wtorek, 14 maja 2013

z frontu...

1. We czwartek dziecię starsze zaczęło namiętnie jęczeć, że jej się kurek w nosie odkręcił i uszczelka poszła, leje się woda prawie ciurkiem, kapie, siąpi i ma dość. Matka zdiagnozowała - kurczę, chyba ma alergię. Chodzi, siąpi, smarka, podciera. I tyle. Oczy łzawią, dziecię kicha, trawy pylą jak szalone. Spoko, przejdzie.
2. W piątek - siostra zaczyna mieć skurcze, wieczorem wizyta w szpitalu, ale guzik - na razie za słabe, za rzadko, wracać do domu.
3. Sobota - siostra odwiedza szpital rano ponownie, bo skurcze co 5 minut wydają się jej częste, ale lekarz sądzi inaczej - do domu. Po 18:00 lekarz zmienia zdanie, a siostra się nie daje odesłać. Moja młoda podsmarkuje nadal, ale mniej jakby - tabletki na alergię pomagają.
4. Niedziela, 3-cia nad ranem - na świat wreszcie przychodzi moja siostrzenica :) Osszywiście, cc, bo od początku było wiadomo, że tak się skończy, ale lekarz chciał spróbować. To próbował - od piątku wieczór. Popołudniu, już u mnie w domu, młody wydaje się być ciepły... I zaczyna smarkać (czyżby u siostry to nie była jednak alergia?). Gorączki nie ma, więc spoko - samo przyszło, samo przejdzie. Pod wieczór wpadają rodzice, szampana za nowego członka rodziny mus wypić!
5. Poniedziałek - 8.30 telefon z przedszkola - Młody ma 37,8, proszą o odebranie dziecka z przedszkola, gdyż pewnie jest chore. Woda leci z nosa jak u siostry... Po 12-tej lekarz, niech sprawdzi, w końcu dziecko 2 tygodnie temu szkarlatynę miało.

U lekarza...... Młody ma wysypkę, zawalone całe gardło, powiększone mocno węzły chłonne (w niedzielę nie miał, bo wszystko sprawdzałam) i lekką temperaturę. 37-37,8. I nasza pani doktor zwyczajnie zgłupiała. Leczymy objawowo i czekamy do środy. Wygląda, że albo mu szkarlatyna zawróciła, albo złapał inną cholerę - do wyboru - różyczka, trzydniówka, odra....

A we czwartek rano, moja mama, co to to dziecię przytulała i się z nim bawiła, leci do nowonarodzonej wnusi... Mam nadzieję, że to jednak nie jest różyczka... A Młoda-Starsza? Nic jej nie jest, katar przeszedł.

17 komentarzy:

  1. Sprzedała bratu. Wiedziała jak się ustawić :)
    A poza tym życzę zdrowia i wogle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie w tym rzecz, że nie sprzedała. Bo jej nic nie jest. Oglądałam ją wczoraj bardzo dokładnie "pokaż język, pokaż gardło, powiedz aaaa, pokaż brzuch, nogi, ręce, plecy" kurde, prawie ją prześwietliłam :) To raczej on sobie nie poradził ze szkarlatyną, organizm osłabiony i teraz się czkawką odbija... Kurcze no! Tydzień spokoju było!

      Usuń
  2. No to niezłe urwanie gwizdka albo i pępka masz. I na dodatek skora do rzucania tłuczkami wczoraj byłaś. Sama rozpacz :D Pozdrawiam i dużo zdrówka i siły życzę. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo się martwię, wiesz? Dopiero co zjadł antybiotyk, 10 dni. I jeśli to nawrót, bo np. antybiotyk był za słaby, to dostanie po raz drugi, kolejną końską dawkę. Chyba, że to insze "cuś" się przyplątało. Jutro kontrola, może lekarce coś się wyjaśni, bo wczoraj nie umiała nic powiedzieć - zaskoczyliśmy ją. Jakby coś - będziemy jakieś badania robić - może wymaz z gardła? Zresztą - ona lepiej będzie wiedziała.

      Usuń
    2. no, to nieciekawie jest. najgorzej z niedobranym antybiotykiem, bo można i kilka razy nietrafić, a dziecko się nacierpi i komplikacji dostanie, oby nie. dlatego jeszcze bardziej zdrówka i donoś co na froncie :D

      Usuń
    3. Szkarlatyna jest dość wredną chorobą - niewyleczona może się "rzucić" na serce, stawy czy nerki. Jak ja przechodziłam, dostałam zastrzyki w tyłek, z penicyliny. Nasza lekarka jest dobra i jej ufam. Dzisiaj gardło nadal przekrwione, lekka temperatura... Musimy czekać do jutra, nie ma wyjścia.

      Usuń
    4. jak więści z frontu. jutro, jest juz dzisiaj :)

      Usuń
    5. A więc wiemy, że nic nie wiemy. Stworzyliśmy nową jednostką chorobową "niewiadomoco podkarpackus" :)
      Miks objawów anginy, szkarlatyny, trzydniówki i przeziębienia. Leczymy objawowo i obserwujemy. Może do końca tygodnia przejdzie.

      Usuń
  3. No tak, sezon chorób się zaczął, jak zrzuciliśmy zimowe ciuszki, to organizmy wydelikacone po zimie...
    Zdrówka dla wszystkich!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie na wiosnę powinni skończyć chorowanie. Jutro kontrola i może coś się dowiemy.

      Usuń
  4. mocno medycznie u Cię , nawet bardzo mocno .Ale, ale gratulejszen z maleństwa co to na świat osobiście spoziro.

    i aż mi się ciśnie oczywiście złośliwie: jak zdrówko Twe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje osobiste ma się dobrze :) dziecię nowe fajne jest. Moje wlasne "stare" dzieci za to dostarczają medycznych atrakcji.

      Usuń
    2. Tygrys na katar świetne są tampony OB .Wiem bo przetestowałam .trzeba jeno często wymieniać bo jak namakają to puchną w kinolu

      Usuń
    3. Mówisz? Tylko kurcze nie wiem, co odpowiedzieć 7-latce, co jej matka w nos wtyka ;) Bo ona, jeszcze nieświadoma, co to, ani po co :) Nie idę z duchem czasu i zgodnie z zaleceniami ministerstwa edukacji - nie uświadamiam przedszkolaków :)

      Usuń
    4. oj tam , bez ceregieli , że owy sprzęt wilgotne wchłania .A kataralność toć to wilgoć kapiąca. Ani kłamstwa ani podstępu

      Usuń
  5. Nadciąga Armageddon...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba tak :) czasami tak się czuję, średnio co 2-3 dzień :)

      Usuń