... że coś się rozpieprzy, huknie o glebę i rozbije się w drobny mak. I nijak z tego nie posklejasz na nowo, bo z takimi puzzlami to i święty Boże nie pomoże. Wtedy trzeba... nie wiem co... może przeczekać? Chlapnąć głębszego albo dwa? Iść się zarżnąć na rowerze? Może biec przed siebie, ile płuca pozwolą? Może siąść i płakać? Nie wiem. Na pewno ostatnie mi się nie podoba. Nie wiem. Muszę się jakoś pozbierać, bo coś mi się pokruszyło...
Pojeździć na rowerze, byle w miarę spokojnie, w domu chlapnąć głębszego, pomyśleć, przespać się, a wtedy jest duża szansa, że rozwiązanie samo przyjdzie. Ja jeszcze dodatkowo sprzątam, bo potem lepiej mi się myśli. Trzymaj się :)
OdpowiedzUsuńco się posypało?... mogę pomóc?.. daj znać..
OdpowiedzUsuńJakby co, to wiesz, razem z Frytka pomożemy, tylko powiedz jak
Usuńdzięki za chęci, wystarczy że wiem.
UsuńZamieść na szufelkę i wyrzucić?
OdpowiedzUsuńTo się nazywa grawitacja. To coś co ściąga wszystko i rozpieprza. I nie ważne, czy ta ziemska, czy inna. Nie da się z tym walczyć. A jakby co to wiesz gdzie mnie znaleźć :****
OdpowiedzUsuńwiem, dzięki
UsuńPołożyć się spać i pomyśleć o tym jutro. Jutrzejszy dzień zawsze daje nowe spojrzenie. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńJestem na tym samym etapie. Najpierw się wypłakać, a potem wyznaczyć cele dla siebie i zacząć żyć i realizować je skrupulatnie. Życzę wytrwałości i powodzenia
OdpowiedzUsuńJestem, jak chcesz pogadać...
OdpowiedzUsuńdzięki, już lepiej
UsuńPłakać nie polecam. Potwornie boli po tym głowa.
OdpowiedzUsuńW każdej nowej sytuacji trzeba po prostu otrzepać się z pyłu, rozejrzeć... i urządzić od nowa.
Wiem, że każda nowa adaptacja wiąże się z bólem, ale... takie jest to nasze życie.
Dzięki wszystkim, już jest ciut lepiej. Muszę sobie sama przegryźć temat i z nim poradzić. I postarać się, żeby kogoś nie zabić. Jak zwykle - dam sobie radę.
OdpowiedzUsuńŚciakam Tygrysie!:))
OdpowiedzUsuńDoopka wysuszona?;)
Wysuszona, rower wymyty (pobieżnie), bluza i spodnie uprane :) Jak by mi głowa nie łupała, to dzisiaj byłoby kolejne parę kilometrów.
UsuńBo czasem są dni, że nagle wsystko się zawali, choć wczoraj jeszcze było taaak pięknie. Cudownie, gdy się poskłada, bo owe zawalenie to była chwilowe runięcie domina, po którym składamy je dalej...
OdpowiedzUsuńI tego Ci życzę, kochana :)
Sorki, że ostatnio rzadko bywam na blogach i u mnie (choć akurat dziś coś tam szrajbnęłam). Po prostu taaakie piękne lato jest i nie chce mi się odpalać kompa...
Ściskam, Tygrysie.
PS. Pięknie i mądrze napisalaś o macierzyństwie w poprzednim poście. Kocham takie kobiety jak Ty- bez fałszu, naginania rzeczywistości, lukrowania jej i idealizowania.
Szacun :)
Wybaczone Ci rzadkie bywanie :) Dzięki za komplement, cieszę się, że się komuś podoba taka koncepcja.
UsuńKochan witaj w klubie, u mnie też się właśnie coś spieprzyło, siąść i płakać nie chcę i zastanawiam się jak rozładować emocje. Ale damy radę! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńGoopi ten klub ;) lepiej go rozwiązać.
UsuńMasz rację, może jakiś inny założymy:-)
OdpowiedzUsuń