poniedziałek, 16 kwietnia 2012

chciała baba do lekarza, a lekarza niet...

koniec balu panno lalu, jak mawia moja babcia, czas wrócić na pracy łono. Wstawanie poranne nieco bolało, nie da się ukryć. Jednak przeżyłam. Po odbytej chorobie miałam się udać do alergologa. W zeszłym roku pani doktor zaproponowała odczulanie za pomocą szczepionki. Jednak jej koszt nieco mnie wystopował i doszłam do wniosku, że może jednak za rok, jak już nie będę musiała bulić na opiekunkę do dziecka, które się nie dostało do przedszkola, w myśl naszej polityki prorodzinnej. No więc postanowiłam jeszcze przetrwać ten rok na tradycyjnych lekach, czyli tabletkach i inhalatorach. Wszystko pięknie, ładnie, tylko ktoś mi je musi zapisać. No i wydać zaświadczenie, że mnie leczy, bo teraz lekarzy sprawdzają (rodzinny już mi coś zapisał z literką "p" - doraźnie teraz przy chorobie). I tu się zaczynają schody. Bowiem jestem dość silnie uczulona na pyłki traw, zbóż oraz pleśnie i brzozę. Brzoza pyli teraz jak wściekła i mogła być powodem właśnie zaostrzenia mojej astmy. Cała reszta zaczyna maraton w czerwcu, na końcówce maja. Wypadałoby więc po konsultację wybrać się zaraz. Młoda też od miesiąca kaszle jakby na suchoty zapadała, wybitnie zgrywała się z kaloryferami - one się włączały, ona też. I nie pomagało nawilżanie. Więc młodą też chcę wziąć. Po telefonach do przychodni dowiedziałam się, że pani doktor może nas przyjąć...... w lipcu. No rewelacja. Więc uderzam do wujka google i szukam u siebie lekarzy. Państwo lekarze przyjmują w przychodniach max 2 razy w tygodniu, za każdym razem po 1,5 - 2,5 godziny. I nie ma jakiś tłumów, jeśli chodzi o lekarzy... za to pacjentów od groma i ciut-ciut. Młodą pewnie zapiszę gdzieś prywatnie, na mnie szkoda mi pieniędzy, chociaż nie wykluczam też takiej możliwości. I jak tu można normalnie żyć?

9 komentarzy:

  1. NFZ uważa, ze takie limity (czyli mozliwa ilość pacjentów do przyjęcia w danym miesiącu) są wystarczające w Waszym regionie. A nadwyzek nie uznaje. Mniej zresztą też nie, ale to jakby jeszcze nigdy nie wystąpiło...

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaa, nfz i ich limity... Dzisiaj normalnie mnie załamali.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedź brzmi: NIE MOŻNA. W TYM kraju nie mozna żyć normalnie. I jeszcze jedno. Widzę na PIC-ie, jakie kwoty odchodzą rocznie z mojego wynagrodzenia na NFZ. Osobiście bywam u lekarza raz, góra dwa razy w roku. A co się dzieje z resztą moich pieniędzy? Wypadnie mi coś pod koniec roku i dowiem się, że limit sie skończył? To jest czysty bandytyzm, złodziejstwo w świetle prawa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Udało mi się zapisać za 4 tygodnie, a młodą prywatnie za 2. Na nfz to dopiero w sierpniu.... rewelacja....

    OdpowiedzUsuń
  5. Do swojej pulmonolog chodzę prywatnie. Trafiłam do niej w grudniu 2008. Na NFZ musiałabym czekać do 2009 roku, bo jeszcze nie było zapisów. Kaszel miałam taki, że ludzie uciekali ode mnie, a ja się dusiłam. Zdiagnozowała mi wtedy mykoplazmozę, wyleczyła ją, a potem okazało się, że mam jeszcze astmę na tle wysiłkowym. Testów na co jestem uczulona nie zrobiłam do dzisiaj, bo mnie na nie nie stać :( Mam inhalatory i tabletki i daję radę. Do kontroli chodzę trzy, maksymalnie cztery razy w roku - oczywiście prywatnie, ale akurat w tym przypadku warto, bo lekarka godna polecenia. Trzymam kciuki za powodzenie w dostaniu się do lekarza, bo solidaryzuję się z Tobą w tej konkretnej chorobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Testy mam zrobione, więc tyle do przodu. Siebie zapisałam na nfz, więc spoko. Młoda najwyżej pierwszy raz pójdzie prywatnie, a potem będziemy kontynuować normalnie, czyli tak jak być powinno.

      Usuń
  6. Hej, hej! A to ja też pozwolę sobie na prywatę :)

    http://welna-czarnej-owcy.blog.onet.pl/

    Zapraszam serdecznie i pozdrawiam.

    A z lekarzami, tak to już jest, ciągle im mało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej nie jest wina lekarzy samych w sobie, ale limitów NFZ. Lekarz przyjmuje np. 2 razy w tygodniu po 2 godziny w 2 przychodniach. Daje to w sumie 8 godzin w tygodniu. 15 minut na pacjenta - ile to osób tygodniowo? 32... co to jest? A jak przyjmą więcej, to im nfz nie zapłaci i nie zwróci. To jest dla mnie chore i nienormalne. A zaglądnę na pewno :)

      Usuń
  7. limitu NFZ-tu.. temat rzeka... ja w zasadzie, jeśli potrzebuję do specjalisty, obojętnie ze sobą czy z dziećmi, to zawsze idę prywatnie (choć wcale mi się to nie podoba)... terminy w publicznych przychodniach są nie do przeskoczenia... właściwie to tylko dentystę znalazłam z wolnymi terminami na NFZ... a lekarze to korzystają na takiej sytuacji... prywatnych gabinetów wciąż przybywa... w moim mieście, w niektórych rejonach, to się normalnie potworzyły "lecznicze" dzielnice.. jak galerie handlowe...

    OdpowiedzUsuń