środa, 9 października 2013

słów kilka o przyjaźni

Były sobie dwie dziewczyny, dajmy na to Kasia i Zosia. Mieszkały blisko siebie, miały wspólne zainteresowania - w dość podobnym wieku i podobne problemy dnia codziennego. Biegały razem na spacery, jedna drugą gdzieś wyciągała, czasem wpadały do siebie "na herbatę" i lubiły pogadać. Życie jak to życie, czasami pisze różne scenariusze. Kasia straciła pracę, jej mąż też był tym zagrożony. Kasia chodziła mocno przybita i zdołowana. W końcu z czegoś żyć trzeba, dzieciaki w coś ubrać, do garnków coś włożyć. Stres na każdym kroku, niepokój o jutro. Zosia starała się być podporą - nie chciała się narzucać, po prostu była. Deklarowała chęć pogadania, próbowała wyciągnąć na spacer, na piwo, zrobić cokolwiek. Pomagała przeszukiwać ogłoszenia, nastawiała uszy, czy ktoś nie szuka kogoś do pracy, rozpuszczała wici. Interesowała się, ale starała się nie być wścibska. Czasami miała wrażenie, że Kasia nie korzysta ze znalezionych ogłoszeń, ale to nie było ważne - Zosia się nie przejmowała i pomagała nadal jak tylko umiała. Tylko zaczęła mieć wrażenie, że Kasia się odsuwa. Zapominała o Zosi. Częstotliwość spokań spadła znacząco, nie było już wspólnych spacerów, herbatek, odwiedziny ograniczyły się do pożyczania ciuchów - Kasia pożyczała od Zosi.
Koniec końców, Kasia znalazła pracę, o czym Zosia dowiedziała się przypadkiem, na dwa dni po fakcie. Kasia nie chciała zapeszać - pomyślała, zresztą Kasia to samo mówiła, więc dlaczego miałoby być inaczej? Kasia wpadła w służbowy wir. Mąż też zaczął się odkuwać, zaczęło się układać. I Kasia nagle okazała się być osobą dość zajętą i mającą nowe grono znajomych. A Zosia? Zosia zaczęła mieć własne kłopoty, z którymi radzi sobie sama. Kasia o nich nie wie, bo Zosia jakoś jej nie spotyka i nie było okazji o tym pogadać. Inni znajomi, którzy również przez Zosię byli postrzegani jako "bliscy" też nie widzą. Zosia nie chce nikogo martwić, ani angażować, w końcu to jej problemy, więc powinna sobie poradzić sama. Czasami tylko chciałaby usłyszeć od kogoś "słuchaj, co się dzieje, widzę przecież, że coś jest nie tak". Najwyraźniej jednak Zosia jest zbyt dobrą aktorką i za dobrze ukrywa, że coś jej dolega.

Przyjaźń to taki staromodny twór. Niemodny w obecnych czasach i niezwykle rzadko spotykany. Przyjaźń rządzi się swoimi ponadczasowymi zasadami, które nie są znane wszystkim.Przyjaciel kopnie Cię w tyłek, kiedy trzeba, pocieszy, kiedy tego potrzebujesz, zmotywuje do działania i będzie obok, gdy będziesz miał jakiś problem. I to wszystko bezinteresownie, nie oczekując rewanżu w zamian.

Nie jestem pewna, czy udało mi się kiedyś doświadczyć takiej prawdziwej głębokiej przyjaźni...
http://demotywatory.pl/4210362/and;-Prawdziwych-przyjaciol-poznaje-sie-w-szczesciu-bo-tylko-nieliczni-potrafia-zniesc-nasze-sukcesyand;
" Prawdziwych przyjaciół poznaje się w szczęściu, bo tylko nieliczni potrafią znieść nasze sukcesy" – To on wesprze cię w każdym monecie życia bez względu czy jesteś blisko czy daleko ! Nie odwróci się plecami a poda rękę kiedy jesteś w potrzebie! Przyjaźń to zobowiązanie a nie sztuczne uśmieszki i obgadywanie to Teatr spotykany w śród ludzi!!! Bądź sobą. Jeżeli przyjaciel nie potrafi zaakceptować Twojego stylu życia i zastępuje Ciebie innymi to na ile warta jest przyjaźń? A przyjaźń, która się kończy, tak naprawdę nigdy się nie zaczęła.  (''.) (''.)

26 komentarzy:

  1. Ja jestem, tyle, że ON jest facetem. Poza tym, jak mawiał mój nauczyciel, ludzie wybaczą Ci wszystko, oprócz sukcesu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydawało mi się że moja dziecięca przyjaźń przetrwa do grobowej deski, stało się inaczej.Potem była licealna - tez się urwało.
    To nie jest zależne od próby czasu, to jest zależne od ludzi a tu zróżnicowanie jest ogromne i zmiany następują już wcześniej, nim nastąpi porażka czy sukces. Na szczęście jest Przyjaciółka, ale jedna jest zasada - nie wymagamy, ta druga osoba wie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponoć jeśli się coś szybko rozwala to najpewniej nie była to prawdziwa przyjaźń. To zdecydowanie kwestia ludzi.

