Ech, matura, matura.... Dzisiaj zaczynają młodzi pisać swój egzamin, a mnie wzięło na refleksje... Gdyż pamiętam swoją maturę, jakby to rok czy dwa temu było. Pamiętam temat pracy, o czym pisałam, pamiętam gdzie siedziałam, pamiętam jakie zadania z matmy rozwiązywałam, jak koledze dawałam jedno spisać, jak odpowiadałam na ustnej... Ech... nostalgia mnie ogarnęła. Szczególnie, że niedługo mam spotkanie rocznicowe - po maturze :)
Wszystko to jakoś wywołuje we mnie wspomnienia. Młodości durnej i chmurnej. I zastanawiam się - jaka matura była lepsza? Która lepiej sprawdzała wiedzę zdobytą? Która była łatwiejsza lub trudniejsza? Nowa, czy stara? Nie umiem tego porównać, gdyż nawet nie znam zasad nowej matury. Ja zdawałam starą i jak wspomniałam - wspominam ją z sentymentem. Ciekawa jestem Waszych wspomnień :)
Moje wspomnienie to 20 stron pracy z j. polskiego i zadania z matematyki rozwiązane w ciągu pierwszej godziny, czyli 4 kolejne straszliwej nudy :) No i powódź stulecia w tym samym czasie - woda sforsowała nawet pagórki i rozlała się po ulicach.
OdpowiedzUsuńPamiętam tą powódź... mieszkałam blisko rzeki wtedy, nie miałam, gdzie na rower chodzić :) Z polskiego jednak "wysmarowałam" jednak tylko 6 stron mniej więcej. Z matmy też szybko wyszłam, ale nie aż tak - pisałam rozszerzoną i robiłam zadanie na "szóstkę", które zajęło mi ze 3 strony chyba. Jedno podstawowe, dwa środkowe i ostatnie "szóstkowe" - wszystko bezbłędnie :)
UsuńZa moich czasów nie było jeszcze szóstek. Tylko 3 zadania do wyboru z 5.
UsuńU mnie też! Te same zasady były.
UsuńTak szybko nie wolno było wychodzić, dlatego musiałyśmy odcierpieć swoje - dopiero po trzech godzinach od rozpoczęcia egzaminu, czyli o 12.00 można było opuścić lokal.
UsuńI jeszcze pamiętam tekst rosyjski o łabędziu (na niemiecki nie poszłam na złość profesorowi, gość szalał ze złości, bo byłam jego towarem eksportowym, ale podpadł mi i się zemściłam). I atlasy do propedeutyki wiedzy o społeczeństwie - wówczas obowiązkowej.
no proszę, same geniusze matematyczne, ja piątka (szóstek wtedy nie było), z polskiego czwórka (nie pamiętam ilości stron, ha ha ha)... miłego dzionka :)
OdpowiedzUsuńHa! Kochana! Mat-fiz się kłania! Ale nie miałam 6 na maturze - wyrobiłam za mało wartościowe zadanie. Po prostu uznałam, że wolę mieć 100% 5, niż niepewne 6. Nie byłam pewna prawidłowości rozwiązania. Ale za to mogę być dumna, bo matma była w pełni "moja", że się wyrażę. Nie ściągałam, ode mnie ściągali :)
Usuńja też mat - fiz :) ... i też nie ściągałam...
Usuńłoooooo to ja nie pamietam matury swej :P
OdpowiedzUsuńTylko to, że najfajniejszy nauczyciel geografii podszedł do mnie i poradził, co mam poczytac na mature z geografii :)
Pasjonat jakich mało, naprawde go lubiłam-on mnie też, bo ja byłam pasjonatka z geografii :P
A reszta...rozpływa się.
Widocznie nie był to ciekawy egzamin życia :P
Ja swoją pamiętam świetnie :) Pewnie ze względu na pamięć wzrokową. A im coś było dla mnie ważniejsze, tym lepiej zapamiętane :) I myślę, że "stara" matura jednak była lepsza, lepiej sprawdzała wiedzę.
Usuńnie zdawałam z niczego ustnych i koledzy byli na mnie oburzeni, że nie przyjechałam do szkoły podpowiadać
OdpowiedzUsuńNiestety, miałam za słabe oceny z polskiego i nie mogłam być zwolniona z ustnej. Miałam polonistkę w stylu "ja wam zaraz udowodnię, że się nie uczycie! Tygrys do odpowiedzi!". Więc wiesz..... przy najlepszych staraniach kończyłam z "trójką" rok szkolny... W ostatniej klasie miałam "4". A byłam chyba jedyną, która wszystkie lektury przeczytała :) do matury pomagałam się uczyć koleżankom streszczając ważne wątki z książek :)
UsuńSwoją doskonale pamiętam, jakby to było wczoraj. Nawet temat pracy z historii pamiętam " Konflikty krzyżacko - polskie na przestrzeni dziejów."
OdpowiedzUsuńMoja Starsza zadawała po nowemu. Bardzo się denerwowałam, bowiem musiała w pracy wstrzelić się w klucz, czyli co autor pytania chciałby, aby maturzysta napisał. Koszmar! Teraz ponoć jeszcze się coś zmieniło. Za kilka lat będę znowu na topie!
Jakoś te stare, stare zasady bardziej do mnie przemawiają. Nowych nie pojmuję :)
UsuńPolski - trzecia ławka, praca na 6 stron - 4.
OdpowiedzUsuńMatma - ławki nie pamiętam, ale 5 a właściwie trzy zdane matury z matmy :) bo zrobiłam swoje, ekonomika i technikum rolniczego.
Ustne polski, geografia i rosyjski :D
Czyli pamiętasz :) z matmy rozwiązywałam całki jako najtrudniejsze. Zadanie na 3-4 strony! Ustnie angielski i polski :)
UsuńJa pamiętam doskonale moje dwie matury, ze szczegółami. Pierwszą zdawałam w 1990 roku, polski zdany, matma niestety nie, ale wiedziałam, że jej nie zdam, ledwo mnie matematyczka dopuściła do niej.Wydaje mi się, że miałam rozwiązanych zadań na 3, ale to już historia. Rok temu podchodziłam po raz drugi do tego ważnego egzaminu i zdałam,sama się przygotowywałam do polskiego i rosyjskiego, czytałam lektury i streszczenia, z matmy niestety musiałam mieć korepetycje. Nawet dobrze mi poszło :) A teraz sobie studiuję i nic to, że jestem najstarsza w mojej grupie :) w końcu życie zaczyna się po 40tce :)
OdpowiedzUsuńFajnie tak sobie powspominać :) Za 2 tygodnie mam spotkanie klasowe. Będzie fajnie :)
UsuńPamiętam, tak jak TY, jakby była wczoraj. Szczególnie, że 3 dni przed egzaminami miałam wypadek samochodowy, z dachowaniem. Na całe szczęście NIC (!) mi się nie stało, tylko miałam oko podbite i wymówkę, bo nie mogłam siedzieć (obite doopsko) więc co godzinę wychodziłam na korytarz. Polski na 5, z ustego 6 i zachwyt dyrekcji nad moją wypowiedzią (dziś nawet się zastanawiałam why?!). Z matmy pierwsza (!) ławka a ja zielona jak szczypiorek, ale 2 zadania zrobiłam bezbłędnie sama, trzecie na korytarzu w trakcie jednej z przechadzek podowiedziała mi moja matematyczka, z litości i pełna współczucia ;-) Zdane na 5. Ustny j.ang - na 5, choć w trakcie egzaminu miałam takiego stresa że zupełnie zapomniałam języka w gębie i miałam pustkę w głowie....
OdpowiedzUsuńNo to miałaś rzeczywiście "przygodę" tuż przed - nie zazdroszczę.
UsuńPolski- tematy tak denne, że przez pierwszą godzinę nic nie wybrałam, francuski- wszystko było git, tylko tekstu ze słuchu nikt nie zrozumiał. Po godzinie matematyczka chodziła wzdłuż rzędów podpowiadając, że to był sen w śnie i dlatego nie połapaliśmy się w czasach. Ustny polak (tekst do analizy 'Pieśń Świętojańska o Sobótce', przede mną kumpel walczył z Norwidem), francuz i historia. Na historii zlapałam takiegodoła intelektualnego, że mi fizyk podpowiadał, jak się nazywał Bierut.
