Żyję!!! Przeżyłam wczorajszy nalot młodocianych przestępczyń na mój dom! I byłam zaskoczona, jak zarąbiście się ze sobą bawiły! Nie potrzebowały animatora - poszły w tango i tyle je widziałam :) Za to słyszałam bardzo dobitnie. Myślę, że sąsiedzi też - z każdej strony :) Była zabawa, tańce muzyka i... kibicowanie skoczkom!
Ale do rzeczy. Na urodziny potrzebny jest tort. Obudziła się we mnie ambicja i stwierdziłam, że sama tego dokonam i tort upiekę. A co! Ja nie dam rady? Ludzie.... przecież umiem gotować, umiem piec (proste rzeczy) to czemu miałabym nie dać rady tortowi? Znalazłam przepis, całkiem fajny i wcale nie taki trudny - rzekłabym - prościzna. No to do roboty.
Składniki - są!
Tortownica - jest! (dzięki sąsiadko!)
Kuchnia - jest!
Dzieci z mężem - są!
To jedziemy!
Zaczniemy od placka orzechowego, tzw. "wkładki". Osoby zajmujące się pieczeniem zawodowo, powinny teraz przerwać czytanie. Zadanie pierwsze - oddzielić 5 białek od żółtek. Prościzna. Oddzielone koncertowo. Białka w misce, szczypta soli i robot w ruch. Piana ubita :) Sztywna, ładna, wszystko gra. No to dodajemy cukier. Pierwsza porcja - powoli mieszamy, druga porcja - i coś mi nie gra.... PIANA PADŁA!!! Nosz kurde flak, dupa jasiu, z tego placka guzik będzie! To, co piana usłyszała, to jej. 5 białek poszło się paść, trzeba zacząć od nowa. Wściekłam się jak diabli, nienawidzę bowiem jak mi coś nie wychodzi, szczególnie coś tak banalnego jak piana! Nic to, robimy od nowa. Miałam jajka ze wsi, te się na pewno ubiją. A żółtka pójdą na piwo z imbirem, gdyż jestem koncertowo zaciapana, z reszty będzie kogel-mogel. Miska umyta, piana ubita, placek upieczony. Teraz biszkopt. Ten - o dziwo - bez przygód. Ale... przecież nie może być tak łatwo...
Wszystko upieczone, masa gotowa, wiśnie odcedzone - nic tylko składać. Jeszcze tylko po raz piąty przeczytam co i jak, w jakiej kolejności. I wyszło mi, że tą wkładkę orzechową, to muszę przepołowić... Nie wiem jak - ale to zrobiłam.Oczywiście nie wyszło równo, ale placek wkłada się w środek, poukłada się i nikt nie zauważy.To składamy! Biszkopt - jest! Masa, wiśnie - jest! Wkładka - jest! Masa, wiśnie - jest! Biszkopt -..... jaki biszkopt? Przecież czytałam, że dwa razy mam układać wkładkę? Hej! Gdzie ta druga wkładka?????? Nosz! ^&^%$(*&%$@#@#%^&$$# -wa mać! NIE TRZEBA PRZECINAĆ WKŁADKI! Trzeba włożyć ją w całości!!!! JAK ja to przeczytałam, że mnie wyszło dwa razy... NIE WIEM - chora byłam :) I już nie miałam siły się wściekać - dostałam głupawki :) Stałam na tym tortem i się śmiałam, sklejając wkładkę z powrotem i ponownie nakładając masę :) Na szczęście tort wyszedł przepyszny!!!
A oto dowód - chociaż nie wygląda okazale - następny będzie wpost idealny :) (nie patrzeć na kolory zdjęcia)
Wyszło jak najbardziej okazale i super :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że smaczne to było :) Bardzo smaczne :)
UsuńMiałam dodać, że smak jest najważniejszy ale wyszłoby na to, że wygląda gorzej niż smakuje dlatego nie napisałam :P
UsuńAle on na prawdę wygląda gorzej niż smakuje ;)
UsuńJak nie wygląda okazale?!?! Ma dai! Wygląda nad wyraz okazale, oraz dostojnie, oraz niemal profesjonalnie;-) Się nie miałaś czego wstydzić. "Następną razą" wyjdzie Tobie jeszcze lepiej, a później zostaniesz "miszczem", powiadam Tobie!
OdpowiedzUsuńOby, bo ten kosztował mnie 5 jajek i sporo nerwów :) Ale jest przepyszny :D Właśnie wsunęłam kawałek ;)
UsuńIdealny jest,a nie konkursowy;) Zjadłabym choć trójkącik:))
OdpowiedzUsuńTo wsiadaj x Frytką do jej tupolewa i wpadnij :)
UsuńNo no no, jestem z Ciebie dumny, poza tym wiedziałem od samego początku, że dasz radę. A co do imprezy dzieciaków, poczekaj aż podrosną i będziesz miała najazd nastolatków. U mnie balowało ostatnio prawie 30 podlotków. Jazda była bez trzymanki, ale dom się ostał:))))Zresztą dla mnie to nie pierwszyzna i zwykle daję pozwolenie bo to wcale nie takie straszne:))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa razie przeżyłam 6 :) poza tym pierwszy raz robiłam jej taką imprezę dziecku. Do tej pory 2 razy miała, ale byłam cwana i robiłam je "gdzieś".
