wtorek, 22 stycznia 2013

zaplątana

Zamotałam się i wpadłam w jakiś wir. W pracy staram się nie dawać górze powodów do rozważań o obcięciu etatów. Na bloga nie zaglądałam, więc przepraszam za opóźnienia w odpowiedzi na komentarze. Kilka zdarzeń zajęło mnie dość mocno, więc może po kolei. Za tydzień jadę na urodziny babci - 85-lecie. Impreza jak się patrzy, z rodziną, w restauracji. Jedziemy z mężatym bez dzieci, więc może nawet nieco odetchniemy ;) Z okazji urodzin wymyśliłyśmy z mamą taki prezent - zrobiłyśmy kolaż, dużego formatu, ze zdjęć wnuków, prawnuków i córek. Spoko, spoko, nie ma nas aż tak dużo, wszyscy się zmieścili :) Liczną rodziną to my nie jesteśmy - zdecydowanie. Zdjęcia pozbierane, kolaż wreszcie zrobiony, zamówiony - jutro lub pojutrze już do odbioru. To jedno. Drugie - młoda ma z okazji Dnia Babci i Dziadka występ w szkole. Podwójny. Raz - jasełka z klasą, do których mam ją zrobić na czarno (czarne body, leginsy i opaska na włosy z gwiazdą) - będzie gwiazdką. Drugi występ z grupą z gimnastyki - tym razem na biało - bo ma być śnieżynką. Więc latałam za czarnymi leginsami, białymi rajtkami, gumką na spódnicę niczym z H&M (nasza firanka robi za materiał), czymś na zrobienie gwiazdki na głowę i śnieżynki! Potem przyszło info o planowanym spotkaniu klasowym. I się wciągnęłam w poszukiwanie osób, do których nie mamy kontaktu. Udało mi się co nieco, kogoś tam znalazłam - poczta pantoflowa to jest coś! A potem mieliśmy jechać na narty w niedzielę, ale w sobotę wieczorem synek dziwnie pokasływał. W niedzielę pokasływał nadal, więc ani narty, ani nawet sanki, za to syropek i dużo picia. W poniedziałek koniec pokasływania, zaczął się kaszel. Efekt - zapalenie oskrzeli, jak to pani doktor określiła - konkretnie go wzięło. Tak więc siedzę w domu i dochodzę co chwila do wniosku, że w pracy jest mniej roboty niż w domu z dzieckiem. Jeden syropek, drugi syropek, łapiemy po drodze trzeci, zanim dziecko samo sobie zapoda, potem inhalacja, zupka, usypianie (matki też się kimnęła), obiadek, drugie dziecko, znowu zupka, znowu syropki... Dobrze, że ja tylko 2 dni, potem mężaty się spełnia w roli tatusia - opiekuna :) w końcu równouprawnienie jest :)

22 komentarze:

  1. No to teraz wrzuć się do wirówki i się odwiruj! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz że nie zaszkodzi?

      Usuń
    2. No ba! Skoro wpadłaś w wir, jedynym środkiem ratunkowym jest odwirowanie! :))

      Usuń
    3. Zapytałam się konkretnie. A jeszcze atmosfera w pracy nie sprzyja normalnemu funkcjonowaniu. Gdzieś się zgubiłam po drodze.

      Usuń
    4. To przynajmniej spróbuj określić tę drogę - wezmę latarkę i pójdę Cię poszukać :)

      Usuń
    5. Chyba mnie znalazłaś :) i wzięłaś na zakupy do towarzystwa - potrzebowałaś kupić jakiś kocyk duży i fajny, dla dziecka koleżanki, i coś tam jeszcze, ale już nie pamiętam co...

      Usuń
  2. No to nieźle... Zdrowia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzięło go w sumie bardzo szybko. Ale co to dla nas :) damy radę!

      Usuń
    2. Dzieci jakoś łapią zarazę natychmiastowo :/ I zawsze wtedy, kiedy najmniej potrzeba.

      Usuń
    3. Tak, oni wiedzą kiedy zacząć. Na przykład dobrze jest zachorować w sobotę, kiedy nie ma naszej lekarki i jedyne wyjście to wizyta na pogotowiu. Albo jeszcze ewentualnie w piątek wieczorem. Albo na dzień przed planowanym wyjazdem lub imprezą (np. urodzinową), albo jak któreś z rodziców już jest na jakimś wyjeździe (delegacja), a drugie nie wie od czego zacząć.
      Taaa, dzieci som cholernie sprytne... Dzisiaj zaczęła dudnić młoda... jutro hurtowa kontrola - oboje.

      Usuń
  3. Ciekawa jestem tego kolażu. Uwielbiam kolaże. Zdrowia życzę. Na zakręcaj się, nie daj się wirom:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest nic skomplikowanego. Ale dla Ciebie zrobię fotke i Ci wyśle :)

      Usuń
  4. Oj tak! Ja po zwolnieniach na dzieci, kiedy chorowały, wracając do pracy - odpoczywałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "najweselej" gdy chorują oboje na raz :) raz się rozlozylismy wszyscy poza mężem - to był dopiero ubaw po pachy :) i jak tu można mówić że ktoś siedzi w domu i NIC NIE ROBI...

      Usuń
  5. Siedzenie w domu z dziećmi to ciężka robota, pełen szacun, Tygrysie! I tak sobie wyobrażam, jak siedzę w domu z dziećmi, kasy nie zarabiam, a mąż daje mi jakieś kieszonkowe na waciki, brrrr...To znaczy sobie NIE WYOBRAŻAM! Powodzenia w odnalezieniu drogi, Tygrysie. Czasem bywa ciężko, ale mija, trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakieś niechciejstwo mnie ogarnęło - druga nocka naderwana gorączką i kaszlem, młoda dzisiaj wykazuje drobne objawy zarażenia, znaczy też zaczęła rano kaszleć coś tam, jakoś szara rzeczywistość mnie przejęła we władanie... Muszę się jakoś wyrwać, wyjść do kina, czepić się jakiejś książki, bo się zamienię w książkową Matkę Polkę Bohaterkę Cierpiętnicę :)

      Usuń
  6. Koniecznie zrób coś drobnego dla samej siebie,Tygrysie :)
    Wiem, łatwo mi mówić, jak dziatwy pod opieką nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shara, bo to nie jest coś trudnego, tylko trzeba "zachcieć" i "zadziałać", a mi się chyba na chceniu zakończyło. Wystarczy trochę dobrej woli i chęci. Idę jutro na aerobik i zaczynam to robić znowu systematycznie (przerwałam ze względu na chwilowy natłok obowiązków w pracy i późniejszą chorobę). To będzie pierwszy krok. A jak się druga sztuka nie położy na zapalenie czegoś, to podkurowane młode podrzucę komuś i pójdziemy na Hobbita (wreszcie!!!!)

      Usuń
    2. Hobbit całkiem fajny, byłam, niezłe widoki, efekty specjalne, ogólnie może być, jak dla mnie, choć wolę inne filmy ;-)

      Usuń
    3. Oglądaliśmy w kinie wszystkie części Władcy pierścieni, więc "wypada" i na Hobbita. Filmy lubię różne, ale te w stylu władcy warto obejrzeć w kinie, bo tam robią "wrażenie". Jeśli się uda, wybiorę się jeszcze na Nędzników.

      Usuń
  7. A co do kolażu to fajna sprawa. ja zrobiłam taki z Moim i mną w roli głównej, w kuchni zawisł ;-)
    nawet fajny mi wyszedł, ful romantik ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój jest dość prosty, ale również wydaje się fajny. Jutro będzie gotowy do odbioru. Niestety nie mam czasu, programu ani umiejętności, żeby zrobić coś full wypas w photoshopie. Skorzystałam z "gotowca".

      Usuń