niedziela, 28 października 2012

starość nie radość, czyli d...pa blada

Pokarało mnie, dopadła mnie kara niebios. Bo porządny człowiek w niedzielę idzie z dzieckiem do kościoła, a nie wymawia się przenikliwym zimnem, deszczem i kaszlem gruźlicznym, wstawiając pranie. A jeśli tak nie zrobi, to go kara dosięga. Zależało mi na wypraniu kurtek, bo jedną mam oddać i chcę to zrobić jak najszybciej. Wstawiłam - pranie, chciałam schować proszę i ..... nastąpiła d...pa blada, czyli wielkie ałć - zostałam w pozycji "zgięta w pół", wołając męża na pomoc. Mąż żonę pomasował, plastra przylepił, kotonal zapodał i tak żona siedzi, jakby kij połknęła. Pozycja odchylona, pochylona, schylona, zmierzająca ku pochyleniu - nie wchodzi w grę, bo prąd jaki przemierza mój krzyż w kierunku nogi prawej, jest dość bolesny. Ech, ja już chyba stara jestem... a popołudniu miałam iść na siatkę... Jest ktoś chętny, kto za mnie obiad zrobi?

36 komentarzy:

  1. Staram się być uczynna,ale... nienawidzę gotować.

    OdpowiedzUsuń
  2. PD Życzę dużo zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! Pokarało Cię, ale wcale nie za pranie kurtki w niedzielę. To ostatnie ostrzeżenie niebios: wszelka wzmożona aktywność fizyczna powoduje gromadzenie się kwasu mlekowego, wyczerpanie zasobów odżywczych we krwi, obniżenie poziomu nawodnienia i szereg innych zmian chemicznych, które wytrącają organizm ze stanu właściwej równowagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie fakt że mnie boli gdy usiluje zjeść zupę (nachylam się do talerza) to bym się usmiala z Twojego komentarza :)))

      Usuń
    2. To ja się uśmiałam za Ciebie:) Bo zupę już zjadłam :D

      Usuń
    3. Pierwsze najgorsze minęło ale nadal boli. Na fitness jutro nie idę. Ale na siatkę na 17tą owszem. Tylko powoli ;)

      Usuń
    4. Wypraszam sobie. Komentarz jest naukowy i przytoczony za autorytetem! Fi donc...

      Usuń
  4. Mąż gotuje, a Ty do ptaków i kulek;)))
    Żałuj,że nie zabrałaś się z Frytka "po drodze" drinki,kub go go, płacze..ze śmiechu;)
    Zdrówka życzę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty mi krzyża pożycz ;) bo mój jakiś wadliwy kurcze

      Usuń
    2. to ja Ci "krzyża" życzę :))) a klub go - go u Miśki, ha ha... i jeszcze pan z "dużym sprzętem"... wszystkie bóle znikają :)))

      Usuń
    3. Hm ... Nie wiem czy powinnam wnikac i pytać ... A "pożycz" w sensie użycz mi ;)

      Usuń
    4. To Frytka śmiała się do pana zainteresowana jego dużym sprzętem!!!ja tylko kelnerowi powiedziałam,że jest przystojny!!;)

      Usuń
    5. No pieknie! I weź tu wypuśc 2 baby w miasto... Strach się bać! ;))) czekam na szczegółową relację

      Usuń
  5. To zapewne korzonki! Bez lekarza się nie obejdzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem co, ale ketonal do spółki z plastrem ulżyły nieco :)

      Usuń
  6. Nawet nie będę pytać o to jak się schylałaś, bo chyba już wiem, sądząc po opisie. A trzeba zawsze z prostymi plecami, na ugiętych nogach i ból nie łapie. Znam go, bo doświadczyłam kilkakrotnie, ale od tamtego czasu myślę jak się schylam i odpukać od kilkunastu miesięcy mnie nie złamało. Kuruj się kochana i myśl następnym razem zanim się schylisz czy zegniesz. :*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a powiem Ci, że nawet nie :) nóżki bowiem miałam przygięte, gdyż mi przyszło się niemal do ziemi schylić :) i ciężaru również jakiegoś nie miałam, ostatnim razem jak mnie strzyknęło trzymałam dziecięce, za przeproszeniem, gacie :))) a dzisiaj łapałam proszek, ale też nie dokończyłam chwytu i nie podniosłam - ani się, ani proszku :) ale już lepiej :)

      Usuń
  7. Mnie jak tak trzasnęło, to dostałam sterydy i miałam dwa tygodnie wyjęte z życiorysu :/ Życzę zdrowia. A schylać się trzeba tak, jak Karioka mówi:) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ee, to ze mną tak źle nie jest :) jak zaczął proch działać, to zaczęło pierwsze napięcie schodzić. Teraz na wieczór to nawet względnie jest :) trzymam się pionowo i staram nie schylać ;)

      Usuń
  8. i jak najczesciej powinnaś lezeć, żeby kręgosłup odciążać. W pozycji wygodnej, tzn takiej, kiedy nie boli.
    i bardzo Ci współczuję, bo wiem jak to boli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj jest względnie :) tylko się nie schylać. I siedzenie tylko w pozycji bardzo prawidłowej, bo inaczej czuję "zmęczenie" kręgosłupa :) ale w stosunku do wczoraj - jest duża poprawa

      Usuń
  9. Po pierwsze: znam ten ból i współczuję.
    Po drugie: idź do lekarza, bo to nie korzonki tylko prawdopodobnie krążek międzykręgowy, zwany potocznie dyskiem, Ci wyskoczył lub się wysuwa i potrzebna będzie rehabilitacja. Wiem coś o tym, stara wyjadaczka jestem ;)
    Po trzecie: i wiem to od lekarza neurologa, ketonal to trucizna.
    Po czwarte: moja koleżanka z pracy mówiła, że jak jej w kręgosłupie łupnęło to szła na dwugodzinny spacer. Podobno pomaga.
    Po piąte: kiedyś słyszałam, że jak walnął kręgosłup lędźwiowy, to później strzeli piersiowy i szyjny. To tak na pocieszenie ;)
    Nie czekaj aż samo przejdzie, bo nie przejdzie tylko się pogorszy i skończysz jak ja; na ostrym dyżurze o północy z kroplówką w żyle.

    Trzymaj się ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest lepiej :) plaster rozgrzał, właśnie chodzić mogę, nie stanowi to problemu, siedzenie jest już nieco mniej wygodne, a schylanie zakazane :)

      Usuń
  10. Dobrze, że przyszłam dopiero dzisiaj, ktoć Ci już tę zupę sklecił, a i boli pewnie mniej ;o)

    OdpowiedzUsuń
  11. Współczuję, ból to jest okrutny, ale gorsza myśl, że ni jak i ni w ząb można sobie ulżyć... Lekarz wskazany:) Byle nie było to jakieś cholerstwo, które na dłuższą metę zagości... Moje cholerstwo siedzi i się odzywa po każdym zaniesieniu prania na pięterko... Zdrowiej!!! Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam na szczęście takich problemów. Tobie coś ułożyło?

      Usuń
  12. Ja też współczuję, przy podnoszeniu Małej juz mi dwa razy łupnęło. Za pierwszym trzymało długo, a za drugim przeszło po jednym czy dwóch dniach, jak spałam z Małą na twardej podłodze. :P

    No i to nie starość - to moda naszych garbiących się czasów.... :/

    OdpowiedzUsuń
  13. nie przejmuj się. myślisz, że jak sie księdzu skończą skarpetki w niedzielę i nie ma na poniedziałek to idzie w brudnych ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe pewnie nie :))) ale jakiś powód musiałam sobie znaleźć :))

      Usuń
  14. Czasem ta się zostaje... Zgiętym wpół.
    Zdrowia życzę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już powstałam, ale najpierw jęczałam naprzemiennie z napadami śmiechu :) bo wiedziałam, jak to musi z boku wyglądać :))) a po głowie się tłukło "not again!!!" bo już z pół roku temu miałam dokładnie to samo. Tylko tym razem dodatkowym powodem do śmiechu był fakt, że dnia poprzedniego "coś" wlazło mężowskiemu w łopatkę i miał niedoruchliwość ramienno - barkową :D

      Usuń
    2. rodzina połamańców, jednym słowem :)

      Usuń