środa, 14 sierpnia 2013

bywa i tak...

... że coś się rozpieprzy, huknie o glebę i rozbije się w drobny mak. I nijak z tego nie posklejasz na nowo, bo z takimi puzzlami to i święty Boże nie pomoże. Wtedy trzeba... nie wiem co... może przeczekać? Chlapnąć głębszego albo dwa? Iść się zarżnąć na rowerze? Może biec przed siebie, ile płuca pozwolą? Może siąść i płakać? Nie wiem. Na pewno ostatnie mi się nie podoba. Nie wiem. Muszę się jakoś pozbierać, bo coś mi się pokruszyło...

20 komentarzy:

  1. Pojeździć na rowerze, byle w miarę spokojnie, w domu chlapnąć głębszego, pomyśleć, przespać się, a wtedy jest duża szansa, że rozwiązanie samo przyjdzie. Ja jeszcze dodatkowo sprzątam, bo potem lepiej mi się myśli. Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. co się posypało?... mogę pomóc?.. daj znać..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby co, to wiesz, razem z Frytka pomożemy, tylko powiedz jak

      Usuń
    2. dzięki za chęci, wystarczy że wiem.

      Usuń
  3. Zamieść na szufelkę i wyrzucić?

    OdpowiedzUsuń
  4. To się nazywa grawitacja. To coś co ściąga wszystko i rozpieprza. I nie ważne, czy ta ziemska, czy inna. Nie da się z tym walczyć. A jakby co to wiesz gdzie mnie znaleźć :****

    OdpowiedzUsuń
  5. Położyć się spać i pomyśleć o tym jutro. Jutrzejszy dzień zawsze daje nowe spojrzenie. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem na tym samym etapie. Najpierw się wypłakać, a potem wyznaczyć cele dla siebie i zacząć żyć i realizować je skrupulatnie. Życzę wytrwałości i powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem, jak chcesz pogadać...

    OdpowiedzUsuń
  8. Płakać nie polecam. Potwornie boli po tym głowa.
    W każdej nowej sytuacji trzeba po prostu otrzepać się z pyłu, rozejrzeć... i urządzić od nowa.
    Wiem, że każda nowa adaptacja wiąże się z bólem, ale... takie jest to nasze życie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki wszystkim, już jest ciut lepiej. Muszę sobie sama przegryźć temat i z nim poradzić. I postarać się, żeby kogoś nie zabić. Jak zwykle - dam sobie radę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ściakam Tygrysie!:))
    Doopka wysuszona?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wysuszona, rower wymyty (pobieżnie), bluza i spodnie uprane :) Jak by mi głowa nie łupała, to dzisiaj byłoby kolejne parę kilometrów.

      Usuń
  11. Bo czasem są dni, że nagle wsystko się zawali, choć wczoraj jeszcze było taaak pięknie. Cudownie, gdy się poskłada, bo owe zawalenie to była chwilowe runięcie domina, po którym składamy je dalej...
    I tego Ci życzę, kochana :)
    Sorki, że ostatnio rzadko bywam na blogach i u mnie (choć akurat dziś coś tam szrajbnęłam). Po prostu taaakie piękne lato jest i nie chce mi się odpalać kompa...
    Ściskam, Tygrysie.
    PS. Pięknie i mądrze napisalaś o macierzyństwie w poprzednim poście. Kocham takie kobiety jak Ty- bez fałszu, naginania rzeczywistości, lukrowania jej i idealizowania.
    Szacun :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczone Ci rzadkie bywanie :) Dzięki za komplement, cieszę się, że się komuś podoba taka koncepcja.

      Usuń
  12. Kochan witaj w klubie, u mnie też się właśnie coś spieprzyło, siąść i płakać nie chcę i zastanawiam się jak rozładować emocje. Ale damy radę! Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz rację, może jakiś inny założymy:-)

    OdpowiedzUsuń