środa, 26 lutego 2014

z wizytą u Takiej Jednej...

Jak mówiłam, niedawno miałam rajd po kraju. Zebranie, szkolenie, no i nadarzyła się okazja odwiedzić Taką Jedną. Blisko nie było tak całkiem, jak początkowo sądziłam, ale z geografii to zawsze byłam przeciętna. Gdzie leży miasto rodzinne Takiej? A jakoś na lewo od stolycy... Prawie, jak się okazało po spojrzeniu bliższym na mapę - już nie będę się chwalić, że przez Łódź tam jechać myślałam... bo sądziłam, że to po drodze i rzut beretem... ale ta na prawdę - ja kompletnie nie znam "tamtych" okolic! Moje rejony to wschód, południe (tak trochę za Krakowem) i droga do Warszawy :) Okolice zachodnie to dla mnie tereny niezbadane i dziewicze!
No więc, przechodząc do meritum... Przejechałam się kawałek. Pominę już szczegóły takie, jak wydarzenia na szkoleniu i w trakcie (wiedzcie tylko, że nie polecam jedzenia papryczek pepperoni, chili, czy jakie to inne diabelstwo było!).
W piątek około 15.30 uwolniłam się od przełożonych i poleciałam na dworzec. Pech chciał, że w piątek rano wstałam z wilgotnym nosem i dzień rozpoczęłam od wizyty w aptece, a zamiast kawy popijałam specyfik na przeziębienie (hulanki mi zaszkodziły chyba.. w pewnym wieku należy na siebie uważać, a na mnie się zemścił powrót nocą bez czapki na właściwym miejscu). Wsiadłam do pociągu, nieco bylejakiego (zaniedbany ciut był) i komu w drogę, temu trampki - jadę, słowo się rzekło, bilet kupiony... W poniedziałek miałam jeszcze dylemat, czy jechać, bo humor mi lekko skwaśniał ostatnio, ale Taka Jedna mówi - przyjedź, dobrze ci zrobi! To przyjechałam. Odebrała mnie z dworca - poznałam ją od razu! Dobrze, że kozaków nie miałam, tylko płaskie buty, bo czułabym się niezręcznie ;P że niby pańcia nosa zadziera i na ludzi z góry spogląda, wiecie, takie tam. Nic to - pojechałyśmy do niej, dałam się wywieźć do lasu, nikt mnie jednak nie napadał ;) Upiekłyśmy kolację, poznałam 2 dzieci (hłe hłe, ale by się Młoda oburzyła na to określenie) i przystąpiłam do zarządzania (całkiem w tym dobra jestem). Kolacja - nieskromnie mówiąc - mniamuśna!!! Gesler byłaby ze mnie dumna :D Taka Jedna chyba była, bo wcinała, a na drugi dzień (i w nocy również) nikt nie wykazywał problemów gastrycznych. Pogadałyśmy ile się dało, aż moje mruganie zaczęło być niepokojąco powolne.... Na dzień drugi - kierunek Toruń i jego starówka. Och, jak mi się tam podobało! Zeszłyśmy chyba całą starówkę i udałyśmy się na dworzec. Tam niestety w jednym momencie niemal podjechały nasze autobusy i trza było lecieć i czasu starczyło na krótkie "Pa! i DZIĘKI!!!" i... znowu w drogę. Tym razem nieco dłuższą. A co się działo w drodze.... to już temat na kolejnego posta.

W każdym razie - wizyta u Takiej Jednej miała właściwości terapeutyczne i uzdrawiające (psikanie niemal minęło!) i była czymś, czego od dawna nie doświadczyłam - kompletnie się wyluzowałam i zapomniałam o problemach. Cały rajd, zwany przeze mnie Tour de Pologne, był niesamowicie udany! Cieszę się, że nie zrezygnowałam. Było świetnie! Dzięki Nat!,

P.S. Powiedz Młodej, że nie jest ze mną tak źle, bo w młodości słuchałam namiętnie Nirvany :P

37 komentarzy:

  1. OOooooo to Ci powiem, że jesteś o niebo lepsza ode mnie w orientacji w przestrzeni i drogach dojazdu. ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale o co chodzi - szydzisz ze mnie, czy pocieszasz, że nie jest ze mną aż tak źle? :)

      Usuń
    2. No właśnie podziwiam i dodaję otuchy stwierdzeniem, że z Tobą bardzo dobrze jest. Dla mnie wyzwaniem jest zjazd z autostrady i zawsze przeżywam zadziwienie, że trafiłam do domu.

      Usuń
    3. Wiesz.... dla mnie wszystko na lewo od Warszawy to zachód :D ja jestem południowo-wschodnia i wschodnia - Białe Jezioro, Terespol, i te sprawy :)

      Usuń
  2. Zawsze twierdziłam, że babskie pogaduchy mają moc uzdrawiającą. Proszszszsz, kolejny dowód.
    Osiołek na toruńskiej Starówce stoi jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stoi stoi, ale ledwo go widać spod dzieciaków :)

      Usuń
    2. Tak, dzieci go "pokryły" ;) nie było szans się dopchać. Za to uwieczniłam smoczka i psiaka :) No i oczywiście Mikołajka :)

      Usuń
  3. a najbardziej to Ci tego Torunia zazdroszczę, byłam dwa razy w "przelocie" i jeszcze bym chciała :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o jesoooo, kobieto, no oczywiście, że w Twoim towarzystwie do tego Torunia, no to się chyba samo przez się rozumie, nie??? ...
      no i że tego własnie towarzystwa zazdroszczę :))))))

