Jestem osobą uczciwą. Niektórzy mówią, że chyba nawet zbyt uczciwą ;) Ostatnio zdarzyło mi się znaleźć komórkę. Leżała sobie samotnie na górce, na której zjeżdżaliśmy na sankach. Co zrobiłam? Zaczęłam latać i pytać ludzi, czy ktoś z nich nie zgubił. Nikt nie chciał. Telefon ewidentnie należący do dzieciaka - starsza nokia z klapką. Co zrobił uczciwy tygrys? Wziął telefon do domu, rozebrał na części, położył w okolicach kaloryfera i suszył. Po paru dniach odnalazł ładowarkę do nokii i telefon podłączył (ładowarkę wyszperał u rodziców, bo sam nie posiadał). Jak podłączył - to i włączył. Znalazł telefon oznaczony "mama" i zadzwonił - ze swojego, żeby nie zużywać komuś karty (znowu ta uczciwość!). Mama odebrała, była zaskoczona, bo syn się nie przyznał, oczywiście, że odbierze, fajnie, że mieszkam niedaleko... I w ogóle super i dziękuje.
Ale w niedzielę nie przyjdzie, bo jej nie pasuje. Wpadnie w poniedziałek. W poniedziałek - nawet nie zadzwoniła, no i oczywiście nie przyszła. We wtorek tygrys wysłał sms o treści "czy będzie Pani odbierać telefon syna?" - i dostała odpowiedź - pani zadzwoniła, że tak, że oczywiście, że sobie zapomniała, że przyjdzie o której mi tylko pasuje. Miała być po 17-tej - przyszła o 19.40. Stanęła w drzwiach, wzięła do ręki i "Dziękuję [uśmiech] do widzenia!". I tyle... a tygrys się spodziewał, że może czekoladę dostanie.... tygrys by kupił jakąś duuużą milkę....
następnym razem oddam telefon dziecku mojemu, albo teściowej. I nie będę się tak cudzą własnością przejmować.
dopisek: akurat!
znaleźć mi się jeszcze nigdy nie udało ale odbierać zagubione komórki Młodego oraz "synowej" (bo zadzwoniono do "matki"...) i owszem... no i tu muszę złożyć samokrytykę... co prawda odbierałam natychmiast, ale... też nic nie kupiłam znalazcom... wychodzi na to, że jestem niewychowana... :(
OdpowiedzUsuńhahahaha! nie o czekoladę mi szło z tym wychowaniem, ale z tym, że pani się spóźniała, nie dzwoniła, miała mnie "gdzieś", itp.
Usuńaaa to nie, ja od razu na wezwanie leciałam, żeby się nie rozmyślili przypadkiem... :)))))))
Usuńno właśnie już się miałam rozmyślić ;) było to nader kuszące
UsuńHahahaha, no widzisz taki świat, trzeba było poszukać w kontaktach "tata" :)))
OdpowiedzUsuńOooowidzisz! a ja się, torba, zatrzymałam na mamusi :))
Usuńno nie mów, że Ci na tej czekoladzie tak zależało?? :::)))))
OdpowiedzUsuńOj wiesz.... są dni, kiedy kobita ma smaczki ;)
UsuńMam taką zasadę, żę dziękuję czymś... Jeżeli wiem, co lubi ten, komu dziękuję, walę w miękkie. Jeżeli nie wiem, walę roślinnością. Taki gupek ze mnie.
OdpowiedzUsuńWcale nie gupek - też tak mam, że czuję wewnętrznie, że coś powinnam, choćby symbolicznie...
Usuńtrzeba bylo zapytac o czekolade i powiedziec, ze oddasz tylko z reki do reki. :P
OdpowiedzUsuńpoczułam się, jakby olała, ile zachodu i wysiłku włożyłam w przywrócenie telefonu do stanu używalności, gupia baba
UsuńHaha, ja dostałam ostatnio pudełko ptasiego mleczka :) Za telefon :)))
OdpowiedzUsuńNa drugi raz "zapomnę", że znalazłam :P
UsuńNoszszsz! Ubiegłaś mnie, bo pierwszą myślą mą było wpisać w komentarz: akurat !!! Tylko wykrzykników miało byc więcej
OdpowiedzUsuńBo następnym razem, też się przejmę :) Po telefonie znalazłam jeszcze kilka rzeczy, nie moich niestety, i równie skwapliwie je oddawałam :)
UsuńNie mów tak! To dobro wróci do Ciebie, albo do Twojego dziecka w momencie, kiedy najmniej się będziesz spodziewać! Buziaki walentynkowe!
OdpowiedzUsuńNiech się pospieszy, ostatnio za dużo "złego" mam koło siebie, za wyjątkiem pewnej pani, która mi świetny prezent zrobiła, ale o tym niedługo, jak się ogarnę.
Usuń