- bywam zmęczona i mi się nie chce
- nie zawsze mam mam gotowy obiad, zdarza mi się zamówić pizzę, albo zrobić spagetti ze słoika
- nie jestem mega fanem zabaw z dziećmi - jeśli np. wychodzę z nimi na zewnątrz, to najlepiej na plac zabaw, bo wtedy się sami sobą zajmują i bawią; ostatnio pozwalam im latać samopas pod blokiem
- regularnie omija czytanie dzieciom - młoda umie czytać, czyta młodemu
- upiekę ciasto w weekend, ale nie zawsze
- ostatnio olałam sprzątanie - nie miałam siły, ochoty i czasu - po prostu przymknęłam oczy
- nadal mam nie umyte okna po zimie....
- lekcje odrabiam z dzieckiem tylko jak czegoś nie rozumie i sama z nimi się do mnie zwróci
- dzieci mnie czasami denerwują - mam czasami po kokardę dyskusji, czy najpierw kolacja, czy kąpiel, czy mają wrócić ze spaceru teraz, a nie za pół godziny, że zabawki należy po sobie posprzątać, że ciuchy same do szafy nie wrócą, a zęby myć codziennie, a nie co jakiś czas
- jak jadę na szkolenie na 2-3 dni, to łapię się, że nie tęsknię przez te dni za domem
- jak dziecko jedzie z babcią nad morze na tydzień, to mnie swędzi język, żeby zapytać, czy drugie też weźmie, albo czemu tylko tydzień
Nie jestem stereotypową matką polką. Mam uczucia, bywam zmęczona i leniwa. Jestem człowiekiem. Ale kocham moje dzieci i jakby im ktoś próbował zrobić krzywdę - zagryzłabym. Po prostu też wymagam i dopominam się odrobiny uwagi, luzu i spokoju. Tylko i aż tyle. Niniejszym zeszłam z piedestału, spadłam z niego z hukiem i jakoś mi z tym lżej.
He, he - mnie nawet nie przyszłoby do głowy pchać się na piedestał, a co dopiero z niego spadać! Najzwyczajniej w świecie nie nadaję się na matkę Polkę i już.
OdpowiedzUsuńNie rzecz w tym, czy ja się na niego pchałam, czy nie. Od matki się wymaga, żeby... i tu lista. Matka jest matką, w pierwszej kolejności, potem żoną, a sobą - jest dopiero jak jej na to zostanie czas. Otóż nie. Ja się czuję człowiekiem. Mówię głośno o niedoskonałości. Daleko mi do wszelkich ideałów. I to wiem, i to akceptuję, i dzięki temu nie odczuwam jakiś masakrycznych wyrzutów sumienia i nie czuję zapędzona w kąt. Jestem niedoskonała i już.
UsuńI tak trzymaj Tygrysku:))) Jesli nie jest sie najpierw czlowiekiem to jak mozna byc jeszcze czyms innym? Nie bardzo pojmuje, ale ja juz niewiele pojmuje, wiec to jak by norma:)))
UsuńA tam, wymaga się. Jakby się dobrze przyjrzeć, to od matki wymaga się żeby..., od kobiety wymaga się, żeby..., od księdza wymaga się, żeby..., od faceta wymaga się, żeby..., od dziecka wymaga się, żeby... Nie spełniam ani 5% przeróżnych wymagań i... pieprzę to. Wolę własne priorytety.
UsuńI tylko to miałam na myśli, a nie ewentualne pchanie się na piedestał. Niczyje.
nie spadłaś z żadnego piedestału, wciąż na nim jesteś, razem z innymi normalnymi matkami .... oraz posuń się, bo mi doopa nad skrajem wystaje ... :)
OdpowiedzUsuńJuż, już, podsunęłam się... ale masz doopę.... :P
Usuńno co, dobrobyt ... :)))))))0
UsuńAaaa, znaczy kryzys gospodarczy w kraju się kończy ;P
UsuńTygrysie, pewnie dopiero za czas jakiś, gdy spojrzysz na swoją dorosłą córkę i zobaczysz, że nie zatraciła się w swoim macierzyństwie i małżeństwie, poczujesz prawdziwą satysfakcję. Bo Twoja córka ma kapitalny przykład jak zachowuje się w życiu równowagę i będzie to dla Niej zwyczajne i normalne. Moja Córcia musiała się uczyć jak nie dać się zdominować i wykorzystywać i zachować radość z życia.
OdpowiedzUsuńNo i Tygrysie: matki różnią się od siebie tym, że jedne mówią głośno o ciemnej stronie macierzyństwa, a inne w życiu się nie przyznają.
No więc ja sobie przeczytałam ten artykuł i się głośno przyznaję, wyznaję grzechy publicznie ;)
UsuńJa też zagryzłabym, jeśli ktoś spróbowałby skrzywdzić moje dzieci!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOj tam, nie bądź taka krytyczna wobec siebie. Jesteś normalną kobietą, która potrzebuje też czasu dla siebie i tyle. Poza tym te wszystkie dzisiejsze trendy wychowawcze mam głęboko w nosie, a moje córki doskonale wiedzą kiedy lepiej do mnie nie podchodzić i każde z nas wycofuje się wtedy do swojego rewiru... Sposób sprawdzony od lat :) Poza tym nie rozumiem dlaczego wszystko zwykle spycha się na matki ? A ojciec to co ? Wesoły dawca plemników ? Ja tam od zawsze zajmowałem się dziećmi w każdej dziedzinie i jakoś korona mi z głowy nie spadła jak zmieniłem obsraną pieluchę, a potem ją wyprałem, cóż teraz są pampersy więc jest łatwiej, pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńOjciec w życiu moich dzieci jest - bez dwóch zdań! i się włącza we wszystko. Rzecz w głupiej babskiej psychice i nastawieniu "jasama". Mąż zmieniał pieluchy, zajmował się dziećmi, lata z nimi na spacery też. Jednak cała odpowiedzialność (przynajmniej większość), przejmowanie się, to moja działka. To ja pamiętam o lekarzach, koleżankach, umówieniu się, leczeniu, pilnowaniu w chorobie, pilnowaniu na co dzień, układaniu i gotowaniu, szykowaniu, itp. cała masa różnych pierdół. Głowa pracuje non stop. Idę do kuchni - po drodze sprzątam rzeczy do kuchni, z kuchni do pokoju - w locie łapię rzeczy do pokoju, po drodze robiąc listę zakupów i układając w logiczny plan, to, co mam jeszcze do zrobienia, bo czuję, że muszę. Ostatnio więcej czuję, że NIE muszę :) I jakoś mi lepiej. A w poniedziałek wyjeżdżam i wrócę dopiero we środę bardzo późnym wieczorem.... :)
UsuńTygrys zapodaj przepis na spaghetti, ze słoika, jaki słoik się najbardziej nadaje i czy trzeba go wcześniej stłuc? Ale z tymi oknami to pojechałaś na całego, od zimy nie umyte !!
OdpowiedzUsuńBierzesz spagetti, bierzesz słoika i mieszasz. Posypujesz serem i gotowe. Szybko, łatwo i przyjemnie :)
UsuńNo dobra.
OdpowiedzUsuńA GDZIE TE GRZECHY?????
no masz... całom liste ;)
UsuńNIE WIDZĘ. Może coś skasowałaś.
UsuńAle post mi się podoba :D
I like it!
Też nie mogę znaleźć tych grzechów. Jeśli to są grzechy główne, to Ty święta kobieta jesteś! :)
OdpowiedzUsuńTygrys jak okna? Nadal nie umyte?
OdpowiedzUsuń