      Usuń
  3. Pamiętasz, jak pisałam o Czarnej i Wiewiórze? Wypisz, wymaluj, podobna historia. Widocznie typowa dla związków o chybionej nazwie...
    Mam to szczęście posiada prawdziwych przyjaciół i wiem, że to jeden z największych skarbów człowieka.
    Trzymaj się...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja rozczarowalam sie bardzo niedawno . Rok temu , gdy zdiagnozowali u mnie raka. Moja przyjaciolka wlasnie wtedy sie na mnie wypiela . Moze to wcale nie byla przyjazn ? Moze tylko z mojej strony ? Nie zadaje sobie juz tych pytan, wyleczylam sie- chyba . A teraz zbudowalam wokol siebie wielki mur i chronie sie za nim . Tak , wiem czas leczy rany . Moje chyba jeszcze krwawia. Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie była! Nie zostawia się ludzi w chorobie. Nawet tych mniej lubianych. To już jest świństwo i basta. Aż się oburzyłam (delikatnie mówiąc) jak przeczytałam Twój komentarz.

      Usuń
  5. to prawda, więcej przyjaciół się od nas odwraca, wtedy, kiedy nam się powodzi lepiej niż im.... smutne to :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej całej historii to Zosia zawsze kibicowala Kasi, cieszyła się, że jej się udało wrócić do pionu. Tylko Kasia wtedy o Zosi zapomniała. To przykre, że wiele razy wydaje Ci się, że tą znajomość to przyjaźń.

      Usuń
  6. A często jest tak, że pomoc nadchodzi z najmniej spodziewanej strony.
    Podoba mi się też powiedzenie -kto przestał być przyjacielem nigdy nim nie był.
    Życie weryfikuje wiele spraw..
    Buźka

    OdpowiedzUsuń
  7. To zdecydowanie nie była przyjaźń... Przykre, jak ludzie szybko zapominają i jak się traktują nawzajem...

    OdpowiedzUsuń
  8. Tygrysku, czasami lepiej z "obcym" pogadać niż z "przyjacielem", wiem to ... a jednostronna przyjaźń, to nie przyjaźń ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że lepiej :) czasem znajomości zawarte na odległość są lepsze od tych "starych miejscowych" :)

      Usuń
  9. Przyjaźń - słowo dziś tak bardzo nadużywane, może dlatego mam dość specyficzne podejście do niego. Bardzo mnie denerwują sytuacje gdzie ten zwrot jest nadużywany. Kolega, znajomy, przyjaciel - niestety bardzo często u wielu osób stoją w jednej linii. Może dlatego tak go unikam. Unikam nazywania tego co naprawdę wiąże mnie z daną osobą. Owszem mam przyjaciółki (tak tak przyjaźń damsko męska jest możliwa), wiem - i one również - że to jest to, to jest przyjaźń taka prawdziwa, ale nie nazywamy tego, czujemy, mamy świadomość, lecz słowo przyjaźń nie zostało użyte w naszym kontekście ani razu. Tak jakby nazwanie tego po imieniu miało być początkiem końca. I tak w kontekście tego co napisałaś wydaje mi się, że nawet prawdziwa przyjaźń może osłabnąć, wygasnąć, szczególnie jak drogi życiowe się rozejdą, ma takie prawo tak samo jak miłość - wystarczy że jedna ze stron przestanie się w to angażować. Wiadomo, można mieć żal, może być przykro, że tak się to kończy, jednak nie zawsze powinno to przekreślać przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak... nie wiem, jak wspomniałam - chyba nie miałam do czynienia z taką prawdziwą, pełnowymiarową przyjaźnią :)

      Usuń
  10. oj ,cięzko znieść cudze sukcesy haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest ciężko znieść cudzy sukces, nie zgodzę się z Tobą. Mam znajomą, której się powiodło i jedyne co czuję, to cieszę się, że jej się udało. Kibicuję jej. Nie odczuwam zawiści, czy jakiejś niezdrowej zazdrości.

      Usuń
  11. Przyjaźń ciężkie słowo, niby tak ważne w życiu, ale jednak rozczarowuje w praktyce. Są przypadki wiernej przyjaźni, ale rzadko. Pozdrawiam (może:) moi nowi przyjaciele. Mariusz ze smakiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo prawdziwa przyjaźń to taki rarytas :) gdyby można ją spotkać na każdym kroku, nie byłaby taka cenna i smakowita :)

      Usuń
  12. Dobra koleżanka nie zawsze jest przyjacielem. Jeśli się o tym pamięta, wtedy jest mniej rozczarowań...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - czasami jedna strona przypisuje więcej niż się należy... niż powinna.

      Usuń
  13. Mnie tak. Jeden, jedyny raz. Trwa już 35 lat. Parę razy mocno się zawiodłam. Takie życie. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń