wtorek, 9 lipca 2013

Teściowa - neverending story

Ja wiem, że niektóre z Was mają lub miały świetne teściowe. Jednak ja mam ze swoją chwilami krzyż pański! Jak decyzja jest dobra (czyt. akceptowana przez moją teściową) to jest to "nasza" decyzja lub męża decyzja. Jeśli robimy coś, czego ona nie akceptuje, to jest to "moja" decyzja, "ja wyraziłam tą zgodę".
Ostatnio jednak moja teściowa przeszła samą siebie i doprowadziła mnie na skraj osłupienia pomieszanego z wściekłością. Jak mówią, co za dużo to i krowa nie może.
Otóż....
Po pierwsze - doceniam, że moja teściowa, pani matka, zwana dalej PM, pomaga nam jak może. Mamy wakacje, znaczy - dziecko ma, starzy muszą pracować, więc ona się młodą zajmuje. Bierze ją do siebie nawet na całe 5 dni i "oddaje" w piątek. Na prawdę rewelacja, mamy niesamowity komfort. Jednak babcia musiała wyjechać z drugim wnuczkiem nad morze - wkońcu nawet PM potrzebuje wakacji :)
Został nam więc taki "nieobstawiony" tydzień. Myślała matka, myślał ojciec, aż wymyślili - mamy rodzinę na wsi, a tam kuzynkę młodej, raptem 2 lata starszą. Pomyśleli, zadzwonili, zdecydowali - dziecko na wieś oddadzą, niech tlenu zażywa. Ale... ale pomysł nasz nie przypadł do gustu PM. Bo... ciocia na wsi nie ma ekologicznego mleka... Bo młoda źle je i trzeba jej specjalnie gotować (babcia jak jedzie z nią na wieś, to swoje jedzenie dla niej przywozi...)... Bo dokładamy cioci takiego wielkiego obowiązku.... Bo jak PM jedzie na wieś, to młodej z oka nie spuszcza, a tam dzieci chowa się inaczej i z oka spuszcza.... Bo młodej trzeba dawać dobre (ekologiczne) jedzenie dawać i należy ją pilnować... I w ogóle, to ona się nie zgadza (ona, czyli PM). I se tak myślę..... kto tu do pierona jest rodzicem? No nic, wyszło mi że jakby ja i mąż... i jakby wspólnie stwierdziliśmy, że do obcych dziecka nie wysyłamy, że może przeżyje 5 dni na wsi, że ciocia 3 dzieci odchowała, to może i naszym jako tako się zajmie... Tak czy inaczej - wyjścia nie ma, młoda na wieś jedzie. I jakież było moje zdziwienie, gdy podczas rozmowy i procesu przekazania dziecka, potwierdzonego podpisaniem protokołu przekazania, który zawierał opis wszystkich dotychczasowych uszkodzeń oraz opis stanu faktycznego, dowiedziałam się, że PM za moimi plecami, dzwoniła do cioci... z pytaniem, czemu ciocia się zgodziła podjąć tak arcytrudnego zadania, dlaczego chce wziąć młodą do siebie... Potem nastąpiło przekazanie wszelkich niezbędnych informacji na temat dziecka, jego stanu i problemów (wydumanych przez PM) jedzeniowych. I tu mnie, jako matkę dziecka, trafił szlag. Bo co jak co... ale żeby teściowa dzwoniła przekazać, co wie o stanie mojej córki????  Finał był taki, że przedzwoniłam do PM i zapewniłam ją, że my dorośli jesteśmy i umiemy podejmować decyzje, a dziecko NASZE jest zadowolone i nie zginie, i żeby się aż tak nie martwiła i nie robiła szopki z jej jedzenia. Tak nie-wprost kazałam jej się odstosunkować. I jestem z siebie dumna, że wreszcie stanowczo jej się postawiłam. Z matką dziecka się nie zadziera. A co!

23 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. A jak! Do tej pory zbywałam jej komentarze w moim kierunku, ale ostatnimi czasy jakaś bojowa się zrobiłam i nie daję sobą pomiatać. Już się od niej wysłuchałam, jaka zła jestem matka, żona i osoba sama w sobie.

      Usuń
  2. aha! Doskonale Cię rozumiem.
    A z moją teściową jets tak, że małymi dziećmi się nie zajmowała(bo klopot), a teraz dzwoni,żeby "przysłać"Luśkę -a dziecko nie chce!
    Sił kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po postawieniu się jej, mam więcej siły w sobie :) i nie dam sobą manewrować.

