piątek, 7 czerwca 2013

oburzona jestem

Ech... miało być o seksie, ale musi zaczekać. Bo mi wena zwiała pod wpływem wczorajszych przejść. Z uwagi na łamanie w krzyżach, zbyt częste jak na mój gust (a o gustach się nie dyskutuje), wybrałam się do neurologa. Wizyta osszywiście prywatna, gdyż sprawę chciałam załatwić przed latem, a nie na jesieni... Wizyta kosztowała w miarę przyzwoicie, 70 zł, pani doktor przemiła, przebadała mnie i stwierdziła, że odchyleń większych u mnie nie ma, poza krzywym kręgosłupem. No i git. Kazała mi przyjść do siebie do gabinetu (już na NFZ) za 2 tygodnie, tam dostanę dalsze wskazówki. Poszłam, dostałam skierowanie na rezonans oraz na zabiegi - już na zapas. I tu się zaczęły schody. Rezonas okazał się być pryszczem - za 3 tygodnie, jeśli chcę popołudniu, jeszcze sobie godziny mogłam wybierać. Gorzej z zabiegami. Bo albo mogę mieć masaże - około listopada/grudnia, albo ćwiczenia - róznież listopad/grudzień. Ale jakbym chciała wszystko razem, to mnie zapraszają w 2014.
I tu mi nieco mina zrzedła. Se myślę, może mnie się coś popieprzyło? Może jakąś podróż w czasie zaliczyłam i nagle się znalazłam w miesiącu wrześniu lub październiku? Może mnie przeniosło? Ale nie! Nadal mamy czerwiec, początek, roku pańskiego 2013......... Nosz kuźwa jego i jej coś tam! Kontrakty są już zamknięte, skończone i nie ma kasy z NFZ. Ale prywatnie jakbym sobie życzyła, to już od ręki! Tylko ok. 500-800 zł trzeba dać. Mówisz i masz!
Jeszcze jeśli chodzi o mnie, to spoko - nie wali mi się świat, nie mam problemów z poruszaniem się, sytuacja nie jest zła. Ale są ludzie, którym takie zabiegi są potrzebne na "już"! I co? Guzik z pętelką. NIMA.
Szlag... pół miasta obdzwoniłam, teraz chyba zacznę szuklać w okolicznych wsiach, albo uruchamiać znajomości, których chyba nie mam, ale  może znajdę?

A już się cieszyłam, że mi ktoś profesjonalnie plecki wymasuje :(

P.s. A w ogóle i szczególe, to w jakimś niedoczasie jestem i przepraszam za niekomentowanie oraz rzadkie pisanie. Jak się czas odnajdzie, ten zagubiony, to wrócę na łono.

33 komentarze:

  1. System, jaki jest każdy widzi, na nieszczęście niektórzy maja sposobność - tak jak Ty - przekonać się na własnej skórze o jego działaniu. Według moich osobistych doświadczeń to i tak masz szansę na szybką - jak na nasz kochany system - realizacje skierowań. To takie zamknięte koło, ludzie zwykle psioczą na lekarzy, lekarze na NFZ, a NFZ na ludzi - że ośmielają się chorować. Zbyt często i zbyt intensywnie korzystam z usług naszego "uzdrowiciela" narodowego, wręcz tkwię po uszy w tym wszystkim i od dawna przestałem się łudzić, że coś w tej kwestii się zmieni. Kasa, kasa, kasa. Sam w swoim doświadczeniu miałem np skierowanie "cito" do specjalisty, gdzie CITO - oznaczało 6 miesięcy :) Tak więc wytrwałości życzę, albo pieniędzy :) na rehabilitację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie badania u nas łatwiej zrobić, niż dostać się na zabiegi. Zdarzyło mi się kiedyś nieszczęśliwie na jesieni złapać zatoki i pani doktor chciała, żebym koniecznie po antybiotyku poszła na lasery, co by je do końca osuszyć. Jesień - niemal końcówka roku (jakiś październik) i też mnie zapraszali po nowym roku. Na szczęście znalazłam przychodnię, gdzie miejsce było - przez 2 tygodnie latałam na drugi koniec miasta o 6.30, żeby zaliczyć 5 minut zabiegu (!). To jest chore. Wypadałoby sobie planować z wyprzedzeniem rocznym, że będziemy chorować. Inny przykład. NFZ dopłaca okularnikom do szkieł. Jak pójdziesz do siedziby, podbijesz receptę, to możesz dostać dopłatę. ok. 15 zł do szkła. Moje szkła kosztują ok. 110 zł jedno... Nawet mi się nie chce jechać po tą pieczątkę...

