poniedziałek, 12 listopada 2012

taki tam weekendzik

Zauważyłam, że udało mi się w weekend wywołać małą burzę w szklance wody i sprowokować całkiem fajną dyskusję :) Efekt niezamierzony, ale pożądany. Niestety miałam mały problem z odpowiadaniem Wam na bieżąco, gdyż po pierwsze primo dziecko dostarczyło mi niemałej rozrywki, jedno w piątek, bo musiałam nowe zasady w domu obwieścić i w życie wprowadzić, a drugie w sobotę, gdyż udaliśmy się wycenić sztukę dziecka do dentysty. Wyszło niemało, ogłosiłam zbiórkę funduszy na leczenie. Potem poszłam na mecz, gdzie ujrzałam obraz nędzy i rozpaczy, czyli jak to Resovia przegrała z Częstochową, co im chyba będzie wypominane do końca sezonu. Coś w stylu "jak zmarnować 2 godziny". Porażka i masakra, to były najczęściej słyszane słowa na trybunach. Ale cóż, trzeba zapomnieć, dupki zebrać w sobie i stanąć do walki, jak na mistrza polski przystało. Bo w sobotę to zagrali jak "miszcz" a nie "mistrz". W niedzielę więc, będąc w szoku po przegranej oraz pod wpływem cholernego halnego (= łeb mnie bolał od soboty) robiłam NIC. Uprawiałam je namiętnie w fotelu, oglądając zaległe Kości oraz Incepcję. Obiad zrobił się sam, upiekł się w piekarniku, wieczorem jedynie zaszalałam, bo w końcu i wreszcie wypadało tyłek ruszyć, i machnęłam takie tam, na zdjęciu poniżej.
 

Oraz pamiętam cały czas o "wyspowiadaniu się" dla Frytki i Frau Be. Mam niemal gotowe, tylko czasu brak na doprecyzowanie, gdyż dzisiaj mam lekarza oraz ćwiczenia :) odrobinę cierpliwości jeszcze poproszę.

życzę miłego poniedziałku!

11 komentarzy:

  1. Hmmm... Pyszności, którymi się obżarłam ostatnio, więc nawet nie patrzę ;)U mnie weekend był wyjątkowo piękny, słoneczny i mało wietrzny :))) chyba to ostatni taki tej jesieni.
    Oraz miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są te rogaliki, co u siebie zamieszczałaś, a raczej mój odpowiednik Twoich :)

      Usuń
  2. Widzę kolejną fankę piłki podrzucanej, trochę zazdroszczę rodzimego zespołu, któremu można kibicować. Moje rejony raczej w sporcie się nie wykazują, przynajmniej te rejony gdzie mieszkam, tam gdzie pracuję to i owszem jakiś ponoć mistrz kraju (fakt nie w tym roku) w mało popularnym czarnym sporcie jest. No ale to zupełnie inna lokalizacja :) Sam osobiście uwielbiam takie "nicnierobienie" szkoda, że tak rzadko mam tę sposobność.
    Miłego również dnia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczorajszy dzień był tak beznadziejny, że nie sposób było go spędzić inaczej. Poza tym potrzebna mi była regeneracja sił :) bo od dzisiaj znowu stan gotowości i gonienie własnego ogona :) Mój lekarz, córki lekarz, a jeszcze może z młodym i jego kaszlem też będzie trzeba się przejść... i fitness, bo się zawzięłam jak niewiemco i nie odpuszczę. A siatkę zawsze lubiłam, ale wyłącznie męską, bo damskie wydanie jest dla mnie za mdłe (sorry panie!)

      Usuń
    2. nie zgodzę się - damskie granie ma też swoje plusy - ale to tak z typowo męskiego punktu widzenia :)

      Usuń
    3. no przypuszczam :) męskie ma jednakowoż więcej "ikry" w sobie i jest po prostu fajniejsze. Nie należy damskiej siatkówki oglądać po męskiej, bo można się zanudzić. Jeśli już, to w odwrotnej kolejności :)

      Usuń
    4. no dobra - niech Ci będzie ... nie będę się tak kłócił od razu - tym bardziej, że dopiero co TU trafiłem :) Innym razem będę mniej uległy.

      Usuń
  3. ciekawe, jakie to zasady w domu nowe obwieszczałaś? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie zwykłe i podstawowe. Żeby nie dochodziło do sytuacji, że matka wychodzi, a dziecko ma niezrobione lekcje, niepodane leki, nikt nie wie, że coś trzeba kupić do szkoły na następny dzień. I temu podobne :)

      Usuń
    2. czyli dzień jak co dzień :))

      Usuń
    3. dokładnie :) stale i niezmiennie w ruchu :)

      Usuń