poniedziałek, 23 kwietnia 2012
Nieprzytomność
Jestem nietomna. Normalnie nie mogę się skupić, myślenie dzisiaj niemal nie istnieje. A już wypiłam porządną kawę. Chyba się pokuszę o kolejną, bo za chwilę grzmotnę głową w stół. I tak jest kolejną noc z rzędu. Wróciłam do biegania, więc z zaśnięciem problemów większych nie mam :P powiedziałabym wręcz, że z odpadaniem wieczornym. No ale 2 tygodnie przerwy swoje zrobiło i musiałam nieco skrócić dystans, bo mi nogi ciążyły, a serce wywalało z piersi. No ale powoli robię postępy - przemierzam dystans 3,5 km, z tego tylko 500 m marszem (trzeba to serducho jakoś uspokoić). Wczoraj może bym i te 500 przebiegła, ale łydka wysyłała mi sygnały, że jest bliska lekkiego skurczu i mam jej dać chwilę luzu. Potem było okej i nawet już byłam zdecydowana dystans sobie przedłużyć, jednak dostałam małe ostrzeżenie. O dzikach z młodymi. Nieco mnie wcięło, jak mi dwóch lekko przejętych młodzieńców przekazało niusa w postaci dzików widzianych kawałek dalej ostrzegając, żebym "tam" lepiej nie biegła. Hmm, dodam, że ja w mieście mieszkam. Sarny, jelenie, lisy, bażanty, zające - to u mnie normalka. Łasice, jeże też. Ale dzików jeszcze nie dawali. No więc postanowiłam nie przedłużać mojej trasy i wróciłam grzecznie do domku, cały czas sprawdzając, czy mam w pobliżu siebie coś, na co można łatwo wskoczyć i niełatwo spaść. Nie napotkałam jednak żadnych zwierząt, poza innym biegającym, więc luz. Dzisiaj pójdę biegać, jak będzie jeszcze jasno - na wszelki wypadek ;) To się nazywa mieszkać w mieście...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To może jeszcze w swoim mieście, zaczniesz spotykać egzotyczne gatunki? Skoro sarny, lisy, bażanty, jeże itd są na porządku dziennym ;-)
OdpowiedzUsuńjeszcze tego by brakowało :P
Usuńpodziwiam za wytrwałość :) a, i pamiętaj: "kto spotyka w lesie dzika, ten na drzewo szybko zmyka..." pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńJa tam po drodze miałam siatki ogrodzeniowe, ze 2 trzepaki i kilka nisko osadzonych balkonów :) Dzisiaj dziki nie stanęły na mojej drodze, dystans zwiększyłam z 3,5 do 4 km plus 0,5 km marszu :))) jestem dumna jak cholera :D
UsuńJa zaczęłam tabatę, zgodnie z poleceniem Dreamu. Jest wspaniała dlatego, że trwa 4 minuty :)))
OdpowiedzUsuńOglądałam tą tabatę... nie posiadam podestu, tego cósia do pompek i wolnego kompa wieczorami. Teraz korzystam, że małż rajda przez telefon :P oo, kończy
UsuńAle nie zaprzeczę - fajne to jest :) Podoba mi się. Na razie jednak zostanę przy bieganiu, bo dwóch rzeczy na raz nie obskoczę - za stara jestem :)
Usuńćwiczenia wykonujesz jakie chcesz, nie potrzebny jest sprzęt. A ćwiczyć możesz rano :))
UsuńNie kuś, nie kuś... po porannych ćwiczeniach - kto by te zwłoki do pracy zaniósł :) A tak serio - na razie muszę się skupić na tym bieganiu, bo brakuje mi wytrzymałości i kondycji. Jak zacznę następne ćwiczenia, to zabraknie mi wytrwałości i coś pójdzie się paść. Bo ja mam mało silnej woli...
UsuńCiekawie pisze Pani o dzieciach, :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuń