wtorek, 9 kwietnia 2013
śmierdząca sprawa
A więc.... Idzie wiosna (podobno...., tak mówią na mieście), zima odchodzi (opornie, bo opornie, ale może wreszcie zbierze doopę w troki i se pójdzie), śnieg topnieje, g...no na wierzch wyłazi. Nie wiem, od czego to zależy, ale osiedle osiedlu nie równe. Mieszkam osobiście w dzielnicy uznawanej za prestiżową. Ładne bloki, mieszkania trzeba było sobie kupić lub wynająć (obie możliwości za grube pieniądze). Co prawda myśmy zdążyli zrobić to tuż przed podwyżką i w sumie kupiliśmy mieszkanie za niemal psie pieniądze, ale nie w tym rzecz. Chodzi o kupki. U nas ludzie dbają o swoje otoczenie (może nie wszyscy, ale znacząca większość). Każdy wie, ile zapłacił za swoje cztery kąty, ile wpłacał na infrastrukturę osiedla. Każda złotówka ma swoją wartość i każdy mieszkaniec osiedla ją zna i czuje. Więc gdy wychodzi z psem, to po nim sprząta. Przynajmniej znacząca większość, jak już wspomniałam. Osiedle młode, mnóstwo rodzin z dziećmi, nikt nie chce, aby akurat jego pociecha wdepnęła w kupę. Zwraca się więc uwagę tym, co się zagapią, pieski nie chodzą również po terenie placu zabaw, generalnie - jest okej. A potem przejeżdżam kilka przystanków dalej i wysiadam na innym osiedlu i podążam do biura. Czasami nie idę prosto, tylko zahaczam o sklep, celem nabycia produktów na śniadanie. I widzę. Kupa tu, kupa tam, wszędzie dokoła kupę mam! Trzeba patrzeć dokładnie pod nogi, żadne skracanie drogi przez trawkę nie ujdzie na sucho, a raczej na czysto, o nie! Kupa rządzi, kupa radzi, kupa nigdy cię nie zdradzi, szanowni państwo! W kupie siła! - jak mówi staropolskie przysłowie. Inna sprawa, że jeśli wierzyć staropolskim przysłowiom, że kto w kupę wdepnie, ten będzie miał szczęście, to chyba powinnam jej dzisiaj nie omijać - tyle tego leżało na chodniku, że jakbym chciała wszystkie zaliczyć, to wygrana w totka murowana, tudzież urząd prezydenta miasta! (sołtysa nie mamy). A leżało tego ustrojstwa niezmiernie dużo. Na odcinku 20 metrów pewnie ze 20 sztuk, serio! Co metr - mina. Niektóre całe, inne malowniczo rozdeptane (punkt lotto w końcu blisko, zaraz za rogiem). Miodzio. I czemu taka różnica? Osiedle ludzi starszych, mnóstwo emerytów, nikomu to nie przeszkadza? Czy też może nie nauczeni? Nie przyzwyczajeni? Nie czują potrzeby sprzątnięcia po swoim czworonogu. Zresztą - jak tu sprzątać, gdy piesek często wyprowadza się sam - leć azorek, leć, mówi pani stojąc w drzwiach klatki wypuszczając pieska. Nie wiem..... Mnie to osobiście razi strasznie. Gdybym miała psa, to uważam, że moim obowiązkiem jest po nim sprzątnąć. Ale to moja opinia, ogół sądzi inaczej. Zresztą, czemu Nowakowa ma sprzątać po azorze, skoro Kowalska po burku nie sprząta?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ha ha ha, problem stary i nie raz poruszany i nikt nie wie, czemu tak jest ... u mnie na osiedlu od paru lat stoją kosze na psie odchody, torebeczki nawet kiedyś były poprzyczepiane a kupki jak były wszędzie naokoło, tak i dalej są... a Ty człowieku niezłą ekwilibrystykę ruchową musisz uskutecznić, żeby czegoś niechcianego do domu nie przytargać... oto Polska właśnie, wstyd po pupilu posprzątać ... miłego dzionka :)
OdpowiedzUsuńNo przecież jakbyś mnie rano zapytała, jak mi minęła droga do pracy, to jeśli chciałabym być prawdomówna i szczera, to musiałabym Ci udzielić odpowiedzi "gówniana była"!
UsuńJuż o tym pisałam u kogoś. Kilka lat temu, siedząc w kawiarnianym ogródku w Hiszpanii zobaczyliśmy pakera z pitbulem. Z wielkim zaciekawieniem czekaliśmy aż pitbul TO zrobi, żeby zobaczyć, co zrobi paker. Paker nie miał problemu, posprzątał i poszedł dalej. U nas każdy kundel może sr***ć w każdym miejscu, bo nie ma odpowiedniej siły, która jego właściciela wyedukuje pałą.
OdpowiedzUsuńMentalności ludzi nie zmienisz, to w nich siedzi tak głęboko, że koparą być nawet nie wykopała. Jakbyś takie Nowakowej czy Kowalskiej zwróciła uwagę, że mogłaby uprzejmie po pupilku posprzątać, to byś usłyszała, że jak Ci przeszkadza, to "se" sama sprzątnij! O!
UsuńA wiesz, kiedyś mi uczniowie opowiadali, że czekali na koleżankę pod klatką i taka jedna Kowalska wypadła i dawaj na nich z twarzą, jakie to z nich gnojki i hołota pety jej pod klatką rzucają. Na to koleżanka która właśnie wyszła powiedziała tylko 'jak pani zacznie pilnować, żeby pani burek nie srał na chodniki, o klatce nie wspomnę, my przestaniemy być hołotą'. Pani poszła, jak po lodzie. I to młodzież jest do bani.
UsuńGówniana sprawa jednym słowem, oraz sobie jej nie wyobrażam. Serio, serio. A psów w okolicy niemało mam.
OdpowiedzUsuńOraz skoro wdepnięcie w stolec, szczęście ma przynieść, to może jednak się wdepnij, ssssoooo? Może nawet wytarzaj się, wtedy to szczęście masz jak w banku ;-) Ups....
Akularku drogi - nie przesadzajmy, jak szczęście ma przyjść to przyjdzie - samo, aż TAK to mu pomagać jednakowoż nie zamierzam :) Wybacz :) Cenię sobie czystość obuwia, mam wręcz na tym punkcie lekkiego hopla ;)
Usuńtiaaaa, moje starsze dziecię nawet pod metrowym śniegiem potrafiło zlokalizować ,,szczęście" i w nie wdepnąć .Mam ci ja psię i właśnie gdy śniegi schodzą ,,nowalijki" wychodzą i je likwiduję .
OdpowiedzUsuńMając natomiast psa w wielkim mieście miałam nieprzyjemność zbierać to co suce wylatało spod ogona.
z drugiej strony nasze podatki idą też na ekipy sprzątające które mają obowiązek to czynić bez gadania , a zasoby finansowe posiadają na te cele nie kulawe
pozdrawiam zimno,ale nie ozięble
Nie wiem, jak jest z ekipami, wiem natomiast jak jest z kulturą - często kulawo :( Nie patrzymy (troszkę generalizuję) na innych, tylko na to, czy nam jest dobrze. Nie mam dziecka, które biega po tej łączce, to się nie przejmuję, jak mój pies zrobi tam kupkę. "Wielkie halo - raz się tam wypróżnił! No bez przesady! Jak jaśnie panience przeszkadza, to se jaśnie panienka posprząta! Od wdepnięcia w kupę jeszcze nikt nie umarł!" - niby prawda, ale jakby się tak czasem nieco szerzej rozejrzeć i zobaczyć, że nie jesteśmy sami, że wokół są ludzie... to może wszystkim będzie milej i przyjemniej?
Usuńu mnie w ogrodowskim ,,nowalijki zebrane" i można spokojnie po sinej trawie kroki czynić .
UsuńPozdrawiam wieczorowo
Tygrysie, temat bardzo dobrze mi znany i opisany :)
OdpowiedzUsuńhttp://portia34.blogspot.com/2013/02/pole-minowe-czyli-jak-tu-nie-wdepnac.html
pozdrawiam
Czytałam :) pamiętam. Mój post powstał pod wpływem nadmiaru ekskrementów na pokonywanym chodniku :)
UsuńNo bo to fstyd!!!! Nie wiesz? Schylić się po gówno, też coś!
OdpowiedzUsuńW Szwecji, którą tak lubię za przykład dawać, za niesprzątnięcie po pupilku, nawet na leśnych duktach spacerowych, są wysokie kary. I to działa. Jest czysto. U nas to obraza majestatu. Każde miasto jest osrane, niestety.
Co jak co, ale chyba zimą najłatwiej kupy pozbierać, co? Lepiej niż w deszczu! U nas kary też są, ale... zanim straż miejska dobiegnie (jeśli "wogle" się ruszy), to się i pies, i właściciel zdążą ewakuować na drugi koniec miasta :|
UsuńI tyle ich widzieli (i straż, i psa, i pupila).
Ano. My jako naród (za inne narody się nie wypowiadam) im bardziej się coś nakazuje, bądź promuje, tym bardziej na nie jesteśmy. Czy to z palaczami, piciem w miejscach publicznych, fotoradarami, czy takim zwykłym sprzątnięciem po zwierzaku. Nie ma u nas pojęcia dobro wspólne.
UsuńDokładnie! Biedni kierowcy, tyle fotoradarów. A wystarczyłoby jeździć przepisowo...
UsuńTrwa właśnie ( u kogo ciepło), albo przyjdzie (u kogo zimno i jeszcze śnieg na metry) najbardziej wg mnie obrzydliwy okres wiosny - kupobranie. I dla co niektórych pechowców kupowdepnięcie. W Białymstoku widziałam na chodnikach porobione obrazki psa robiącego i napis pod spodem: Sprzątaj po swoim psie!
OdpowiedzUsuńTak, znam tę akcję. Ale myślisz, że działało? Nie. Musieliby stać policjanci i strażnicy na każdym rogu i wlepiać mandaty, ale potem byłaby nagonka o nękanie, o brak swobód obywatelskich, czy co tam wymyślą. Jak z radarami. Nie to, że bezpieczeństwo tylko kasę chcą zdzierać z biednych kierowców!
UsuńPrawdą jest. I żeby było śmieszniej, ci, którzy łupią te mandaty, albo ich połowy czy dzieci też, bywa, że kup nie uprzątają... Ot, prawo...
Usuńhttp://frau-be.blogspot.com/2012/07/22-doroczny-festiwal-ohydy-opublikowany.html
OdpowiedzUsuńPamiętam Twój wpis, ale.... nie czuję się oburzoną hrabianką. Tak się składa, że popieram podejście, że zmienianie świata powinno się zacząć od siebie. Również mnie razi wiele rzeczy, które opisałaś, oraz kilka innych. I pilnuję się - po prostu zwyczajnie po sobie sprzątam. Czy to dotyczy śmieci, czy korzystania z publicznej toalety (chcę czystości to ją najpierw sama muszę zachować), czegokolwiek.
UsuńDla mnie pies w mieście to o wiele poważniejsza sprawa dla właściciela niż na wsi, i odpowiedzialność o wiele większa. Ale do szewskiej pasji doprowadzają mnie cwaniacy, którzy wychodzą ze swoim pupilem pod blok, ledwie wychodząc z klatki schodowej i czekają aż Azorek zrobi siusiu ni kupkę. Potem rżną głupa, że nic się nie stało i czmychają do mieszkania. Gdy jestem u rodziców obserwuję to nagminnie i aż dziw bierze, że nikt nie robi z tym porządku...Przecież sąsiedzi wiedzą czyj jest dany pies ???
OdpowiedzUsuńno i co z tego, że wiedzą? Najczęściej zwrócenie uwagi, nawet kilka razy pozostaje bez echa i odzewu...
UsuńA powinien myśleć jak Ty, ja, i nam podobni!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Dzięki :) Niestety, w mieście powierzchnia "zielona" przypadająca na mieszkańca jest znacznie mniejsza niż poza miastem i musimy to brać pod uwagę. Szanować się nawzajem.
Usuń