poniedziałek, 23 lipca 2012

polskie podejście do sprawy

Udało mi się w weekend dorwać na chwilę do telewizora i pooglądać serwis informacyjny. I zobaczyłam w nim rzeczy, które, jak sądziłam, już się nie powinny zdarzać, a jednak się zdarzają. Czemu tylko głównie w Polsce? Nie wiem. Mamy jakąś taką dziwną mentalność, uwielbiamy mieszać sprawy kościelne z państwowymi, żyjemy wydarzeniami sprzed "n" lat, nie umiemy pójść krok dalej. Wspominamy, ale nie wyciągamy wniosków. Tak jakbyśmy się zatrzymali w dawnych czasach i ani kroku dalej.W czym rzecz? Bo moją uwagę zwróciło kilka spraw. Zacznę od planowanego koncertu Madonny i związanymi z nim protestami. Bo koncert wypada w rocznicę wybuchu Powstania. No tak wypada. Szanuję historię, szanuję kraj. Jednak nie rozumiem, dlaczego zabrania się i protestuje przeciwko koncertowi? Czy ktoś bezcześci pamięć powstańców? Nie. W ciągu dnia będą uroczystości upamiętniające, a wieczorem odbędzie się koncert. Nie można tkwić w przeszłości. Należy o niej pamiętać, należy o niej mówić, nauczać, wyciągać wnioski. Jednak nie można w niej zostać. Poprzednio, o ile pamiętam, taki koncert wypadał 15 sierpnia i też było "źle", bo to święto kościelne, i państwowe zarazem. Nikt nie patrzy na innych, żeby im było lepiej, tylko przez pryzmat swojego ego. Ja jestem Katolikiem i się nie zgadzam. Okej - nie zgadzaj się, ale z tego co się orientuję, to Bóg dał ludziom "wolną wolę". Niech sami zadecydują, co chcą zrobić, nie narzucajmy im "swojego" wyboru! Równie dobrze zwykły szary człowiek może zaprotestować przeciwko wszelkim imprezom w dniu dzisiejszym, bo jest to rocznica śmierci jego żony, rodzica, dziecka, wypadku, cokolwiek. Dlaczego więc nie uszanować jego wspomnień? Jego żalu? Jego historii?
Druga rzecz, jaka mnie w jakiś sposób zaskoczyła, to rocznica zamachu w Norwegii. Akurat trafiłam na krótki fragment uroczystości. I nie mieściło mi się w głowie, że to obchody rocznicowe związane ze śmiercią! Spora grupa ludzi przybyła na wyspę, złożyła kwiaty, zapaliła znicze, klaskała i śpiewała. Wiadomo - nikt tam dyskoteki nie urządzał, każdy miał w pamięci, co tam się stało. Nie szli w kondukcie żałobnym, tylko na swój sposób upamiętnili kolegów, krewnych. Wrócili na miejsce tragedii. Nie postawili tam wielkich pomników, widziałam jedynie pamiątkowe tablice, kamienie. Nie słyszałam też głosów, że to rząd Norwegii jest winien, że jednemu obywatelowi poprzestawiało się w głowie. Czyli można uczcić pamięć inaczej? Nie tylko na smutno. Można porozmawiać, można wspominać, pamiętać, mówić. Podobno można...

17 komentarzy:

  1. Czytam Cie od dawna, znam z bloga Akulara, piszę teraz, bo ten temat mnie porusza. Co ma piernik do wiatraka? Powstanie do Madonny? Czy ci młodzi ludzie, którzy zginęli, to walczyli o pomniki, czy możliwośc normalnego życia? Oni byli normalni, pisali wiersze, kochali, grali w piłke, chodzili do kawiarni, teatru, słuchali radia, żyli jak wszyscy młodzi ludzie, dlaczego dzisiaj ich odczłowieczamy tworząc z nich tylko bohaterów? Dobrze, niech będą flaga, hymn, apele poległych, ale niech ich śmierć uczczona będzie też radośćia z życia, wydarzeniami ważnymi dla młodych ludzi, np. koncertem Madonny.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że zaglądnęłaś :) Zgadzam się z Tobą - o historii należy pamiętać, mówić, ale niekoniecznie w niej żyć. Takich mniejszej rangi sytuacji mamy o wiele więcej.

      Usuń
  2. O Madonnie pisałem u siebie więc pewnie czytałaś i mój pogląd znasz. Ci ludzie kompromitują się robiąc darmową reklamę firmie organizującej koncert. Co do Norwegów to inna mentalność, inne podejście zauważ, że my wciąż żyjemy mitem "Chrystusa Europy" z romantycznej epoki. Jesteśmy narodem cierpiętników i ciągle rozdrapujemy stare rany. Pokolenie moje jest już nieco inne, a pokolenie moich dzieci nabierze już odpowiedniego dystansu do tych wszystkich bolesnych spraw. Bardzo mądrze napisałaś, że o historii należy pamiętać, ale nie można w niej(nią)żyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, przeoczyłam Twój wpis. Teraz doczytałam :) Dobre podsumowanie z tym "Chrystusem Europy".

      Usuń
  3. Zgadzam się w 100% z tym, co napisałaś.
    Ja też tego nie rozumiem, w ogóle dochodze do wniosku, że mało rozumiem. W Polsce każdy uważa że trzeba robić wszystko na pokaz, i to chyba spadek po poprzednim ustroju... No nie wiem, czym to wytłumaczyć.

    Nie moja bajka. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście nie lubię Madonny. Ale czy zaśpiew 1 sierpnia czy 13 grudnia jest mi obojętne.
    A gdyby mnie interesowała jako artystka i chciałbym obejrzeć występ to tak bym sobie dzień poukładał, żeby wszędzie zdążyć.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to nie o samą Madonnę chodzi, tylko o nasze podejście. Chyba najtrafniej to podsumował malawiart.

      Usuń
  5. Wiesz, rzecz polega na tym, że u nas codziennie przypada co najmniej jedna rocznica lub święto. Mamy pewnie największe zagęszczenie rocznic i świąt na świecie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo możliwe. Zacznijmy obchodzić wszystkie, na zmianę cieszmy się i płaczmy, stawiajmy pomniki, im większe tym lepiej. Pogrążajmy się w smutku i rozpaczy, na przemian z zadumą i powagą. I niech nas mają na świecie za z deka szurniętych.

      Usuń
    2. Spoksik na maksik, już nas mają :) Depresja dwubiegunowa po prostu!

      Usuń
    3. Eeej, zostaw jakiś cień nadziei...

      Usuń
    4. Nie ma!
      Wiara w człowieka to mit i prehistoria.

      Usuń
  6. Kiedyś widziałam pogrzeb prowadzony przez popa, czyli w wierze protestanckiej. Była powaga, smutek, ale i spokój, że komuś kto odszedł, jest dobrze. Zupełnie inna bajka, inne pieśni niosące nadzieję, zamiast katolickich lamentów. Bez urazy oczywiście.
    My Polacy kochamy nie tylko naszą martyrologię, ale również pławienie się w niej do zarzygania wręcz. Sorry za słownictwo, ale pamięć nie oznacza publicznego umartwiania się. Zgadzam się z Pospolitką, co ma piernik do wiatraka? Oraz zgadzam się z tym co napisałaś, koncert (inny niż ku czci) nie oznacza, że człowiek nie szanuje, czy zapomniał. Ale życie toczy się tu i teraz, a nie 68 lat temu, jak w przypadku Powstania Warszawskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo jakby się wdać w szczegóły, to dlaczego rocznica śmierci anonimowego dla ogółu społeczeństwa człowieka ma nie zostać "odpowiednio" potraktowana? Gorszy był w czymś? Nie sądzę. Nie lubię narzucania i mieszania spraw kościelnych i państwowych. Jesteśmy krajem katolickim, ale równocześnie krajem wolnym. Nikt przecież nie mówi, że koncert jest z okazji rocznicy. On po prostu JEST, tak zwyczajnie, bez podtekstów, których się doszukują. A co do pogrzebów - moim ulubionym filmem jest "To właśnie miłość". Marzę, aby mieć pogrzeb taki, jak żona jednego z bohaterów. Piękne pożegnanie i przejście do kolejnego etapu życia.

      Usuń
  7. Masz rację. Jakoś ciągle mam wrażenie, że łatwiej niektórym żyć symbolami i przeszłością, niż zabrać się za teraźniejszosć. A może coś w tym jest, teraźniejsze problemy przerastają, tamte już minęły, więc nie stwarzają problemu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może :) Łatwiej poradzić sobie z czymś znanym, niż z czymś nowym :)

      Usuń