      Usuń
    2. Się gęsto teraz tłumacz. :>

      Usuń
    3. Tłumacz się, tłumacz. Przede mną też możesz, nie zaszkodzi :)

      Usuń
    4. no to ja padam na kolana (i proszę mi to zaliczyć na plus bo w szpilkach i wąskiej spódnicy łatwo nie jest) i błagam o wybaczenie, bo ja oczywiście zazdroszczę:
      tego, że się spotkałyście,
      tego, że Tygrys gotowała,
      tego, że Natthi jadła,
      tego, że Tygrys miała katar (chociaż tego akurat mniej..)
      tego, że Młoda coś powiedziała (chociaż nie wiem co)
      tego, że byłyście w Toruniu,
      tego, ze Młody marudził
      tego, że pomachałyście sobie
      i ogólnie wszystkiego zazdroszczę...
      wystarczy?... :)))))))))))))))))))

      Usuń
    5. Ja przyjmuję, nie wiem jak Nat... niech się wypowie za siebie.

      Usuń
    6. Ostatecznie...niech będzie. Tą spódnicą i szpilkami mnie urzekłaś, bo dla mnie to wyczyn iście akrobatyczny być musiał. Odpuszczę Ci zrobienie zdjęcia na dowód, bo już po fakcie, ale następną razą...to zobaczysz!

      Usuń
    7. ale, że co zobaczę? :)))))))

      Usuń
  4. Jeżeli miasto na B jest na zachodzie, to gdzie kurna jestem ja??? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... na końcu świata? ;))) :*

      Usuń
    2. O wypraszam sobie, u mnie zaczyna się Europa ;D

      Usuń
    3. Właśnie Dreamu, ten zachód mnie trochę zazgrzytał, jako geografowi. Taka centralna północ bardziej:)

      Usuń
    4. No nic, najważniejsze, że dobrze gotuje ;DDD

      Usuń
    5. Hehhe, nie odpowiadałam Wam wczoraj, bo mi się kurna faworków zachciało! Zakwasy dzisiaj mam od wałkowania i zagniatania :)

      Oraz, jak pisałam wyżej Zante, dla mnie wszystko na lewo od Warszawy to zachód jest :P

      Usuń
    6. A ja dzisiaj w drodze z przychodni nabyłam dziesięć pączków z różanym i mam dzieś... znaczy nie piekę ;D

      Usuń
    7. I masz rację, ja się zryłam przy wczorajszych faworkach - 3 godziny robienia, 10 minut jedzenia, miesiąc spalania z tyłka? I gdzie tu sens, gdzie logika????

      Usuń
    8. Dlatego idę na polowanie. Upoluję se sobie kilka pączusiów i będę się opychać :))))

      Usuń
  5. Ja to dopiero miałabym kawał drogi. W Toruniu zawitałam raz - bo se drogi pomyliłam (na szczęście w dobrym kierunku jechałam tylko trasy nadłożyłam) :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy TAM nie byłam. Może w drodze nad morze jakoś, ale nie pamiętam, bo w drodze zwykle śpię :) Szczególnie, że z dziećmi to nocami się jeździło.

      Usuń
    2. No ja nie mam tego luksusu sobie pokimać (zawsze za wielbłąda robię - kierowcę znaczy się :)), więc podziwiam widoki, przeważnie też nocne ;)

      Usuń
  6. Och, Tygrysku! Cudne takie spotkania. I żebyś wiedziała- mają ogromną moc terapeutyczną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają :) Nie pamiętam, kiedy się tak zupełnie odcięłam i rozluźniłam.

      Usuń
  7. oczywiście WAM zazdroszczę .Miałam przyjemność spotkać się z blogerami i okazało się , że jest między nami więź bardzo bliska
    wieczorowo - Dośka

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale Młoda wcale nie miała niczego złego na myśli oraz obruszyła się na Twój wpis, bo często gęsto obok punka i metalu lecą takie kawałki u nas.
    Zresztą to puszczała mi wcześniej też :)
    Poza tym, stwierdziła, że jesteś fajna i ładna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, no wiesz! Ja też nic złego na myśli nie miałam :))) Dobrze, że nie słyszała, co u nas czasami w domu leci ;) Bo by się wtedy załamała :D I dziękuję za komplement, chociaż ciężko mi się z nim zgodzić do końca.. bo że fajna - to fajnie, ale z ładna to już chyba tylko "i" zostało ;)

      Usuń
    2. Weź się rozpędź i stuknij se baranka w ścianę, może ci wskoczy na odpowiednie miejsce klepka od "ładna".
      Dobrze, że nie słyszałaś czym ona mnie czasem katuje....Wczoraj na ten przykład włączyła ...Scootera, bo jej się przywidziało, że coś gdzieś kiedyś słyszała i pamięta z dzieciństwa....Myślałam, że utłukę.

      Usuń
    3. błahahahahahah! Uwielbiam ją! Ale to była muzyka - normalnie mózgo... nie dokończę :D

      Usuń
    4. A ja się nie uważam po prostu za ładną - nie odstraszam jakoś przesadnie, to fakt (wyjątek - podczas grypy z katarem do pasa, ale wtedy to i Dżoana Krupa mogłaby pewnie przerazić). A że fajna jestem to się zgodzę :D buhahaha

      Usuń