niedziela, 28 października 2012
starość nie radość, czyli d...pa blada
Pokarało mnie, dopadła mnie kara niebios. Bo porządny człowiek w niedzielę idzie z dzieckiem do kościoła, a nie wymawia się przenikliwym zimnem, deszczem i kaszlem gruźlicznym, wstawiając pranie. A jeśli tak nie zrobi, to go kara dosięga. Zależało mi na wypraniu kurtek, bo jedną mam oddać i chcę to zrobić jak najszybciej. Wstawiłam - pranie, chciałam schować proszę i ..... nastąpiła d...pa blada, czyli wielkie ałć - zostałam w pozycji "zgięta w pół", wołając męża na pomoc. Mąż żonę pomasował, plastra przylepił, kotonal zapodał i tak żona siedzi, jakby kij połknęła. Pozycja odchylona, pochylona, schylona, zmierzająca ku pochyleniu - nie wchodzi w grę, bo prąd jaki przemierza mój krzyż w kierunku nogi prawej, jest dość bolesny. Ech, ja już chyba stara jestem... a popołudniu miałam iść na siatkę... Jest ktoś chętny, kto za mnie obiad zrobi?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Staram się być uczynna,ale... nienawidzę gotować.
OdpowiedzUsuńPD Życzę dużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńDzięki ;) doceniam również chęci :)
UsuńHa! Pokarało Cię, ale wcale nie za pranie kurtki w niedzielę. To ostatnie ostrzeżenie niebios: wszelka wzmożona aktywność fizyczna powoduje gromadzenie się kwasu mlekowego, wyczerpanie zasobów odżywczych we krwi, obniżenie poziomu nawodnienia i szereg innych zmian chemicznych, które wytrącają organizm ze stanu właściwej równowagi.
OdpowiedzUsuńGdyby nie fakt że mnie boli gdy usiluje zjeść zupę (nachylam się do talerza) to bym się usmiala z Twojego komentarza :)))
UsuńTo ja się uśmiałam za Ciebie:) Bo zupę już zjadłam :D
UsuńPierwsze najgorsze minęło ale nadal boli. Na fitness jutro nie idę. Ale na siatkę na 17tą owszem. Tylko powoli ;)
UsuńWypraszam sobie. Komentarz jest naukowy i przytoczony za autorytetem! Fi donc...
UsuńMąż gotuje, a Ty do ptaków i kulek;)))
OdpowiedzUsuńŻałuj,że nie zabrałaś się z Frytka "po drodze" drinki,kub go go, płacze..ze śmiechu;)
Zdrówka życzę;)
Ty mi krzyża pożycz ;) bo mój jakiś wadliwy kurcze
Usuńto ja Ci "krzyża" życzę :))) a klub go - go u Miśki, ha ha... i jeszcze pan z "dużym sprzętem"... wszystkie bóle znikają :)))
UsuńHm ... Nie wiem czy powinnam wnikac i pytać ... A "pożycz" w sensie użycz mi ;)
UsuńTo Frytka śmiała się do pana zainteresowana jego dużym sprzętem!!!ja tylko kelnerowi powiedziałam,że jest przystojny!!;)
UsuńNo pieknie! I weź tu wypuśc 2 baby w miasto... Strach się bać! ;))) czekam na szczegółową relację
UsuńTo zapewne korzonki! Bez lekarza się nie obejdzie!
OdpowiedzUsuńnie wiem co, ale ketonal do spółki z plastrem ulżyły nieco :)
UsuńNawet nie będę pytać o to jak się schylałaś, bo chyba już wiem, sądząc po opisie. A trzeba zawsze z prostymi plecami, na ugiętych nogach i ból nie łapie. Znam go, bo doświadczyłam kilkakrotnie, ale od tamtego czasu myślę jak się schylam i odpukać od kilkunastu miesięcy mnie nie złamało. Kuruj się kochana i myśl następnym razem zanim się schylisz czy zegniesz. :*:*
OdpowiedzUsuńa powiem Ci, że nawet nie :) nóżki bowiem miałam przygięte, gdyż mi przyszło się niemal do ziemi schylić :) i ciężaru również jakiegoś nie miałam, ostatnim razem jak mnie strzyknęło trzymałam dziecięce, za przeproszeniem, gacie :))) a dzisiaj łapałam proszek, ale też nie dokończyłam chwytu i nie podniosłam - ani się, ani proszku :) ale już lepiej :)
UsuńMnie jak tak trzasnęło, to dostałam sterydy i miałam dwa tygodnie wyjęte z życiorysu :/ Życzę zdrowia. A schylać się trzeba tak, jak Karioka mówi:) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńee, to ze mną tak źle nie jest :) jak zaczął proch działać, to zaczęło pierwsze napięcie schodzić. Teraz na wieczór to nawet względnie jest :) trzymam się pionowo i staram nie schylać ;)
UsuńTo dobrze :)
Usuńi jak najczesciej powinnaś lezeć, żeby kręgosłup odciążać. W pozycji wygodnej, tzn takiej, kiedy nie boli.
OdpowiedzUsuńi bardzo Ci współczuję, bo wiem jak to boli...
Dzisiaj jest względnie :) tylko się nie schylać. I siedzenie tylko w pozycji bardzo prawidłowej, bo inaczej czuję "zmęczenie" kręgosłupa :) ale w stosunku do wczoraj - jest duża poprawa
UsuńPo pierwsze: znam ten ból i współczuję.
OdpowiedzUsuńPo drugie: idź do lekarza, bo to nie korzonki tylko prawdopodobnie krążek międzykręgowy, zwany potocznie dyskiem, Ci wyskoczył lub się wysuwa i potrzebna będzie rehabilitacja. Wiem coś o tym, stara wyjadaczka jestem ;)
Po trzecie: i wiem to od lekarza neurologa, ketonal to trucizna.
Po czwarte: moja koleżanka z pracy mówiła, że jak jej w kręgosłupie łupnęło to szła na dwugodzinny spacer. Podobno pomaga.
Po piąte: kiedyś słyszałam, że jak walnął kręgosłup lędźwiowy, to później strzeli piersiowy i szyjny. To tak na pocieszenie ;)
Nie czekaj aż samo przejdzie, bo nie przejdzie tylko się pogorszy i skończysz jak ja; na ostrym dyżurze o północy z kroplówką w żyle.
Trzymaj się ciepło
Jest lepiej :) plaster rozgrzał, właśnie chodzić mogę, nie stanowi to problemu, siedzenie jest już nieco mniej wygodne, a schylanie zakazane :)
UsuńDobrze, że przyszłam dopiero dzisiaj, ktoć Ci już tę zupę sklecił, a i boli pewnie mniej ;o)
OdpowiedzUsuńSama coś sklecilam i jest corazlepiej :)
UsuńWspółczuję, ból to jest okrutny, ale gorsza myśl, że ni jak i ni w ząb można sobie ulżyć... Lekarz wskazany:) Byle nie było to jakieś cholerstwo, które na dłuższą metę zagości... Moje cholerstwo siedzi i się odzywa po każdym zaniesieniu prania na pięterko... Zdrowiej!!! Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńNie mam na szczęście takich problemów. Tobie coś ułożyło?
UsuńJa też współczuję, przy podnoszeniu Małej juz mi dwa razy łupnęło. Za pierwszym trzymało długo, a za drugim przeszło po jednym czy dwóch dniach, jak spałam z Małą na twardej podłodze. :P
OdpowiedzUsuńNo i to nie starość - to moda naszych garbiących się czasów.... :/
Oj ją krzywa jestem jak chiński paragraf ;)))
Usuńnie przejmuj się. myślisz, że jak sie księdzu skończą skarpetki w niedzielę i nie ma na poniedziałek to idzie w brudnych ? :)
OdpowiedzUsuńHehehe pewnie nie :))) ale jakiś powód musiałam sobie znaleźć :))
UsuńCzasem ta się zostaje... Zgiętym wpół.
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę.
Pozdrawiam
Już powstałam, ale najpierw jęczałam naprzemiennie z napadami śmiechu :) bo wiedziałam, jak to musi z boku wyglądać :))) a po głowie się tłukło "not again!!!" bo już z pół roku temu miałam dokładnie to samo. Tylko tym razem dodatkowym powodem do śmiechu był fakt, że dnia poprzedniego "coś" wlazło mężowskiemu w łopatkę i miał niedoruchliwość ramienno - barkową :D
Usuńrodzina połamańców, jednym słowem :)
Usuń