czwartek, 12 kwietnia 2012

moherowe dysputy

Musiałam dzisiaj na chwilę wyjść z domu i byłam przypadkiem świadkiem dyskusji 3 osób. A dokładniej to 2, trzecia bowiem tylko słuchała i kiwała głową. Dyskusja zaczęła się od tego, że autobus się spóźniał. Jeżdżę nim codziennie, więc mnie to nie dziwi... dobrze, że przed czasem nie odjechał. Ale wracając do tematu. Spóźnienie autobusu wynikało, wg państwa z korków, a korkom jest winny obecny prezydent miasta. Bo tak. Jest winny i już. Ciekawe, jakby wyglądała sytuacja, gdyby nie było obecnych dróg? Bo jaki prezydent jest, taki jest, ale pewnych rzeczy mu odmówić nie można. No ale jest winny. Kolejna rzecz jakiej jest winny, to że jest za mało zakładów pracy. "galerii nabudował, a zakładów pracy nie ma i przez to pracy nie ma". Hmm, no cóż mogę powiedzieć? Zdaje mi się, ale może się mylę, bo w stosunku do dyskutantów to za młoda jestem, może gie wiem... ale galerie chyba dają pracę? A zakłady pracy? Powstało ostatnio dość dużo nowych firm, pod miastem, widać państwo tam nie byli i przeoczyli tych kilka dużych hal... No ale nie bądźmy tacy skromni... nie pozostańmy na mieście - idźmy dalej. Nasz rząd jest fatalny, z założenia. Bo tak. Bo jest kryzys, bo jest drożej niż za Gierka, dzieci są pyskate, biją się, wagarują, młodzi wyjeżdżają, tyle ludzi się morduje - to wszystko wina Tuska, że sobie z nazwiska pozwolę, ale cytuję, więc chyba nawet wskazane. Wniosek nasunął mi się jeden - Tusk i jego rząd nie odpowiada chyba tylko za głód w Afryce... Ale co do tego też pewności nie ma. Nie lubię polityki, czasem wręcz jej nie rozumiem. Jednak swój rozum mam i potrafię dostrzec pewne rzeczy. Państwo twierdzili, że dawniej to politycy uczciwi byli, dostojni, np. wspomniany Gierek, a teraz to granda i wszystko nieuczciwe. Każdy ma coś za kołnierzem, i teraz, i dawniej. Strasznie nie lubię takich pustych dyskusji. Do niczego nie prowadzą, nic nie zmienią, poza humorem. Gadanie o braku pracy... niedawno szukałam pracownika do biura. Nie dość, że podań było mało, to jeszcze większość przedstawiała sobą marny poziom. Podczas rozmów poziom spadał jeszcze bardziej. Jeśli ktoś jest dobry - uważam, że pracę znajdzie. Zajmie mu to więcej czasu, niż kilka lat temu - to prawda, ale znajdzie. Nie lubię polityki, w której poparcie zbiera się czepiając się wszystkich innych i wskazując palcem wady innych. Nie lubię wysuwania absurdalnych wniosków, krótkowzroczności, pomijania ważnych aspektów sprawy, naciągania prawdy na swój użytek. Nie lubię, dlatego nadal będę wybierać mniejsze zło, niż tych, co zieją nienawiścią do otoczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz