Czy wiecie, jak trudno jest się spakować kobiecie na 2-3 dniowy wyjazd?
Masakra! Jedziesz na 2-3 dni i trzeba przewidzieć absolutnie wszystko! Trzeba wziąć bieliznę (przyzwoitą, bo jeszcze koleżanka z pokoju pomyśli, że mnie nie stać na nowe majtki i w takich podartych latam), coś do spania (najlepiej nie za bardzo seksi, i z dołem, bo przecież nie będę koleżance tyłkiem po oczach świecić), coś z długim rękawem, gdyby było chłodno, długie spodnie, krótkie spodnie (gdyby było gorąco), coś z krótkim rękawem (tak żeby się jeszcze nadawało do wyjścia między ludzi, np. na piwo w lokalu), i buty, takie na wypadek deszczu, może jakaś kurtka? Oczywiście osobny strój na drogę, kolejny do ubrania się "na miejscu" (ten z drogi przecież będzie nieświeży i do zmiany). Kosmetyki, ręczniki (duży i mały obowiązkowo) i kilka drobiazgów do makijażu oraz coś z biżuterii.... I w ten oto sposób na 2-3 dni wychodzi mała walizka.
No ale niech mi ktoś powie, czy można te racje odzieżowe zmniejszyć? Nie można! To jest absolutne minimum. A potem... a potem się wraca i trzeba to rozpakować...
Wiemy, wiemy.... Bardzo dobrze wiemy!
OdpowiedzUsuńhehe, jesteśmy okropne z tą swoją zaradnością i próbą przewidzenia absolutnie wszystkiego :D
UsuńNo, niestety :)))
OdpowiedzUsuńSame sobie dokładamy :) ja tam wolę się pakować na tydzień czy dwa, niż na 3 dni - bo w obu przypadkach mam tyle samo rzeczy! :)
UsuńMoże Ci się wydać to śmieszne, ale... ja najpierw spisuję, co mam zabrać, a potem upycham to do torby :))) Taką kartkę mam zawsze przygotowaną :)
UsuńTo wcale nie jest śmieszne. Też czasami piszę sobie rzeczy, o których bezwzględnie mam pamiętać. Ale to zwykle w przypadku długich wyjazdów.
UsuńFaceci mają podobnie... tylko "góry" do spania nie potrzebują :)))
OdpowiedzUsuńTak, tu jest łatwiej :) Normalnie też by wystarczyła koszulka, ale jak ostatnio nocowałam u koleżanki, pospiesznie dorzuciłam do torby spodenki, w razie jakby się w drodze do łazienki spotkała z jej mężem :D Poza tym, nie zawsze się dobrze zna osobę z pokoju (patrz: szkolenia z firmy) i głupio tak jakoś świecić wybranymi partiami ciała!
Usuńo butach pamiętasz? te na drogę, te na zmianę i klapki pod prysznic..
OdpowiedzUsuńNo tak - klapki, przecież w czymś trzeba chodzić :)
UsuńNIE MAM KLAPEK!!!! już nie kupię :(
UsuńSpoko, ja nie biorę, nie chce mi się... Tym razem sobie podaruję ;) na basen nie idziemy - przeżyjemy.
UsuńAleż zdecydowanie można zmiejszyc ilość zabieranego ekwipunku, wystarczy w pierwszej kolejności zmienić współlokatorkę na współlokatora i odpada coś do spania :)
OdpowiedzUsuńJest to jakaś myśl :)
UsuńPhi jakaś, to jest genialna myśl !!
Usuńtylko wiesz, ten współlokator musiałby spełnić kilka warunków...
UsuńNo oczywiście, że tak. Czy na 2 dni, czy na 2 tygodnie - bagaż różni się niewiele.
UsuńDesper, a ja też mam zamienić współlokatorkę na współlokatora?... bo ja też się właśnie pakuję ... :)
UsuńFrytuniu, Ty się chcesz doigrać i mieć doigrane naprawdę !!
UsuńFrytka... jest to jakaś myśl... skoro Desper mówi, że wręcz genialna, to myślę, że powinnyśmy wziąć ją pod rozwagę i poważnie przemyśleć, a może się wręcz zastosować!
Usuńa potem, na miejscu się okazuje, że człowiek w jednej kiecce cały czas lata i .... bez majtek :)
OdpowiedzUsuńjesoooo, Tygrys, pamiętaj o suszarce!!!!.... :)))))))
UsuńPamiętam - bez suszarki ani rusz!
UsuńKtoś już wyżej napisał (Chyba Frau), że 2 dni i 2 tygodnie to wcale nie taka wielka różnica. Bo ten tłok w walizce największy robią kosmetyki, suszarka i takie tam, książka itp, które są potrzebne każdego dnia.
OdpowiedzUsuńNo i widzę, że też "uwielbiasz" rozpakowywanie...brrrrrrrrrrrrr...........
Nienawidzę! Torba może stać dłuuugo, zanim dojrzeje (torba, albo ja), aby ją w pełni rozpakować :)
UsuńPewnie jestem porypana, bo... lubię się pakować i rozpakowywać też (wręcz uwielbiam!). A na każdym wyjeździe codziennie robię porządki w walizce.
UsuńWiem, wiem, jestem nienormalna.
Frau, nie bądź dla siebie taka surowa ;-))) Ale fakt. Dziwne to jest;-))).
UsuńPakuję się z listą,bo się denerwuję, że o czymś zapomnę,a mnie wścieklica bierze jeśli czegoś nie mam. A rozpakowuję natychmiast po powrocie, bo tego nie cierpię, więc świadomość, że i tak nie uniknę wywołuje we mnie potrzebę natychmiastowego rozpakowania.
Pakowanie to już mam chyba w genach, bo od wczesnego dzieciństwa nic, tylko się pakuję i rozpakowuję. Żadnej listy już dawno nie potrzebuję, robię to w ciemno i w 15 minut z zamkniętymi oczami. Nie zapominam niczego. Ale znam osoby lepsze w tym ode mnie: moją córkę. Ta jest dopiero dobra w pakowaniu! Rozpakowywać jednak nie lubi.
UsuńNie lubie sie pakowac, na szczescie robi to Wspanialy, ale rozpakowac musze sie juz sama i tez nie lubie:)))
OdpowiedzUsuńAle, ze trzeba pakowac reczniki to juz niestety wstyd. 6 lat temu bylam w Polsce i w hotelach recznik to taka wieksza serwetka, czyzby sie nic nie zmienilo?
A ja się pakować mogę, nie przeszkadza mi to, ale rozpakowanie się to dla mnie koszmar :)
UsuńStar, w Polsce nawet często w hotelach są ręczniki, ale w zdecydowanej większości są twarde, zbite i strasznie śmierdzą detergentami. Więc ja wszędzie zabieram swoje
UsuńOczywiście, że nie można! Ja też jestem zapobiegliwa i biorę różne dziwne rzeczy. Wszyscy najpierw się śmieją, a później bez przerwy przychodzą pożyczać. Zawsze wszystkich straszę, że jak będą żartować, to dostaną figę z makiem. :D
OdpowiedzUsuńKto się nosi, ten się nie prosi :) ta zasada jest jak najbardziej prawdziwa i się spełnia!
UsuńAle gdybyś czegoś nie wzięła... los, deszcz, grom lub słońce w hurcie, natychmiast się o to upomną ;)))
OdpowiedzUsuńNo oczywiście! Ale na wypadek deszczu, gromów i takich tam, był plan zapasowy - odtańczymy nago na łące taniec słońca, aby przywołać je na niebo, ale Jedna Taka powiedziała, że po takim występnie może nie wrócić jeszcze długo ;)
Usuńha ha ha, taaaaaa... a potem se przykleiła zieloną kropkę na czole ... :))))))
Usuńznam to ....znam ;) :) :) :)
OdpowiedzUsuńI to się racze nie zmieni :) na ostatnim wyjeździe miałam akurat w sam raz ubrań i sprzętu towarzyszącego :)
UsuńNie wiem. Trudno mi to sobie wyobrazić, bo facetowi wystarczy zużyta tubka pasty do zębów (wiadomo, że nawet z zupełnie pustej da się wycisnąć jeszcze jedną porcję). Ciuchy na zmianę? A po co? Na te 2-3 dni? Wszystko da sie jeszcze nosić, a jesli tylko piwa jest wystarczająco dużo, to nawet nie czuć!
OdpowiedzUsuńNa drugi dzień było za mało piwa w takim razie, bo uznałam za zasadne zmienić ubranie ;)
Usuń