      Usuń
    2. A, i jeszcze jedna rzecz mi wczoraj przyszła do głowy - co jeśli uda mi się dostać na te zabiegi? Mam wziąć 2 tygodnie urlopu, czy poprosić rodzinnego lekarza o zwolnienie na 2 tygodnie? Bo pracując do 16-tej, mogę mieć "problem" z wyrobieniem się ze wszystkim przed nocą. A jak wolne będą terminy w ciągu dnia, to też będę "brała" - wezmę, co dadzą. Kolejny mały problem.

      Usuń
    3. tak te "dopłaty" mają swój urok - znam przypadek z własnego otoczenia dopłaty do aparatu słuchowego, jak delikwent ma bardzo duży ubytek słuchu obuusznego to oczywiście przysługuje mu dopłata do aparatu. Ale nie dwóch, co to to nie. Do dwóch to może przysługiwać dopłata jedynie wtedy, gdy delikwent jest aktywny zawodowo, jak nie pracuje, lub pracuje dorywczo to słyszeć nie musi. No i trzeba zaznaczyć o kwocie dopłaty - 50%, ale nie więcej niż około 500 zł (przy koszcie jednego aparatu rzędu 4000 daje ciekawy obraz). Takich przypadków znam setki :)

      Usuń
    4. Taki kraj, taka służba zdrowia :) Tak jakby nam trochę łaskę robili - chcesz chorować - to "se" zapłać. Bezczelność ze strony pacjenta ;)

      Usuń
  2. Moja teściowa właśnie lata na zabiegi zapisane w maju 2012. Jak jej zapytałam co to było, że lata, powiedziała, że nie pamięta i już jej nie boli. No paranoja jakaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano paranoja :) Mam nadzieję, że rezonans wykaże, czemu mnie łamie, albo może lepiej - niech wykaże, że nic mi nie jest, a wypierdzielenie się (naprawdę delikatnie to ujmuję) na krzyż ze 4 lata temu nie ma z tym nic wspólnego i nie zostawiło skutków ubocznych. Bo do 2014 też zdążę zapomnieć, po co na te masaże przyszłam ;)

      Usuń
  3. A to Polska właśnie...
    Aż się dziwię, że Ty się dziwisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, wiedziałam, ze sa kolejki, że łatwo nie będzie, ale kuźwa mamy jeszcze pół roku tego roku!!! Nie 2 miesiące, nie jeden, ale sześć!!!! No weź przestań! Może znasz jakąś małą przychodnię, gdzie jest mniejszy ruch? Bo ja już nasze lokalne "molochy" obdzwoniłam wszystkie.

      Usuń
    2. Nie wiem, ale np. na Dąbrowskiego (w tym ciągu pawilonów na parterze bloku naprzeciw Klubu Garnizonowego) nie miałam kłopotów z zabiegami (czekałam około tygodnia), a Nieletnia dostała od razu. Może to zależy od rodzaju zabiegów?

      Usuń
    3. To na pewno! Dzięki za namiar - będę szukać telefonu :)

      Usuń
    4. Mój brat jeszcze na Nowym Mieście chodził, ale za bardzo nie wiem, gdzie. Zapytam.

      Usuń
  4. Mojego(tfu...)neurologa nie doprosiłam się rehabilitacji,po trzeciej wizycie dowiedziałam się tylko że wiecej zwolnienia nie dostanę,i z bolącymi plecami zostałam,na lodzie.Później poprosiłam rodzinnego o ćwiczenia u rehabilitanta,bo plecy słabe i już nie te co przed kontuzją.Dostałam,ale ulotkę z ćwiczeniami.Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miło. Moja mogła w sumie nie dawać - na to samo by wyszło :) Chciałam wybrać te zabiegi od sierpnia, po urlopie, a tu nici.

      Usuń
  5. Tygrysie, mój mąż też ostatnio na rezonans się chciał zapisać - i tu niespodzianka, wszędzie terminy listopad 2013!!! W końcu przy 20 z kolei szpitalu znalazło się na za dwa tyg, ale trzeba sporo podjechać....
    za komuny były kolejki za papierem toaletowym i kawą, teraz mamy za zdrowiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ NFZ powinien być mi wdzięćzny, że próbuję zapobiegać teraz, zanim coś poważnego mi "dolegnie". Zanim koszty leczenia przechodzonych zaniedbań będą wyższe niż koszty zapobiegania im. Ale jak widać - to jest niewykonalne.

