Nie lubię polityki. Nie znam się na niej, to jest też insza inszość. W polityce drażni mnie to, że ludzie, którzy nawet są całkiem inteligentni, którzy całkiem sensownie wypowiadają, którym "się chce" i którym zależy, nagle, po dorwaniu się do koryta, stają się zapatrzonymi w swoje ćwierćinteligentami. Przestaje się chcieć, przestaje zależeć, ważne, żeby mnie było dobrze. Nie sposób jest inaczej tego ocenić, gdy się patrzy na nowy spot PIS'u i na inne, nie tylko ich, pomysły, jak przekabacić wyborcę na swoją stronę.
Zacznę od tego, że głosuję zawsze. Wychodzę z założenia, że każdy głos się liczy i jeśli chcę, żeby rządzili krajem ludzie normalni, to powinnam się do tego przyczynić. A mogę to zrobić poprzez głosowanie.
To, że wybór jest średni, to inna kwestia. Zwykle wybieram tzw. "mniejsze zło". Kwestia mocno ograniczonego wyboru moim skromnym zdaniem wynika właśnie z powodów wyłuskanych w pierwszych zdaniach. Niemniej jednak walczyć o normalność i godne warunki życia trzeba.
Tak więc, po zrobieniu wstępu czas przejść do meritum. Właśnie wpadło mi w oczy, co PIS chce zrobić w sprawie niskiej liczby urodzeń i jak nam, kobietom chce dogodzić. Ja tam uważam, że wystarczająco dogodził nam Tusk i wszystkie udające ciężko chore kobiety w ciąży, ale PIS postanowił być od nich lepszy i dogodzić nam bardziej. Na czym owo dogadzanie polega? Otóż na dłuuugim urlopie macierzyńskim/ rodzicielskim.
Nie dość, że mamy wśród Polek takie jednostki, co to mimo dobrego i zdrowego przebiegu ciąży uznają, że jak jest okazja spędzić na zwolnieniu 8 miesięcy, to czemu by nie?? To jeszcze politycy do tych 8 miesięcy, dokładają swój rok albo i kilka, jak to by chcieli. Efekt jest i będzie taki, że pracodawca się dziesięć razy zastanowi, niż zatrudni młodą dziewczynę. bo ryzyko, że mu pracownica "zniknie" na nawet 1,5 roku - rośnie. Zaraz mnie tu pewnie część kobiet będzie chciała linczować za te poglądy, ale sorry moje panie - biznes jest biznes, i gdyby któraś z Was miała wybór - mężczyzna, czy kobieta z "ryzykiem ciąży i długiej nieobecności i późniejszych zwolnień chorobowych na dziecko" to też byście też wybierały inne opcje. Jeszcze można zatrudnić kobietę po przekroczeniu "wieku ryzyka", czyli po 35, z czym się coraz częściej spotykam w ogłoszeniach o pracę. I to jest chyba jedyny plus całej sytuacji. Wiadomo jednak, że osoba starsza stażem i doświadczenie, "zawoła" również więcej za miesiąc i nie da się tak wykorzystywać, jak młoda i niedoświadczona. To już minus dla pracodawcy.
Czy ci politycy nie widzą, że swoim działaniem nie pomagają, a bardziej szkodzą? Byle zdobyć głosy, a potem to się ludzie martwcie. Gdybym teraz stała przed wyborem - praca czy dziecko, na pewno bym się zastanowiła. Wiem, jak to jest stracić pracę będąc na urlopie macierzyńskim. Wiem, jak niełatwo jest ja potem znaleźć i z jakim sceptycyzmem podchodzą pracodawcy do młodej kobiety z dzieckiem. Nie chciałabym być teraz na miejscu młodych przyszłych matek. Nie zazdroszczę im. Często jest to wybór między "chcę się spełnić i mieć dziecko, ale chcę je mieć za co wychować i wyżywić". A jak będą nam tak życie umilać i ułatwiać nadal, to ja nie wiem, co z tego wyjdzie... Patrzą na swoje słupki, na siebie wyłącznie, krótkowzrocznie i byle do korytka, a potem... a potem co mnie to obchodzi? niech się inni martwią.
Nie zgadzam się. Ja wielokrotnie usłyszałam, że nie dostanę pracy, BO MAM DZIECI I MUSZĘ SIĘ NIMI ZAJMOWAĆ.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, powinien zmienić się cały system, a nie tylko co lepsze kąski, ale o tym to sobie pogadamy niebawem :)
Pogadamy :)
UsuńJak to co wyjdzie? To, co do tej pory. Polki rodzą bardzo dużo dzieci. Za granicą. I nie chodzi tu o długi macierzyński, czy o zasiłki na dziecko, tylko o całokształt - o żłobki i przedszkola, o to, by móc dziecko utrzymać z własnej pracy, a nie z zasiłków i o to, by później nie musiało biedować tak jak rodzice i wiązać koniec z końcem.
OdpowiedzUsuńRóżo, widziałam tytuł Twojego posta i z premedytacją go ominęłam. Słyszałam o norweskiej polityce prorodzinnej i nie chcę się bardziej dołować. Można? Można. Jak komuś na prawdę zależy. I się chce. I się myśli. O innych, a nie tylko o sobie.
UsuńAle tam nie ma o polityce prorodzinnej, tylko o ścieżce na skróty :))
UsuńA to się poprawię i wrócę :)
UsuńTygrys, ja nie wiem jak Tobie, ale mnie Tusk nie dogodził... o Kaczyńskim nie wspomnę, bo ten to pewnie nawet nie wie jak... :)
OdpowiedzUsuńco do meritum sprawy powiem tak, moja szefowa kiedy szukała WŁAŚNIE MNIE, he he he, do pracy dała ogłoszenie:"... po 30-tce, z ustabilizowaną sytuacją życiową.." jednym słowem mężatka z dziećmi czyli wypisz wymaluj JA :) ... no i dostałam tę pracę ... a dlaczego takiej szukali?... bo poprzednia, młoda dziewczyna, najpierw wyszła za mąż (normalne...), potem zaciążyła i poszła na zwolnienie na całe 9 m-cy (tez normalne...) a potem, po macierzyńskim, na 3 lata wychowawczego... ot i cała tajemnica :)
Jeśli takie zwolnienie jest prawdziwe i uzasadnione - to niech idzie i na drugi dzień ciąży. Ale niestety sporo jest naciągaczek. Idzie bo może. I one robią nam koło tyłka. Mnie Tusk nie dogodził, bo wcześniej urodziłam.
UsuńJa tam zatrudniam absolwentki uczelni. Z ryzykiem ciąży. Zawiodłem się na jednej, jak dotychczas. I wyleciała po ciąży.
OdpowiedzUsuńPozostałe podchodziły do pracy uczciwie, ciąża nie była chorobą, a jeśli miały problemy zdrowotne to mówiły otwarcie i zawsze znajdoała się kompromis (choćby home office czy prace zlecone).
A polityków mam w głębokim poważaniu. Na wybory jednak, podobnie jak Ty, chodzę zawsze.
Pozdrawiam
Źle mi się pisze z telefonu... Masz rację- nie można generalizować. Są wyjątki od każdej reguły. Oby pozytywnych przykładów jak najwięcej. Jest pewne rozwiązanie, ale pozwól, że szerzej odpiszę w niedzielę. Teraz mnie nie ma przy kompie :)
UsuńЯ с нетерпением жду Твоего ответа :-)
UsuńLeslie, ja z pokolenia, które się tego języka już nie uczyło :( byłam pierwszym rocznikiem, który miał niemiecki!
UsuńCo do Twojego nastawienia - wszystko zależy od nastawienia pracodawcy. Mój pod tym względem jest bardzo w porządku. Ale nie każdy ma tak dobrze. A niestety - przepisy nieco dyskryminują kobiety. U nas nie ma jeszcze takiej mentalności, że tata na urlopie tacierzyńskim to całkiem normalna i fajna sprawa.
Nie musi być tata na tacierzyńskim. Wystarczy poważne podejście kobiety w ciąży i pracodawcy. To się da połączyć.
UsuńDziś jednak wiele znam przypadków ciąży, która wymaga L4 od, niemal, poczęcia. I kobieta odcina się od firmy. To jest nie w porządku. Jak pisałem wcześniej. Większość zatrudnianych przeze mnie kobiet dorobiło się dzieci i pracuje dalej. Ciąża to nie choroba. A pracodawcy, to w większości, myślący ludzie.
Pozdrawiam
Czasami myślę,że jak juz muszą być, to niechaj nic nie robia, nie myślą, nie działaja. Niech pozwolą życi ludziom i tyle.
OdpowiedzUsuńSzkodzą? - mało powiedziane!
Bo to trochę jak w tym powiedzeniu - dobre chęci są, ale dobrymi chęciami... to wiesz co usłane :)
Usuńwczoraj z Docentem rozmawiałam na podobny temat i tylko nerwica żołądka dała sygnał .
OdpowiedzUsuńTygrys melduję się i donoszę że wyczytałam zaległe
Gryzmo do Tygrysa
To nie rozmawiaj może na takie tematy :) porozmawiajcie o kwiatkach może? o zbliżającej się wiośnie... alboco...
UsuńPrzyjęłam meldunek, witam serdecznie!
T do G