poniedziałek, 29 września 2014

jesienna melancholia

Ostatnio się gubię. Za dużo myślę, czy jestem szczęśliwa, czy tylko zadowolona, a może znudzona? A może być coś porobić, ale co? Ale z kim? Włącza mi się szwędacz i gdzieś mnie pcha i niesie. Na razie na łono rodzinne - jadę odwiedzić dawno nie widziane strony z młodości, miejsca, w których czas stanął w miejscu. Jadę sama. Mam takie dziwne uczucie, że czegoś mi za mało, czegoś mi brakuje, coś mi umyka. Tylko nie wiem dokładnie co. szczególnie jakoś dotkliwie to odczułam w weekend, kiedy uziemiłam się w domu, mimo pięknej niedzieli. Inna kwestia, że zmusiły mnie do tego okoliczności (Młoda zwichnęła lekko nogę i nie chodzi, więc nie mogliśmy wyskoczyć gdzieś wspólnie, bo 28 kg na barana nosić nam się nie uśmiechało...). Męczy mnie siedzenie w domu. Fakt, że miałam "robotę" tym razem nie pomaga. Irytuje mnie, że pewne sprawy muszę przełożyć na "za jakiś czas", bo tego wymaga sytuacja. Nie wiem, czy to kwestia wieku, zbliżających się powoli kolejnych urodzin, ale chcę brać z życia garściami, a póki co ledwo oblizuję palec. Wiem, że mamy z mężem różne charaktery, i to, co wystarcza jemu, dla mnie jest niewystarczające - ja zawsze chciałam więcej, intensywniej i mocniej! Ostatnio mi to jakoś ciąży... Samo zrozumienie nie wystarcza. Może to kwestia nadchodzącej jesieni... Dopada mnie chandra... a może za dużo myślę? Chciałabym wyjechać na krótki urlop wyłącznie z mężem, a on - on by znowu chciał rodzinnie... W sumie to jedna z kilku kwestii, w którym mam odmienne zdanie. I nie wiem dlaczego, nie forsuję go! Odpuszczam. Więc może to moja wina, poniekąd? Może powinnam bardziej upierać się przy swoim? Naciskać? A nie potem narzekać... Ale.... z drugiej strony - upierałam się ostatnio przy kilku drobiazgach i nie wskórałam nic. I nie wiem, czy mi się chce.... I właśnie ten stan niewiedzy, jest chyba moim problemem. Muszę się ogarnąć i konkretnie zdecydować, czego ja do piernika chcę od życia! A póki co... Zrobię sobie prezent ;) Która będzie lepsza? Bo pasują do mnie obie!


źródło: http://pl.dawanda.com/

30 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Na obie mi już kasy nie styknie ;) Budżet przewiduje jedną sztukę

      Usuń
  2. Mnie się też ten drugi napis bardziej podoba. Zdecydowanie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drugą mi mąż poleca... nie wiem, co ma na myśli, ale twierdzi, że często bardzo mi pasuje ;)

      Usuń
  3. A ja uważam że pierwsza jest fajniejsza, poza tym Lucek słysząc Twoje poranne kroki pewnie woli nie wchodzić Ci w drogę :))) Za to pierwsza może dobrze podziałać na szefa w pracy hahaha:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrób sobie zupełnie inną: Podobno los zsyła nam tylko takie problemy, z którymi możemy sobie poradzić. Więc są dwie możliwości: albo sobie poradzisz, albo to nie jest twój problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tą dewizę to stosuję na co dzień - albo dam radę, albo mam to w nosie, tudzież tam, gdzie wskazuje koszulka nr 1.

      Usuń
  5. Żadna. To są koszulki dla zbuntowanej nastolatki. Kobieta z klasą takiej nie założy. No, chyba że do spania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Różo Tygrys jest zbuntowaną nastolatką jak każdy z nas gdzieś w środku. A do spania to... nic więcej nie napiszę :)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Na rower założy. Na spacer również> Należy mieć dystans do siebie i poczucie humoru. Jedno i drugie posiadam, jak również klasę, której mi jakby odmawiasz... Od zawsze lubiłam zabawne koszulki z napisami. Nie zamierzam tego zmieniać wyłącznie dlatego, że mi lat przybywa w metryczce.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Zapomniałam czegoś dodać, dlatego usunęłam.

      Absolutnie nie odmawiam. Przestraszyłam się tylko, że pójdziesz za radą malawi art i założysz taką do pracy. Ale jak czytam, szefowej się podoba, więc odetchnęłam z ulgą :) A do spania... Rzeczywiście są lepsze akcesoria. Np. Chanel nr 5 :))

      Usuń
    5. Wolę CHANEL Mademoiselle ;) nr 5 są za ciężkie dla mnie, pasują bardziej do dojrzałej, starszej kobiety :)
      A do pracy chodzę przestrzegając pewnego dress codu.

      Usuń
  6. Wszyscy komentujący skupili się na koszulkach, to ja napiszę o czym innym, a co :-)
    Jeżeli czujesz, że nie czerpiesz z życia garściami, to nie odpuszczaj, nie odkładaj na "kiedyś". Za jakiś czas te myśli powrócą, tylko w gorszej formie. Może nie upieraj się, może negocjuj z mężem wyjazd, zastanów się jakie dla niego będą korzyści? Żyć trzeba tu i teraz, potem... nie wiadomo co będzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nareszcie ktoś przeczytał post! Właśnie próbuję tu i teraz, tylko wiesz, negocjować już mi się albo nie chce, albo mi nie zależy. Oraz serdecznie witam!

      Usuń
    2. Rozumiem, jednak trochę serca do negocjacji trzeba mieć, inaczej..., cóż chyba lepiej nie zaczynać... Ale coś warto zrobić, aby nie żałować życia przeciekającego przez palce. Wiem, łatwo radzić, ciężej wykonać...

      Usuń
  7. No własnie, bierz ile wlezie. I nie odkładaj na potem. Tu i teraz się liczy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Może niepotrzebnie się zagłębiasz i doszukujesz..ale znam to! nazywam to, jak w piosence: "rysa na szkle" Stało się nawet mottem na moim blogu i.. w życiu ;)

    http://loonei.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś pewna, że przeforsowanie wyjdzie na dobre atmosferze między Wami podczas tego krótkiego urlopu? U mnie takie trochę pod przymusem albo niezgodnie z potrzebą zawsze słabo działa i żadne z nas nie jest zadowolone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jadę na urlop, żeby coś przeforsować - jadę odwiedzić rodzinę, konkretnie babcię, której dawno nie widziałam, a wyszła właśnie ze szpitala.
      Poza tym przymus nie jest jakimś dobrym narzędziem perswazji.

      Usuń
  10. Chandra to wszystkich dopada ostatnio. Słońca jak na lekarstwo, zimno i szaroburo... Brakuje takiej prawdziwie, złotej i polskiej jesieni.

    Niekontrolowany natłok myśli? Skąd ja to znam? :)

    Jak widzisz, skorzystałem z Twojego zaproszenia i odwzajemniam się tym samym :) Zwłaszcza, że mam dla Ciebie małą niespodziankę... Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, idę sprawdzić :)
      Tak, natłok myśli jest zbyt duży, w przypadku kobity, to w sumie żadna nowość, jakby standard wręcz, że my lubimy myśleć (mój mąż mówi, że wręcz wymyślać...) i mała chandra - komu to lato, kurde mol, przeszkadzało???

      Usuń
  11. Bo TY Tygrysie to typowy Strzelec jesteś (dobrze pamietam?)
    Takiego to nosi i nie da rady go do końca udomowić ;-)
    Też tak mam jako ten Strzelec i całe życie mnie nosi, nudy i rutyny nienawidzę i za długo trzymana w klatce wariuję. Mężowi to trzeba wyjaśnić, jak jeszcze nie zauważył ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, jestem zaskoczona, że pamiętasz! We wrorek będę u Ciebie :) a mąż jakoś niedowidzi i nie da sobie wytłumaczyć, znaczy oporny w rozumieniu.

      Usuń