      Usuń
  6. Cóż mam powiedzieć. Nic dodać, nic ująć. Na sanatorium czekam średnio od 1 roku do 3 lat :)))A z kręgosłupem walczyłam 4 lata i wreszcie odnalazłam super osteopatę. Prywatnie oczywiście, ale dopiero on okazał się najbardziej kumaty. Nie jakieś tam śmieszne zabiegi, prądy, laser. To pic na wodę. Facet wie gdzie przycisnąć żeby puściło i nauczył mnie jak mądrze ćwiczyć. Wierz mi tylko to pomaga. I żadne tableteczki. Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam żadnych tabletek, na razie miałam się wymasować i iść na ćwiczenia wzmacniające. Ale guzik. Wszyscy mnie spuszczają na 2014. Jeden gabinet ewentualnie w grudniu - ale dojechać tam... chyba podziękuję.

      Usuń
    2. Masowanie gratis u mężulka :)), a ćwiczenia z netu i bez łaski :)) na pohybel służbie zdrowia ;D

      Usuń
    3. Mężul tak nie umi :( ćwiczenia owszem - sama sobie gdzieś wygrzebię. Ale to nie w tym rzecz.

      Usuń
  7. Oj, to ja mam jednak super pracę:) Masażyści na bieżąco kiedy mi pasuje bez łaski jakichś sretów, NFZ-ów i innych chorych instytucji :)))Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć Tygrysie:) Ty nie narzekaj:) Ja wybrałam się z moim łupaniem w krzyżu do mojego lekarza rodzinnego ( nadmieniam, że przecudnej on urody jest, a jest moim lekarzem od ho...ho...ho. Wyłuszczyłam więc Jędrusiowi( tak ma na imię) swoje bolenia, a i owszem dał skierowanie na prześwietlenie odcinka lędźwiowego. Wyszło zniesienie fizjologicznej lordozy z bocznym skrzywieniem. A więc tu jest pies pogrzebany. Wracam do Jędrusia z wizją, że chyba należy się renta, albo co najmniej rehabilitacja. I co! Ten mój Jędruś wbił mi sztylet w serce, a przecież to drugi mężczyzna w moim życiu który mnie dotykał( nie ważne,że tylko poprzez badanie stetoskopem). Otóż powiedział, że w moim wieku ten wynik jest prawidłowy. Czujesz W MOIM WIEKU!!!!!! Nie dość, że renty ni ma, skierowania na rehabilitację tyż nie dostałam to jeszcze dowiedzałam się, że w moim wieku wszelkie deformacje i bolenia to rzecz prawidłowa.To znaczy się,że teraz to tylko renowacja starówki i emeryten party???? O niedoczekanie jego!!!! Ty chociaż skierowanie na rehabilitację dostałaś, a że dopiero na 2014 to już inna bajka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świnia nie Jędruś :) to moja pani jest milsza. Powiedziała że za młoda jestem aby mnie łupało :) oraz serdecznie witam!

      Usuń
  9. Taaa... Ja też już o tym pisałam. Że niby mój kręgosłup ma poczekać na rehabilitację? A do tego czasu co, przepraszam??? Więc robię co mogę na własną rękę...
    Trzymaj się.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  10. Co za bajzel z tą nasza służbą zdrowia i to za nasze pieniądze! Cóż jesteśmy niczym komandosi, projektujemy ustawy, które nie mają szans z realnym życiem
    Tymczasem należałoby znależć dobrego koguta, któryby Ci plecy wydeptał :) żarcik:) mam ten problem co jakiś czas i wiem jak to doskwiera
    zapraszam do siebie
    http://kadrowane.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, już się zdążyłam ucieszyć na te masaże, a tu guzik. Oraz pozdrawiam i zajrzę.

      Usuń
  11. ja to nawet nie próbuję iść do lekarza po cokolwiek, choć mój kręgosłup od czasu do czasu odmawia prawidłowej współpracy i wtedy chodzę pokrzywiona niczym idealnie zbudowany znak zapytania :) ... naumiałam się z tym żyć i tylko mam nadzieję, że to się nie przekształci w coś trwałego, bo jednakowoż wolę wyglądać jak wykrzyknik :) .. a tak na poważnie, nie zapłacisz - nie leczysz ... taka prawda w tym zafajdanym kraju...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to mówię, że mój kręgosłup przypomina chiński paragraf ;)

      Usuń
  12. Ech, masakra, nic dodać, nic ująć ;-(
    Nie zapłacisz, nie dostaniesz się na czas- a mieje tu poważnie chore dziecko, a propos aktualnego tekstu u mnie- masakra ;-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Mnie się nie pali, plecy się jeszcze nie posypały, ale męczą. Ale cóż - trzeba czekać. Albo płacić.

      Usuń