poniedziałek, 25 czerwca 2012
odwaga cywilna
To jest pojęcie, który niestety jest obce pewnej grupie ludzi. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym coś przeskrobać, coś komuś zrobić i się nie przyznać. Ukrywać. Wyrzuty sumienia by mnie pożarły. Po prostu nie potrafię inaczej, jak iść i powiedzieć co zrobiłam. Skarżę sama na siebie, nawet w błahej sprawie i kajam się. W czym rzecz? Mojej koleżance ktoś na parkingu stuknął auto. Zostawił przy tym wyraźne ślady lakieru. Na firmowym parkingu jest tylko jedna osoba, która posiada auto w tym kolorze i która ewidentnie ma problemy z parkowaniem, czego parokrotnie byłyśmy świadkiem. Oczywiście zderzak właścicielki jest mocno obtarty, wręcz ma zdarty lakier. W miejscu, która pięknie pasuje do samochodu koleżanki. Ale pani się wypiera, a jej synek twierdzi wręcz, ze to wina mycia karcherem, lakier od tego odchodzi. To może niech pani lepiej z myjni nie korzysta, bo tak jeszcze większe ciśnienie? i za chwilę zostanie całkiem bez lakieru :P Nie wiem - nie rozumiem takich ludzi. Najpierw się w ogóle nie przyznała, a zapytana rżnie głupa, że ona nie wiedziała, nic nie poczuła.... A zderzak od tego "niepoczucia" konkretnie zdarty i lekko popękany. Chyba jestem starej daty, bo ja bym tak nie umiała - zostawiłabym kartkę z numerem telefonu, poszukałabym właściciela - cokolwiek. I na pewno się przyznała. Wolałabym nie robić z panią interesów - nie wiem, czy nie zostałabym przez nią oszukana.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A może na parkingu jest monitoring??? Dobrze by było nauczyć ją dobrych manier i elementarnej przyzwoitości, przecież ma chyba ubezpieczenie więc nie wiem w czym problem, spisuję protokół i gotowe.
OdpowiedzUsuńNiestety takich osiołków jest u nas mnóstwo, można to zauważyć szczególnie na parkingach pod centrami handlowymi. Już nie raz widziałem takich delikwentów co obtarli komuś lakier, a potem filowali czy nikt nie widzi. Eh...
Ale takie zachowania przekładają się na życie codzienne. Kiedyś rozwaliłam w sklepie jogurt. Nie umiałam wyjść. Poszłam do kobiety z obsługi, przeprosiłam za narobienie bałaganu i obiecałam pokryć "stratę", chociaż dla supermarketu to żadna strata. Jednak nie umiałam inaczej. A ta lalunia pewnie poszłaby dalej. Podobnie rzecz się ma w hipermarketach - ludzie biorą bułki, jedną dają dziecku i płacą tylko za te niezjedzone... przecież to jest kradzież!
UsuńBrak odwagi to jedno. Ale druga rzecz to zwyczajna, ordynarna nieuczciwość! Przecież w ten sposób naraża się kogoś na straty, a więc tak, jakby mu sie pieniądze z kieszeni wydzierało!
OdpowiedzUsuńTo fakt, odwaga odwagą, ale dochodzi jeszcze uczciwość.
UsuńTo ja też niedzisiejsza jestem, gdyż swego czasu gdy "udało" mi się porysować komuś auto na parkingu, zostawiłam za wycieraczką kartkę z przeprosinami i namiarem na siebie.
OdpowiedzUsuńOraz zawsze na siebie skarżę. Nawet raz gdy poszłam na wagary (w podstawówce) nie wytrzymałam i naskarżyłam na siebie mamie.
Kiedyś w szkole zdarzyło się nam zabazgrać nauczycielce caluśką tablicę, co do najmniejszego skrawka. A dodam, że tego nie lubiła. Na początku lekcji zadała klasie pytanie, kto za tym stoi, że tablica jest nieprzygotowana do lekcji. Wstałam, nie umiałam inaczej! Tym razem mi się opłaciło, bo reszta się podniosła dużo później. Za karę koleżanki grabiły liście przed szkołą przez tydzień. Ja byłam zwolniona z kary, bo przyznałam się od razu i jako jedyna.
Usuńmiałam identyczną sytuację na blokowym parkingu, tyle tylko, że to ja byłam sprawcą... no i trochę mniej szkód narobiłam ale jednak... ponieważ nie wiedziałam czyj to samochód, zrobiłam dokładnie tak jak napisałaś... zostawiłam za wycieraczką kartkę z przeprosinami i numerem telefonu ... po paru dniach odezwała się do mnie właścicielka, załatwiłyśmy sprawę i od tej pory mówimy sobie "cześć" miłego dnia...
OdpowiedzUsuńbo uczciwość popłaca :)
UsuńJak można być takim człowiekiem, nam też ktoś na parkingu tył wgniótł, niby tylko odrobinkę, ale widać ...
OdpowiedzUsuńcóż, są ludzie i ludziska :)
UsuńTo zwykłe przestępstwo, które powinno być ukarane. Nie wiem jak to się ma do zgłoszenia na policję.
OdpowiedzUsuńOszustw i kradzieży po prostu nie znoszę.
Nie wiem, nie mam pojęcia. Zdaje mi się, że jak "droga wewnętrzna", to możemy sobie naskakać, policja nie ma nic do tego :( Trzeba się dogadać z winowajcą. O ile taki się znajdzie.
UsuńŻe tez się nie spaliła ze wstydu!Jak są takie dowody to chyba zgłosiłabym na policję!
OdpowiedzUsuńA ona nie spalona, jak widać :)
UsuńJa też bym to zgłosiła na policję. Nie rozumiem takich ludzi, gdybym kogos stuknęła, to bym zostawiła kartkę z numerem tel i przeprosinami.
OdpowiedzUsuńStaram się dawać tyle z siebie, ile oczekuje od innych!