OdpowiedzUsuńJa miałam Chłopów, turpizm w wierszach Czechowicza i z gramatyki zakres i znaczenie słów. Pisemna była okej, dwa tematy brałam pod uwagę. Matma - luzik. Angielski - zamiast się przygotowywać rechotałam z wypowiedzi kolegi, gdyż wielce dowcipna była i poszłam na żywioł. Ustnie z matmy byłam zwolniona :)
UsuńStarsza matura, ta sprzed ok. 20 lat, była bardziej opisowa. Teraz są testy, które wystarczy zdać.
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej przeraża poziom studentów, bo oni właśnie przez te testy są coraz bardziej ograniczeni.
Jakoś nie przeżywam tych matur, moja Córka na szczęście zdała 3 lata temu, teraz przeżywam sesje :)
pozdrowienia!
Ja też nie przeżywam, ale tak się złożyło, że od mojej matury mija całkiem równa liczba lat i za 2 tygodnie mam zlot klasowy :) i stąd mnie naszło na wspomnienia :)
UsuńEhhh matura, kwitnące kasztany, internat to były czasy fiu-fiu :)
OdpowiedzUsuńDobry wieczór :)
Dzień dobry, sir :) Internat mówisz? To się na pewno działo!
UsuńMoja matura - no jest co wspominać. Po pierwsze przypadkiem byłem w klasie eksperymentalnej, więc nieco specyficzne to wszystko było. Profil ścisły. Przez trzy lata byłem totalna noga z języka ojczystego (ledwo z klasy do klasy przechodziłem). Kilka miesięcy przed maturą zacząłem chodzić na tzw korepetycje z tego przedmiotu do .. specyficznego człowieka, bardziej historyka i filozofa niż polonisty, który otworzył mi oczy na kwestie pisania itp. W czwartej klasie zmienił mi się też nauczyciel. Efekt końcowy, pisemna matura z polskiego na 5. Najlepsze było na ustnym, po moich odpowiedziach (o mocnym zabarwieniu filozoficznym na temat twórczości Baczyńskiego) wyszła jedna osoba z komisji i wzięła mnie na stronę mówiąc "słuchaj, odpowiedziałeś na 6, ale jak Ci wstawimy taką ocenę to twój poprzedni nauczyciel będzie miał problemy, z racji tego że przez 3 lata wystawiał Ci mierną - wiem, że wybierasz się na uczelnie techniczną - czy wystarczy ci 5?" - Wystarczyło, ale jaka satysfakcja ... :)
OdpowiedzUsuńNo paczpan! Zguba się znalazła :) Dawno Pana nie widzieli!
UsuńNieźle z tą odpowiedzią :) Ja całe 4 lata miałam 3 lub 4 (w porywach!) z polskiego. Nasza polonistka była dość specyficzna. Np. potrafiła zawołać "Ja wam zaraz udowodnię, że się nie uczycie nic nie umiecie! Tygrys! DO odpowiedzi!!!" - można się było wrzodów nabawić chwilami, ale jakoś szło :) W sumie to mało kto się stresował na prawdę, raczej wszyscy sobie żartowali, a polski traktuję jako osobliwą "atrakcję". Za to na ustnej nie dałam się "zagiąć", chociaż polonistka nie zamierzała nic a nic ułatwiać.
Zguba obecna cały czas - aczkolwiek ostatnio w rozjazdach nieco była więc tylko duchem, oczami, a nie słowem. Poza tym staram się wypowiadać w kwestiach, w których mam coś (albo wydaje mi się, że mam) do powiedzenia. A tak na prawdę, wolę bezpośrednią mniej publiczną konwersację :)
Usuńzdawałam starą maturę...to prawda tego się nie zapomina...
OdpowiedzUsuńmyslałam, ze nigdy nie dojdę do takiego etapu w moim życiu, jak matura... a tymczasem minęło..10lat!
;)
jedyne, co pamietam, to chemię, moją ulubioną. Stanęłam przed tablicą na ustnym, na koniec miałam zaćmienie totalne. Kiedy doszło do rekacji, nie miałąm pojęcia co powstanie z wodoru i chloru.... :)))
OdpowiedzUsuń