poniedziałek, 25 sierpnia 2014

zdolna jestem niesłychanie, czyli chwalę się, tylko nie wiem, czy jest czym...

Ostatnio mi się parę rzeczy "przytrafiło" i stwierdziłam, że spiszę, bo generalnie wesoło było :) Na niektóre miałam wpływ, inne miałam okazję tylko zaobserwować...

Impreza drinkowa z koleżankami.
Jakiś czas temu wygrałam pewien konkursik w pracy, dokładnie to zajęłam 2-gie miejsce (pasowało mi lepiej niż 1-sze, jeśli chodzi o ścisłość). Zapowiedziałam wtedy, że koleżankom, które się do tego przyczyniły - stawiam dobrą pizzę. Pizza się odwlekała, ale nadarzyła się nagle okazja na wyjście na drinka, więc skorzystałam z okazji wywiązania się ze złożonej obietnicy. Pech chciał, że sama się rozchorowałam konkretnie i osobiście wypiłam tylko 1 małą kawę. Bez alkoholu dodam. Efekt? Koleżanki wypiły po 3 drinki i wróciły do domu. Ja też wracałam... po drodze pod klatką, już dzwonię, już naciskam domofon, już zbieram się, aby próg klatki schodowej przekroczyć, a tu nagle czuję na sobie WZROK. Wpatrywała się we mnie para bezmyślnych oczu. Siedziała ta para koło domofonu na ziemi i gapiła się. Żałuję, że nie trzasnęłam najpierw fotki, tylko rzuciłam się całować (taka piosenka - pocałuj żabkę w łapkę..). Wiecie, a nuż to książę z bajki był? Niestety, ani foty, ani księcia - żaba zwiała. Po krzakach jej nie chciałam gonić, bo ciemno było.
Godzinę później, chcę iść spać, a tu słyszę na ulicy: FUCK!!! Wait for me!!! FUCK!!!
Hmm, co w tej kawie było? Wyszłam na balkon i mym oczom ukazała się taka oto scena: taksówka, która podjeżdżała po 10-20 m, facet biegnący środkiem ulicy za wspomnianą taksówką i proszący wniebogłosy, aby ona na niego uprzejmie zaczekała (jak dobiegał - taksówka mu odjeżdżała), a za facetem popylała kobita w sandałkach (Frytka?!?!?!) wołająca pana - też nie po polsku. Pani radziła sobie świetnie i dogoniła Dżona. Patrzyłam tylko, czy Dżon pani nie przyłoży, ale skoro obyło się bez rękoczynów i bez potrzeby wzywania policji , poszłam spokojnie spać. Taki atrakcyjny wieczór... na spokojnym osiedlu.

Spotkanie z Frytką.
Jak było, to już mniej więcej wiecie. Dodam od siebie, jak bardzo się poświęcałam grając w siatkę. Frycia miała drobny problem z zaserwowaniem piłki, więc dzielnie wzięłam na siebie ten obowiązek... Efekt był taki, że jak na dzień następny zobaczyłam moją rękę, to przez 4 dni chodziłam w dłuższych rękawach - na szczęście się ochłodziło i nie kusiłam nikogo do wzywania opieki społecznej, ani do zakładania mi niebieskiej linii, karty, itp. Po prostu umiem serwować wyłącznie sposobem dolnym i moje przedramię nosiło tego oznaki. Wyglądało cudnie, feria barw i kolorów, z przewagą sinego i brązowego ;)

Po wyjeździe z Frytką.
SMS - Fryciu, a czy Ty przypadkiem nie widziałaś mojego szafirowego biustonosza? Zdaje mi się, że go zgubiłam przy pakowaniu się w pokoju, choć nie używałam... Frytka: buhahaha, nie. Na szczęście się znalazł - taki mały był, że się wcisnął w boczną kieszonkę torby i go pominęłam. A już obmyślałam, jak się mężowi wytłumaczyć z pomniejszenia garderoby... Już miałam mu mówić, że to Frytka mi zabrała, na pamiątkę sobie wzięła :P dopisek: nie byłby to pierwszy raz, bo zdarzyło mi się kiedyś rozczłonkować strój kąpielowy, konkretnie zgubić majtki :D jakkolwiek to brzmi... musiały wypaść podczas przepakowania.

Po wyjeździe z Frytką 2.
Robiąc pranie po powrocie (Frytka się zalała sokiem, więc aby wywabić plamy, podkręciłam temperaturę prania), wrzuciłam do pralki swoją bluzkę, nową, na której były różne napisy - połowa czarna, połowa brokatowa. Wyciągam, prasuję, zakładam i zachodzę w głowę, co mi tu kurde nie pasuje.... Motyla noga! Sprał mi się brokat i dlatego wygląda tak "łyso"! Cholercia jasna... Został mi tylko co drugi napis. Bluzka nowa, a wygląda cokolwiek głupio. Ale od czego jest kreatywność? I zabawki dzieci? Bluzka została naprawiona - napisy odmalowane brokatem z pet shopów :D Wygląda ponownie rewelacyjnie :D

Weselnie.
Jakby tu się wylansować na weselu, pochwalić wypracowaną figurą, zgrabnymi nogami, itp.? Można na przykład założyć nową kieckę, taką wąską, co to na dekolcie ma koronkę i ta koronka leci wąskim paskiem aż do pępka (znaczy wyraźnie zarysowany "przedziałek" między piersiami). Do tego ładna biżuteria, szpileczki i...... mała wywrotka z krzesłem na podsumowanie imprezy, koniecznie w takich okolicznościach, aby całe wesele widziało! Jak padać na tyłek, to z przytupem i widowiskowo!

16 komentarzy:

  1. no i dziękuję Ci bardzo, no i wyszłam na ostatnią sierotę, co to i grać w piłkę nie umie, i sokiem się zalewa, i ogólnie ... i to nie ja biegłam za Dżonem w sandałkach, bo ja w sandałkach biegać nie umiem (no i masz, kolejny przykład na moje sieroctwo...) ehhh... :)))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałaś jeszcze, że Cię w kradzież biustonosza wrobić chciałam :P A z sokiem to wiesz - nie Twoja wina, że kelner był przystojny i się zagapiłaś ;D

      Usuń
    2. aaa, no tak, jeszcze biustonosz... nie wiem co prawda, gdzie miałabym sobie go założyć, biorąc pod uwagę moje i jego gabaryty, ale....
      i to wcale nie przez kelnera było, tylko przez moją ekspresję w mowie rąk, wiesz?... :)

      Usuń
    3. Cóż... chciałam Cię nieco wybielić - jakbyś powiedziała, że nieziemsko przystojny kelner ten sok podawał, to byłabyś usprawiedliwiona! Na widok nieziemsko przystojnego kelnera na prawdę można stracić fason i wywalić na siebie sok.

      Usuń
    4. Miałam uwagi jak Frytka w pierwszym komentarzu:)))
      Poza tym NIKT nie uwierzy, że Frytka pomyka w SANDAŁKACH;)
      Że się zagapiła na przystojnego kelnera to też bym się zdziwiła, bo do tej pory było odwrotnie -dwóch kelnerów dostawało oczopląsów;))
      Tygrysie - podziwiam Twoje zdolności - ja bym bluzki nie uratowała.
      A wesele było takie nudne, że musiałam rozruszać towarzystwo?:)

      Usuń
    5. musiałaś miało być ofkors:))

      Usuń
  2. Pochwalić się wypracowaną figurą zawsze dobrze, a szczególnie przed większym zgromadzeniem, jak to na weselu! :)))
    Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczególnie jak się na schudniętym tyłku ląduje :P i możliwe, że majtkami świeci w takiej pozycji ;)

      Usuń
  3. Matko, jaka ta Frytka ma słaba głowę! Kto to widział, zalać się sokiem?! :))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ależ ja se nie głowę zalałam, tylko spódnicę... i to białą, no!!!...

      Usuń
    2. Mhm.
      Mhm.
      No, nie wiem, nie wiem...

      Usuń
    3. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.

      Usuń
    4. Tygrys, no jak możesz... przecież wiesz jak było!!!...

      Usuń
  4. Tygrysku, nie żebym nadmiernie się Twoim biustem interesował, no bo nie bo wiadomo, ale się zmieszałem, jak przeczytałem, że Ty między piersiami no w tym przedziałku pępek masz !! Noooo sorry memory ale chyba po pierwsze za smarkata jesteś na to, p drugie za chuda. Dziwię się również, że biegającą kobietę w sandałkach przyrównałaś do Frytubniu, ehhhh chyba Ci oczy tym żabskiem zalazły, albo tym księciem co to go nie było, z drugiej strony ładnie to tak gady/płazy straszyć?? Trza było sie grzecznie przedstawić zagadać a nie od razu do całowania się zabierać !!
    Ehhh kobiety wszystko potrafią zepsuć !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Desperku drogi, między piersiami to ja mam przerwę. Dekolt w kiecce był zaś mocno przedłużony, bo aż do pępka, ale wszystko grzecznie przykryte koronką. Panią porównałam do Frytki, bo tak zasuwała w tych sandałach nivzym Frytka na koturnach. Co do żaby - to jakiś niewydarzony ten książę był. Zbyt plochliwy, lepiej, że uciekł.

      Usuń