Niedawno spotkałam siostrę mojej bardzo dobrej koleżanki z dzieciństwa. I zaczęłyśmy wspominać, co wyprawiałyśmy za czasów młodości :) Ze szczególnym uwzględnieniem głupich pomysłów naszych oraz naszych dokonań w tej kwestii. Człowiek to miał jednak kiedyś "ułańską fantazję" :)
Z czasem niby wydoroślał, ale skłonność do głupich dokonań została. Przypomniało mi się - nie wiem apropos czego, jak się kiedyś poparzyłam.
Mam skłonność do problemów z zatokami, a moja lekarka wysyła mnie z tego tytułu na lampy lub lasery. Razu pewnego nie chciało mi się znowu iść z tymi chrzanionymi zatokami do lekarza, więc uznałam, że wygrzeję się sama, w domu. Ojciec mój posiada lampę kwarcową i sam z niej w tym celu często korzystał. Jak pomyślała - tak zrobiła, lampę do domu przywiozła i postawiła na komodzie. Dziecko z pokoju wygoniła, zamknęła się, okulary specjalne na oczy i jedziesz tygrys! To se kurde pojechałam. Mówił ojciec - krótko, ze 2 minuty ci wystarczy. Co on tam wie! Przez 2 minuty to się nagrzać nie zdążyło... Nie dodał ojciec jeszcze, że to trzeba od tej lampy dalej nieco usiąść... Więc siadłam bliżej, co by się lepiej rozgrzać, a co! Noooo, jak się nagrzałam, to potem przez tydzień wyglądałam jak kretynka. Zjarana twarz, dekolt (bo bluzkę jakąś miałam, co golfem nie była:( ), szyja.... Matko, jak to swędziało, piekło i głupio wyglądało... Ja pierdzielę, wstyd się było przyznać, a niemal każdy pytał, co ja do piernika sobie zrobiłam?! że wyglądam jak indianiec...
Doszłam do wniosku, że z pewnych rzeczy to się jednak nigdy ie wyrasta.... z "talentów" chyba nigdy :)
ha ha ha, ja swego czasu pięknego koloru na twarzy to się w solarium dorobiłam, bo też szybko chciałam, kolor mulatki osiągnąć ... a wyszłam jako indianin, czerwona ...
OdpowiedzUsuńDaj spokój... jak sobie przypomnę, jak się alantanem z pantenolem po szyi ciapałam przez kilka dni... Po prostu idiotka pełną gębą!
UsuńA my zarzucamy młodzieży, że taka głupia:)))) Zapomniał wół, a jak widzę (po sobie zresztą też, no w końcu) cielęciem być nie przestał :))))
OdpowiedzUsuńI tam zaraz idiotka! Doświadczona...inaczej!
Ooo, bardzo ładne określenie - doświadczona inaczej :) A ja na prawdę miewam czasami pseudo genialne przebłyski :))))
UsuńJa kiedyś sama sobie wyrwałam trzonowca a jak korzeń został w dziąśle to wydłubałam wsuwką.
OdpowiedzUsuńDebilizm młodzieży nie zna granic...
Byłąś wtedy młodzieżą, prawda? :P
A tak pomijając...wiesz, co robi dobrze na zatoki?
Smarowanie jodyną dopóki wsiąka w skórę(przedtem trzeba się umazać wazeliną), a potem nakładanie na czółko "poduszeczki" z pestek z wiśni na przykład.
Rewelacyjny sposób, ja mam problemy z zatokami i to naprawdę pomaga.
No i noszenie czapki od wrzesnia do maja :PPPPPPPP
A..ta poduszeczka musi być rozgrzana :)
UsuńNo pięknie z tym zębem :) ale ja "młodzieżą" nie byłam :) Byłam już stateczną matką i żoną i latek miałam ok. 29 :)))) niestety
UsuńA co do zatok - jak by mnie dolegały te górne, to masz rację - czapka, ale ja mam problem z lewą szczękową - kominiarka? hehehe, ale chodzę, chodzę, mimo nieznoszenia czapek, to chodzę w.
To tym bardziej współczuję, ja mam problem z tymi na górze, nosowe i jakiekolwiek inne mi nie dolegają.
UsuńA sorry, raz dolegały ale nie iem od czego i potem samo przeszło.
A to Ty stara baba juz byłaś, buuuuu :))))
Poprawiło mi to humor :P
To dobrze :) Twoje wylewki kibelkowe też są całkiem niezłe :)))
UsuńPfffffffff foch :P
UsuńTy się kochana ciesz, żeś w Siemianowicach nie wylądowała ::))
OdpowiedzUsuńNie nooo, aż tak źle nie było :))) Wystarczył alantan z pantenolem :D Ale do głupiego opalania to Ci powiem mam talent. Kiedyś byłam na wakacjach w Chorwacji i wybrałam się z mamą i ciotką na rejs statkiem po morzu. I się przygotowałam - chustka na głowę i stylowe muchowe okulary. Po rejsie przez kolejne 3 dni siedziałam na plaży i mrużyłam oczy, żeby się pozbyć "odcisków" po okularach.... Przypominałam narciarza, który się opalił w goglach :) A przypadek niedawny całkiem, z gór, kiedy to opaliłam sobie łydki, mając na sobie spodnie dresowe za kolano.... oj, jak mi to równo wyszło... Jak od linijki. I póki nie było na tyle zimno, żeby nosić ciemne rajstopy grubości 80 den i w górę, nosiłam spodnie. Bo miałam swoje własne podkolanówki.
UsuńTygrys, ostatnio widziałam jak pełen autobus narciarzy z Austrii przywiózł i każdy, kto wychodził pięknie twarz miał opaloną, oprócz uszu i szyi....kosmici dosłownie ;) he he...ja uwielbiam okulary słoneczne ale czasami się reflektuję, że je zdjąć powinnam :)
UsuńTak. Zdecydowanie. Talenty zostają nam na całe życie... :-)
OdpowiedzUsuńA te zbędne są szczególnie do nas przywiązane :)
Usuń:) toś się załatwiła...
OdpowiedzUsuńNie pierwszy i obawiam się że nie ostatni ;)
UsuńTobołkowa wykonała w dzieciństwie to samo, ale do utraty przytomności i wyjazdu karetką na sygnale do szpitala. A w wieku 8 lat doszła do wniosku, że będzie miała piękne, długie rzęsy, gdy je będzie systematycznie podcinać. No i urżnęła sobie je do gołego przy samej powiece... krawieckimi nożyczkami!!! Cud, że sobie oka nie wydłubała.
OdpowiedzUsuńBuhaha! Ja tylko nogi usiłowałam z czegoś gonić. Oczywiście na "sucho" i z zacięciem. Tak podrazniłam skórę że kilka dni w spodniach chodziłam. A piekło!!!!!! I czerwone było !!!!
UsuńW zamierzchłych czasach młodości uparłam się, że zjadę tyłem, na butach, ze ślizgawki na niewielkiej góreczce. Zjechałam. Guz na głowie miał rozmiar kurzego jaja, a ja w domu leżałam na łóżku, ubrana w spódniczkę i różowy sweterek i z młotkiem przyłożonym do guza, żeby sklęsł, bo zimne żelazo doskonale koi opuchliznę. Jeszcze teraz się z tego śmieję... :D
OdpowiedzUsuńHahaha! Dobre :) na to bym jednak nie wpadła - szacuneczek
Usuńmoże łatwiej będzie Ci okazać wyrozumiałosć własnym dzieciom, kiedy coś wymyslą :)))
OdpowiedzUsuńMyślisz? może być z tym nadal trudno :)))
Usuń