UsuńY...
OdpowiedzUsuńZaniemowilas z wrażenia? :D
Usuńz samego opisu i zdjęcia wygląda, że pyszny jest, zdolniacha z Ciebie Tygrys, gratulacje... szkoda, że tak daleko mam do Ciebie bo straszną ochotę na słodkie dziś od rana mam... chyba se chleba z cukrem wezmę, he he he ... swoją drogą, ciekawe co to za zachcianki, hmmm ...
OdpowiedzUsuńJest pyszny, ale tak mam, że za pierwszym razem wychodzi mi średnio :) kolejne razy są już bardzo dobre i ładne :)
UsuńTort wygląda wspaniali i ... kusząco smakowicie :))))
OdpowiedzUsuńNie umywa się do Twoich dekoracji :) białych literek w sklepie nie mieli :)
UsuńEeee tam literki :) Chętnie bym go spróbowała :)
UsuńA na dekoracje miałam czas, to się bawiłam - dziękuję :):*
Białe wyglądałyby lepiej. A te marcepanowe to kiedyś spróbuję. Mnie to się podoba ta masa cukrowa (no chyba, że to to samo), którą tak ładnie torty obklejają.
UsuńMasa marcepanowa - to głównie migdały i cukier; a masa cukrowa to inaczej lukier plastyczny (zero migdałów) :)))
Usuńoooo, właśnie to :)
UsuńTort wygląda pięknie! Cieszę się, że smakował ;-) Ja też całkiem niedawno robiłam swój pierwszy tort ;-) Pierwsze koty za płoty! :-)
OdpowiedzUsuńMusiałam Cię ze spamu wyciągać :) nie wiem czemu... Tak, pierwsze koty za płoty!
UsuńTygrysie Ty to nawet o pieczeniu, które dla mnie nudne, potrafisz tak pisać, że chce się czytać i jest wesoło ;-)
OdpowiedzUsuńA dlaczego na kolory nie patrzeć? ;-)
Kosmiczny tort, gratuluję! :)
Żebyś moją minę widziała, jak się zorientowałam, że tego cholernego lepkiego placka nie trzeba było przekrajać... i że tam jest wymieniony raz, a nie dwa... że mi się w oczach podwoiło.... bezcenna :)
UsuńA kolory jakieś kiepskie na zdjęciu wyszły, fatalne światło było, bo kwiatki w rzeczywistości są (były) różowe, a czekolada miała kolor głębokiego brązu :) a na zdjęciu wszystko mdłe
Ja się zasadzam na tort dla Kudłatej, ale muszę potrenować z lukrem plastycznym, bądź tym marcepanowym od Thunderu.
OdpowiedzUsuńZa to Twój tort pierwsza klasa. normalnie bym Ci te kwiatki wyjadła...
A przepis łatwy, a tort cholernie smaczny... pójdzie mi dzisiaj w biodra, oj pójdzie...
UsuńGdzie można kupić taki ładny tort???? ;-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńJesteś moim IDOLEM. Ja zrobiłam raz w życiu podejście do biszkoptu. Nawet nie wiedziałam, że lata lepiej niż talerze. Odtąd zostałam przy pieczeniach, golonkach, kaczkach, gęsiach, roladach, Stroganowie i innych takich
OdpowiedzUsuńCiągle się uczę gotować. Kiedyś na samym początku umysliłam sobie schab ze śliwką. No i wszystko pięknie- schab, śliwki, tylko jak do piernika wsadzić jedno w drugie? Chwilę nad tym dumałam :)
UsuńNo kurcze, jakoś z innymi, niesłodkimi nigdy kłopotów jakoś nie miałam i wyobraźnia mnie nie zawodziła, nawet, gdy przepis w opisie jasny nie był, a z ciasteczkiem wszelkim to mi nigdy nie po drodze
UsuńJa ostatnio właśnie próbuję nowości - np. kaczuszka w jabłuszkach :D Albo króliczek. Pychota po prostu!
UsuńNo i znów ślina mi na klawiaturę kapie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
Smakowo jest wyśmienity :D właśnie zjadłam kawałek :)
UsuńTygrysie, nie drażnij lwa :)...w dodatku na diecie ;D
UsuńJuż nie drażnię - już nic nie zostało, nie mam czym ;)
UsuńDla mnie wygląda wręcz okazale. Wow!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńW kwestii gotowania też lubię próbować nowości. To urozmaica życie, także w związku :)Bo nie ma niczego gorszego jak nuda, także w kuchni. Co Ty na to, Tygrysie? ;-)
OdpowiedzUsuńoj nie ma - nuda i codzienność to największy wróg :)
UsuńSzacun za te wypieki :))) Ja korzystam z gotowych krążków biszkoptowych.... żeby mieć pewność, ze wyjdzie :))))
OdpowiedzUsuńTwój wygląda bardzo apetycznie, ale niestety.... i kalorycznie
Ewo, te ciasta nie idą w "boczki". Te z cukierni idą, a domowe nie. Wcale ;) te możemy jeść do woli ;)
UsuńKoniec wieńczy dzieło!!!
OdpowiedzUsuń:) koniec nadszedł szybko - zjedliśmy cały dość sprawnie ;)
Usuń