trzeba było rozstrzygnąć inaczej - dostałyśmy pieniek, wielki gwóźdź i młot - zadanie niby banalnie proste - wbić gwoździa. Mój się po drodze skrzywił, więc nic z tego nie wyszło. Pan prowadzący był w lekkim szoku, bo nigdy by nie przypuszczał, że wytrzymamy. Widocznie nie miał do czynienia z zawziętymi ambitnymi babkami :D Potem była zabawa do rana - poszłam spać ok. 3.30. Wstałam o 7.30. Kaca tym razem nie było, bo nie przesadzałam i zamieniłam słomkowy napój na martini ze spritem. Kac oszczędził, ale mięśnie już nie :( Zejście po schodach opatrzone było urwaniami z pomiędzy zaciśniętych zębów, stękaniem, jęczeniem i nie wiem czym jeszcze. Zniosłam wszystkie rzeczy na dół, na jeden raz i zapowiedziałam, że moja noga na tych cholernych schodach dzisiaj nie postanie, co to to nie! Prędzej się powieszę, potnę, ale nie wlezę. Wchodzenie szło mi bowiem lekko, ale zejście..... Pisałam już - połączenie paralityka z kaleką. Powodem okazał się byk. Każda, która próbowała byka, łaziła jakby miała kupę w majtkach, krokiem pingwinim, na rozstawionych i lekko ugiętych nogach.

Dzień 3 - cdn.

Chciałam również przeprosić, że nie umiem tego opowiedzieć w sposób dowcipny i porywający.




27 komentarzy:

  1. Tygrysie! Na drugi raz zabierz mnie z sobą;)))
    Podziwiam i zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj działo się, działo :) Widać że macie chyba fajną paczkę skoro potraficie z takim dystansem podchodzić do siebie:))) Ja akurat organizowałem mnóstwo takich imprez i na niektórych ludzi trzeba ciągnąć wołami do każdej konkurencji - takie sztywniaki ...
    Ciekawe co tam w dniu trzecim ?:)
    Dobrego dnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień trzeci był bardzo spokojny :) Ale również miły i fajnie spędzony. Ekipa jest fajna, to trzeba przyznać.

      Usuń
  3. Tym ujeżdżaniem byka to mnie dobiłaś. Ja tak miałam po jeździe konnej.Szybko przeszło i teraz bez problemów. Sądzę, że bawiliście się świetnie. Nie ma to jak zgrana paczka.Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  4. No to jeśli się kiedyś spotkamy to pijemy tylko martini ze spritem, bo uwielbiam :)

    Nie wiem czemu, odpisując Kudłatej na smsa napisałam: Raczej bawić się dobrze! zamiast: Raczej zakuwać dalej!
    Zdążyłam poprawić....
    Pozdrawiam.
    PS: Kurna, ale musiałaś bosssssko wyglądać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nieskromnie powiem, że tak :) Koleżanka na mój widok tylko ryknęła "jacie!!! ale lafirydna!!!". Co do martini - okej, jesteśmy umówione ;)

      Usuń
  5. jeśli to nie jest napisane w sposób dowcipny i porywający, to nie wiem jak miałoby to wyglądać... ja się uśmiałam i czekam na więcej :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja nie mam takiego talentu jak Ty czy Akular - ja prosta dziołcha jestem :) A pisałam to wczoraj wieczorem, nieco nadwyrężona siłowo :)

      Usuń
  6. nie przesadzaj, moja droga, masz lekką rękę, nawet "nadwyrężoną" :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. "Po tym czymś, na czym padliśmy jak muchy, ale przyszła kolej na segwaya - ha! i tu wykręciłam super czas na slalomie". Poproszę o tłumaczenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. segway to taki fajny pojazd - wrzuć w google grafika i Ci wyskoczy co to za czort :)

      Usuń
    2. Ale biję się w piersi, bom to niegramatycznie napisała. Zjadłam szczęście - "ale na szczęście przyszła kolej".

      Usuń
  8. P. S. Powiesiłaś się? Pocięłaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, jakimś sposobem dziwnym i nieco połamanym sprowadziłam siebie i torbę na dół i już nie wlazłam na górę.

      Usuń
  9. Przy mindballu mój podziw dla Cię znacznie zyskał na wartości;-))) Oraz warto było czekać na tę relację, zwłaszcza na stwierdzenie, że ujeżdżałaś byka. I pal licho, że wygrał byk! Szacun za dosiądnięcie;-)))))
    Miałam się jeszcze dopytać o te schody (jak to wyglądało, co najbardziej odczuwałaś, co bolało najbardziej, a czy w związku z tym, siadanie też było be-fu), ale się lękam odrobinę;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siedzenie - luzik, siAdanie jako proces - mniej, też było be i fuj oraz awykonalne. Miałam potężne zakwasy w udach :) do wczoraj, dzisiaj minęło :) Do wczoraj doceniałam wszelkie poręcze - przy krześle, przy muszli klozetowej, schodach. Każda poręcz była cudowna i najlepsza na świecie :)

      Usuń
  10. nie no, szacum mój dla Ciebie ogromny, za odwagę, za wysportowanie i za energię po :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :) szacun dla tych, których tak nie bolało na następny dzień :)

      Usuń
  11. Przez byka takie zakwasy???
    Ja nigdy nie próbowałam, ale brzmi super. ;)

    Fajnie, że tak się mogłyście wybawić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakwasy były efektem całego dnia, byk to było przypieczętowanie, dobicie nóg i wykończenie :)

      Usuń
  12. Ty już skończ tą imprezę bo ... kac Ci nigdy nie minie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy potrzebujesz pilnej pożyczki na opłacenie rachunków lub spłacenie długów, jeśli tak
    możesz skontaktować się z firmą pożyczkową, która pomogła mi z moją pożyczką w wysokości 50000 USD, możesz skontaktować się z nią pod adresem renzzgodfrey70@gmail.com w celu uzyskania pożyczki lub wysłać SMS-a na numer: +2349033667873 lub

    WhatsApp nas dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń