środa, 19 marca 2014

jak to baba z bieszczad po kraju podróżowała...

Post przygotowany już chwilę temu, po wizycie u Takiej Jednej, jednak jeszcze nie publikowany. Doczekał się. Głównie z uwagi na fakt, że Taka Jedna zamierza się przewieźć Polskim Busem. Z dedykacją dla przyszłych podróżujących, hehehe.

Się wypuściłam jakiś czas temu na kilka dni z domu i się działo... a co! starsze panie też się mogą bawić! Jak mówiłam, o tym, co się działo na szkoleniu nie będę pisała, wspomnę jedynie, że nie warto jest panierowanych papryczek chilli/ pepperoni - czegoś w ten deseń, bo po ich zjedzeniu nawet kurczak w pikantnej panierce to pikuś! I dostaje się wytrzeszczu oczu. Gorzej, że skutki wykwitły mi potem na czole - dwa dokładnie i trzeba było się pastą cynkową posiłkować i dokładniej maskować przed wyjściem z domu ;)
Nic to. Podróż powrotna to było to! Czekało mnie 10 godzin jazdy. Na samą myśl o tym, już mnie tyłek zaczynał boleć, a w krzyżu łupało. Przygotowałam się rzetelnie - wygodne ciuchy, buty, poduszeczka pod głowę, lekkie przekąski na drogę. I jedziemy. Miało być ciągiem i niemal było, z drobnymi przerwami w 3 dużych miastach (pozdrawiam Ewę! byłam na Waszym dworcu!).
Generalnie nastawienie miałam takie - iść spać i przespać te 10 godzin, co na co dzień mi się raczej nie zdarza ;) Wybrałam sobie takie miejsce, że przede mną i za mną nikt nie siedział. Zależało mi bowiem, żeby nikt mi nie rozkładał siedzenia oraz żebym ja nikomu nie przeszkadzała.

Ale... Po pół godzinie jakiś ciul na kaczych nogach, zwany dalej "burakiem" postanowił sobie włączyć film na laptopie. Wszystko okej, tylko że on sobie wyjął słuchawki - z uszu, nie z kieszeni. I sobie oglądał. Najczęściej powtarzającym się słowem było "FUCK!!!" - rzucane z pasją. Było sporo strzelania i pisku jakiejś złapanej kobiety. Nic to, skoro 3 gniewne moje spojrzenia nie pomogły mimo ich zauważenia, westchnienie też pozostało bez echa (przecież wiadomo wszem i wobec, że kobieta nie mówi wprost, o co jej chodzi!!!), to się odgryzłam :P Wyjęłam słuchawki ze słuchanego radia i panu zagrała akurat Rihanna... Tym razem to burak na mnie spojrzał, westchnął i ... wyłączył film. No to ja radio też :)

Nic, cisza, spokój, jedziemy.... Ale, ale... człowiekowi w podróży, czasami COŚ się może zachcieć! I Polski Bus ma to do siebie, że posiada toalety! Po odjechaniu z dworca Ewy przyszło mi sprawdzić, jak tam jest. No i takie mam wrażenia. Ciasno, ale spoko - miejsca starczy. Chociaż gdybym była w 9-tym miesiącu ciąży, mogłabym mieć problem z domknięciem drzwi. Ale nie byłam, więc spoko. Zamknęłam. Potrzebę zaspokoiłam i....... i wyszła ze mnie baba z bieszczad... Bo... wstyd się przyznać - nie wiedziałam gdzie się spuszcza wodę! Człowiek czasem podróżował w różne miejsca, spotkał się z paroma rozwiązaniami, wiedział, że czasami są guziczki, czasami fotokomórki, czasami panele... no po prostu różnie bywa. Nie tym razem jednak. Stałam jak ten kołek w tej klaustrofobicznej toalecie i ni huhu!!! Nie ma! Guziczka, kropeczki, panelika, przycisku - nosz kurde nie znalazłam! Wymacałam całe pomieszczenie! Dużo tego nie było, więc spoko. Wymacałam wszelkie światełka, podejrzane guziczki, które okazały się zaślepkami - no wszystko. Udało mi się ciapnąć troszkę mydła na ręce - woda już nie poleciała! Musiałam łapki wytrzeć papierem, bo umyć się nie dało. Wpadłam nawet na genialny pomysł, że może gdzieś pod nogą, jak w pociągu.. też nie. A przecież pani przede mną JAKOŚ spuściła - słyszałam! Skoro nie pod nogą, to może na nacisk reaguje? Że kobieta "nie siada" to wiadome. Się siusia w pozycji zwisającej ponad... Może wymaga opadnięcia? No to już! Klapa w dół, tyłek na klapę i naciskam... Wstałam i nic - oczywiście! Akurat musiało mi się to przydarzyć! Trudno.. trzeba w końcu wyjść, przecież nie będę podróży kontynuowała w toalecie. Lekko nasłuchując, czy nikt za drzwiami nie stoi.... delikatnie uchyliłam drzwi.. nikogo nie ma! i fruuu - jak na skrzydłach uciekłam do siebie, żeby nikt nie wiedział, która to taka kulturna, wody nie spuściła. 15 minut później kierowca zarządził postój na stacji, przy której był McDonald - nikt mnie nie wyprzedził w drodze do umywalki z mydłem!

29 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie tematy, moja ulubiona opowieść to ta, jak Ted wylądował w toalecie w Japonii ;DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam coś o tamtejszych ;) interesujące są :)

      Usuń
  2. Hi, hi, hi....To przyjemnych snów Wam życzę, Dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
  3. może ktoś napisze, gdzie ta wajcha, bo też jestem ciekawa.
    A może woda się skończyła po prostu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ją znajdę, techniczna jestem :)

      Usuń
    2. czarny guzik obok umywalki :)))))))

      Usuń
    3. Nie znalazłam takowego. A deptałam podłogę, macałam światełka, kropeczki, guziczki - chyba wszystko! Ale pewnie jakiś musiałam pominąć :(

      Usuń
    4. a ja myślę, że znalazłaś tylko faktycznie wody zabrakło i trzeba było to kierowcy zgłosić, oni mają bańki z wodą na taką okoliczność... :)))))))

      Usuń
    5. Tja... i iść się niby przyznać, ze to ja, ta co nasiusiała???? W życiu :P niech inni się przyznają :P Czemu tylko ja mam mieć wstyd? :P

      Usuń
  4. Acha, czyli do toalety z butelką wody. Luzik :)
    Mam nadzieję na buraki nie trafić. Oraz już klamka zapadła, bilety som.
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, butelka wody może się przydać w razie "wu"

      Usuń
  5. toalety... można by rzec, temat woda :))))))
    że ja, wychowana w puszczy rozległej, wśród dzikich kniej, jeleni i wilków, przy pierwszej wizycie w toalecie na dworcu w Sztokholmie, lat 12 temu, nie wiedziałam co i jak, oraz odsądzałam od czci i wiary swoich rodaków, którzy niczym świnie (bez urazy dla wieprzowinek..) nasikali na deskę (a to był płyn dezynfekujący, który sam z siebie się z odpowiedniej dziurki wylewał...) to rozumiem, ale Ty, Tygrys w świecie wielkim bywały, żeby w Busie nie umiał wody spuścić?... ja rozumiem, że Bus Polski, a polska myśl techniczna swoimi ścieżkami chadza, ale żeby aż tak???....
    i dlatego wolę podróże własnym środkiem transportu, najlepiej z własnym kierowcą, który nie bacząc na zakazy, nakazy i takie tam, które to Generalna Dyrekcja Dróg i (pożalsięboże) Autostrad przy tychże stawia, zatrzymuje się na każde moje zawołanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oraz, proszę bardzo, dla zainteresowanych oraz dla Ciebie :)
      https://www.facebook.com/PolskiBus/posts/272458159441767

      Usuń
    2. Będzie się tu ze mnie wyśmiewała, Fryta jedna :P

      Usuń
    3. ale, że mła????.... a gdzież to, w którym miejscu???... toż ja się też do niewiedzy w temacie przecież przyznała... a w ogóle, to ja pomocna chciałam być, na przyszłość Tobie, a tu mnie się tak traktuje ... chyba sobie pójdę... albo nawet pojadę, busem :))))))

      Usuń
    4. dzięki za instrukcję:P
      Jak kiedyś przyjdzie i mi podróżować to na pewno pojadę spokojniejsza;))

      Usuń
  6. ja tez tak raz mialam, jak podrozowalam szpitalnym Expresem pomiedzy domem i szpitalem. Wyszlam cala czerwona z niemocy znalezienia owego guziczka i ze wstydu , ze wszyscy nadsluchuja czy spuscilam wode. Okazalo sie , ze gdy drzwi sie zamknely woda sama zaszumiala bo drzwi uruchomily cos tam i woda sama sie spuszczala. O glupoto ludzka , nie masz granic - pomyslalam, bo ja techniczna to za cholere nie jestem . Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u mnie ten trik nie zadziałał :) pierwszy raz mi się chyba zdarzyło "nie umić" :)))

      Usuń
  7. Tygrys, nawet jak łapki namydliłaś, nie dałaś rady spuścić?? Noooo wieszszsz !!

    OdpowiedzUsuń
  8. a robiłaś siku czy kupę?? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No weź!!!! Siku! Numeru 2 nie załatwia się w toalecie autobusowej! Coś Ty! Nie umiałabym!

      Usuń
  9. Lubię Polskiego Busa, dość wygodnie jeździ się nim. Minusem są nie numerowane siedzenia i brak możliwości zakupu biletu u kierowcy. Tak jak Ty się nie wyspałaś z powodu głośnego filmu, tak ja raz trafiłam na dwie laski, które na zmianę, co pół godziny odbierały telefony i informowały głośno, w jakim aktualnie rejonie Polski się znajdują. Dźwięk dzwonków nastawiony na full. I tak przez całą noc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na takie paniusie też są sposoby - można wprost powiedzieć, że sorry, ale nie są same w busie i przeszkadzają innym. Albo... bierzesz telefon i udajesz, że dzwonisz do kogoś i opowiadasz "zmęczonym" głosem, odpowiednio głośno... nooo, jadę, taaa, zmęczona jestem, nie śpię - nie da się, za głośno jest, yhm, cały czas, średnio co 15 minut dzwoni telefon i już 3 razy słyszałam tą samą historię o.... [wstawić jakiś fragment], zaraz mnie trafi i chyba wstanę i wyjdę. A coś Ty! wogle nie widzą, że są uciążliwe! Co je otocznie obchodzi! jak się jest głupiutką lasunią, to tak bywa... może jakoś dożyję końca drogi...."

      Usuń
  10. :)))))) podróże kształcą :))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Czasem myślę, że toaleta jest doskonałym tematem do napisania pracy doktorskiej. Toż to temat rzeka i jeszcze wielowątkowy. Może się skuszę, to wtedy z Twojej opowieści na pewno skorzystam :) Módl się, żeby ten kierowca nie był 'Twoim czytelnikiem, bo nie uda Ci się zniknąć w otchłani masy pasażerskiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, dużo ludzi wtedy jechało ;) ginęłam w tłumie ;) Toalety potrafią być bardzo interesujące - tyle różnych rodzajów, możliwości.... rozum tego nie obejmuje ;)

      Usuń