      Usuń
    2. mam wrażenie,że najtrudniej na początku, potem tylko konsekwensja -bez kłótni.Ja też kiedyś powiedizałam teściowej ,że ona miała swój czas na wychowywanie dizeci, niech mi teraz tego czsu nie próbuje zabierać:)

      Usuń
  3. Tygrysie, piszesz o mojej mamie???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, o Pani Matce, swojej teściowej... i nie strasz mnie, że jesteś moją szwagierką :P

      Usuń
    2. a co? nie kciałabyś? :(

      Usuń
    3. Nie jesteś w stylu mojej szwagierki :) możesz być nową przyszywaną :)

      Usuń
    4. mówisz, ze Twoja szwagierka nie ma takich siekaczy? :)

      Usuń
    5. Aż takich nie ma :P ale wiesz - mnie one nie przeszkadzają. Możesz być szwagierką nr 2 :)

      Usuń
  4. no normalnie, Tygrysie, jestem z Ciebie taka dumna, że normalnie, nie wiem co!!!!! .... a co to Teściowa, to ja wiem bardzo dobrze :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pękam z dumy :))) zobaczymy, co będzie jak wróci... bo wiesz, jeszcze trochę tych wakacji zostało do obstawienia....

      Usuń
  5. No faktycznie ...bardzo nie wprost się kazałaś kobiecie odstosunkować. Musiałaby być całkiem zaimpregnowana, żeby Twego delikatnego niuansu nie zrozumieć ;-)))))
    Ale i tak najważniejsze jest to, że pokazałaś kto ma decydujące zdanie w sprawie Twojego własnego dziecka!!! Szacun!
    Dodam, że ja miałam złotą teściową, ale ....jakoś nie potrafiłam jej tak zwyczajnie polubić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Ci powiem Akularku, że tym razem przesadziła nawet mając na uwadze tylko dobro dziecka. Są pewne granice, a dziecko ma rodziców bynajmniej pełnoletnich. Od dobrych kilku lat.

      Usuń
  6. Brawo, Tygrysie! Nie ma co w sobie dusić wkurzenia, to do niczego dobrego nie prowadzi. Druga, niedomyślna strona, jako że niedomyślna, nie ma pojęcia, dlaczego jest wkurzająca i nie ma innej opcji, jak wyłożyćkawę na ławę. A jako że to teściowa i potrzebna jeszcze Wam będzie, to najlepiej zrobić to stanowczo, ale dyplomatycznie ;-) Czyli tak jak Ty ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy wyszło na tyle dyplomatycznie, na ile powinno, jednak... ona nie była dyplomatyczna, gdy przyznała się, że odradzała mojemu mężowi ślub ze mną...

      Usuń
  7. Jedź Ty lepiej na ten urlop, bo zanim do niego dojdzie, zabijesz babę... mamusię znaczy ;o)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, jeszcze do piątku.. a potem wpadam w wir pakowania :)

      Usuń
  8. Może to jest po prostu tak, że w przyrodzie musi być równowaga...? Jedni mają dobre teściowe, drudzy dobrych mężów, trzeci dobre dochody - i tak to się kręci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc, że niektórzy mają/ mieli fajne, myślałam o Tobie. Widać tak właśnie musi być. Moja mnie nie akceptowała i nadal, po latach nie akceptuje. Ona mnie względnie toleruje. I tak sobie koegzystujemy, starając się nie wchodzić na kurs kolizyjny. To znaczy ja się staram, jej nie zależy - mówi, co myśli, robi, nie zastanawiając się.

      Usuń
  9. Hhahahahaha, a niech tam Młoda robi co chce, goni od rana do wieczora, podjada jabłka z drzewa czy agrest z krzaka, a jak zgłodnieje sama się upomni ! Jak byłem w jej wieku spędzałem na wsi u dziadków całe dwa miechy i było super git. Jak wracałem do miasta to w trolejbusie czy autobusie miałem wrażenie, że wszyscy mi się przyglądają jak Tarzanowi prosto z dżungli:) Ech to były czasy !!! Pozdrawiam a PM trzymaj krótko, żeby nie gęsiła się szaro ::))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedzwoniłam wczoraj i mówi ciocia, że dziecka nie poznam - wcina wszystko, gania, bawi się i jest git. To teściowa robi cyrk i szuka problemu, gdzie go nie ma.

      Usuń