środa, 25 kwietnia 2012
Moje fobie
Fobia o lęk, wywołany przez przedmiot, sytuację, itp. Osoba dotknięta fobią zdaje sobie sprawę z irracjonalności swojego lęku i przesady w zachowaniu, jednak nie potrafi nad tym zapanować. Wie, że obiekt czy sytuacja nie są realnie powodem do odczuwania aż takiego strachu, a jednak ona go odczuwa. Fobię podobno da się wyleczyć. Ja swojej nie potrafię. Boję się pająków. Podobno mogło się to wziąć stąd, że ktoś mnie kiedyś pająkiem przestraszył. Rzeczywiście, mam wspomnienie z dzieciństwa, jak chciałam się położyć na poduszce (byłam wtedy chora), a opiekująca się mną ciocia nagle mnie złapała i krzyknęła "nie!" - na poduszce siedział pająk. Ale mam wrażenie, że już wcześniej bałam się tych stworzeń. Jak pisałam - podobno można to wyleczyć. Powinnam poznać pająki, zaprzyjaźnić się z nimi, poznać ich zwyczaje, dowiedzieć się jak się z nimi obchodzić, i takie tam bzdety. Niestety - jestem przypadkiem opornym, bo to wszystko wiem, ale pająka za żadne skarby świata nie dotknę. Raz jeden, zgodnie ze wskazówkami z filmu, w którym ludzie się oswajali ze swoim lękiem, złapałam pająka do słoika. Wsunęłam kartkę pod słoik i zgodnie ze wskazówkami obróciłam słoik. W tym momencie mało nie wyrzuciłam słoika z rąk, bo pająk siłą rzeczy i grawitacji - opadł na dno, a pod nim były moje ręce trzymające słoik :) Tempo, w jakim oddałam słoik osobie obok było niepojęte - niemal prędkość światła. Do pająka podejdę dość blisko, pod warunkiem, że się nie rusza, albo najlepiej jest za szybą. Wtedy mogę. Jednak na żywo reaguję nieco dziwnie - wrzask, podskoki, ucieczka z wrzaskiem... i tym podobne absurdalne reakcje. Jak zobaczę pająka w pokoju, to nawet po pozbyciu się osobnika (nie przeze mnie oczywiście), siedzę i nerwowo rozglądam się po ścianach i kątach, czy mnie drugi nie zachodzi od tyłu. Czuję ciągły lęk. Po lesie chodzę z kijem, którym kręcę w powietrzu przed sobą i ściągam pajęczyny z lokatorami, nieważne czy są na prawdę, czy w mojej wyobraźni. Nie mogłabym mieszkać na wsi. Wyjazd na grilla pod miasto to ciągłe rozglądanie się dokoła. Taki mam feler. Najgorsze jest jednak to, że przenoszę te zachowania na młodą - uczy się ode mnie reakcji.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ty też?
OdpowiedzUsuńDo tego co napisałaś, dodam jeszcze od siebie, że każdy pająk jest wielki i na pewno ma zamiar nawiązać ze mną kontakt w celu zrobienia mi krzywdy. Na pająki mogę patrzeć z bliska, pod warunkiem, ze są martwe. A i tak zbliżam się z pewną taką nieśmiałością. Zwłok pająka nie dam rady sama sprzątnąć, gdyż (wiem, że to idiotyczne, ale co zrobić?) pająk w każdej chwili może powstać z martwych.
Oraz ja nie krzyczę i nie uciekam, ja sztywnieję ze strachu, oraz odbiera mi mowę.
Pajęczych zwłok również nie ruszam. A jak np. w ręce trzymam kij, dajmy na to od miotły, to w momencie, gdy jego przeciwny koniec dotknie pająka, część trzymana przeze mnie w garści jest momentalnie odrzucana na dużą odległość, a ja sama uciekam :D Też idiotyzm, ale cóż....
UsuńWówczas pomyśl o pajęczycach. Fajnie być takim postrachem męskich osobników.... Pajęczycom należy się szacunek! Zanim odrzucisz kij z obrzydzeniem , sprawdź, czy to pająk czy pająkowa. Dodam samiec jest mniejszy!
UsuńTaaaa, pędząc z prędkością światła w kierunku przeciwnym niż umiejscowienie pająka, jakoś jeszcze nigdy nie zdążyłam zaglądnąć im pod odwłok, że się tak wyrażę ;)
Usuńbo to obrzydlistwo jest... i tyle...
OdpowiedzUsuńI to obrzydliwe obrzydlistwo :)
UsuńWprawdzie pająków się nie boję, ale głaskać ich też nie mam zamiaru. Lepiej przyglądać się z pewnej odległości, fotografować. Fascynują mnie ich umiejętności tkackie. A teraz doszło kolejna facynacja - traktowanie samców przez samice. Cha, cha cha....
OdpowiedzUsuńNie bez powodu na niektóre kobiety mówi się "czarna wdowa" :) O pająkach wiem sporo, bo zdobywając wiedzę, usiłowałam się z nimi jakoś .. oswoić. Ale nie poszło do końca tak, jak chciałam... Bo poprawa jest - maleńkie pajączki wezmę do ręki, na duże mogę patrzeć, jak nie wykonują gwałtownych ruchów, ale to tyle.
UsuńO, kurczątko... a one są takie piękne! Widziałaś, ile mają oczu? :) Zastanawiam się usilnie, czy mam jakąs fobię, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Raczej tylko miewam rozmaite rzeczy, których nie lubię, nie cierpię, nie znoszę etc. :)
OdpowiedzUsuńPiękne? Oryginalnej urody, jak mawia pani Czubaszek bardziej pasuje :)
UsuńPowiedzmy... oryginalnej urody to jestem ja :))))
Usuńhahahahaha
UsuńWłaśnie zastanawiałam się ,czy jestem jakimś dziwadłem?:) Bo ja lubię pająki.Pamiętam kilkanaście lat temu,mieszkaliśmy w starym powojennym bloku.Pająków było co niemiara( blisko las)Zwykle chwytałam delikatnie delikwenta i wynosiłam za okno.Ale kiedyś jeden uroczy upodobał sobie naszą łazienkę -siedział w najdalszym kącie.Zakazałam mężowi ruszania go!(pamiętając o maksymie -szczęśliwy dom, gdzie pająki są;)) Niestety musiałam i jego "wyprowadzić" -goście nie byli zachwyceni;))
OdpowiedzUsuńPająki w domu oznaczają rzeczywiście szczęście w domu :) Ja jednak za ten nadmiar to już podziękuję ;) No i kompletnie się gościom nie dziwię :)
UsuńMiśka, to podajmy sobie łapki! Nie pozwalam robić krzywdy pająkom i też mieszkam w starym bloku :)
OdpowiedzUsuńDobra, dziewczęta, pocieszę Was z moją fobią! ;-)
OdpowiedzUsuńOd dzieciństwa trzęsę się jak galareta przed ptakami, jaskółkami, tymi strasznymi potworami...;-)
Jaskółka mój wróg! ;-)
Hehehe, trochę chyba racji w tym jest, bo ptaki, gołębie, jaskółki, przenoszą robaki i bakterie, więc jakieś uzasadnienie jest. Ciesz się, że przy Rynku w Krakowie nie mieszkasz :)
UsuńAleż moje uzasadnienie jest czysto fobiczne- boję się ich tak po prostu, nie przez robaki! ;-)
OdpowiedzUsuńJakby się taka jaskółka o mnie otarła (jak byłam mała właśnie tak zrobiła, bo do mieszkania wpadła, po czym omdlałam z wrażenia! )to po mnie!
Wiem, śmieszne to...;-)