Anything that can go wrong will go wrong...
To podstawowa zasada mam wrażenie, mająca zastosowanie w moim życiu cholernie często, za często.Spokojnie, na razie nic się nie wydarzyło, jest okej. Tylko czasem zastanawiam się "do kiedy?". Ileż to razy było tak, że jeśli mieliśmy jakąś arcyważną przesyłkę naszego klienta, która KONIECZNIE MUSIAŁA dotrzeć na miejsce na czas, a nie dochodziła? Bo samolot się spóźnił, bo nie wylądował wcale z powodu mgły (jak wytłumaczyć klientowi, że jego arcyważne dokumenty do Aryki nie doleciały, bo w Katowicach jest mgła jak oko wykol, podczas gdy u nas naparza słońce, jakby się chciało naświecić na zapas?), bo tir z przesyłkami się rozbił, bo kurier zamienił paczki, bo się samochód zapalił, bo cokolwiek dziwnego i nietypowego? ZAWSZE tak było. Im większą się przywiązywało wagę, im więcej było monitów, tym prawdopodobieństwo, że pójdzie źle, dążyło ku 100%. Teraz pracuję w innej branży i jest podobnie. Im coś ważniejsze, tym większe prawdopodobieństwo, że się popitoli.
Do czego dążę? A do tego, że jakiś czas temu został mi podarowany super fajny telefon, smartfonik. Bardzo mi się spodobał, wciągnęłam się w niego strasznie - nawet na Wasze komentarze odpowiadam czasami z komórki, jadąc np. busem do domu :) I ten telefon nie mógł się doczekać etui, gdyż wiecznie mi było nie po drodze. Aż wreszcie, w sobotę dokonałam zakupu, będąc w ciągłym strachu, że w końcu sobie porysuję mój piękny ekranik. Etui zakupione, telefon bezpiecznie schowany... W ciągu kilku miesięcy posiadania nie spadł mi ani razu. Odkąd wsadziłam go w etui - 3 razy wylądował na podłożu. W tym raz na beton. Mam ryskę na ekranie, ślad (kropka, ale jest!!!) na obudowie i pęknięte etui.
Chyba go wyjmę i będę nosić jak dotychczas.... w osobnej kieszonce torebki, przeznaczonej na komórki... Inaczej nie dotrwa do wymiany :(
no i po co Ci to było?? to etui?? źle telefonikowi pięknemu w specjalnej kieszoneczce było?? ja nigdy, powtarzam NIGDY, nie miałam żadnego etui na żaden telefon, i NIGDY nic się z nimi (tymi telefonami) nie stało... czego i Tobie życzę :)
OdpowiedzUsuńBo ja chciałam tak profesjonalnie wyglądać, mając telefon w czarnym usztywnianym etui, poza tym zabezpieczyć go chciałam.... w sumie gdyby tego etui nie było to by mi się roztrzaskał na tym betonie, ale z drugiej strony bez etui by mi się z ręki nie wysmyknął, bo bym nie kombinowała z przeszkadzającą klapką... Jednym słowem - chyba go wyjmę z tego ustrojstwa...
Usuńno widzisz?... najprostsze rozwiązania są najlepsze, profesjonalistko :) mam wrażenie, że i bez etui wyglądasz jak prawdziwy zawodowiec - Tygrys Zawodowiec :))))
UsuńJa jak wsadziłam telefon w etui, to zaraz zaliczał glebę. I... noszę go w torbie, albo w kurtce w specjalnie do tego przeznaczonych kieszeniach.
OdpowiedzUsuńOraz im bardziej nam zależy, tym większe prawdopodobieństwo, że się coś nie uda..., tak bywa :)
Czyli potwierdzasz zasadę, teoria została potwierdzona, przestała być mitem, czyli jesteśmy - pogromcy mitów :D
UsuńEtui to ja sobie sama robię:) na szydełku:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie!!!! Nie mam etui na mój telefonik!!! Ale niedopatrzenie...
Ściskam:*
a mnie się zachciało takiego eliganckiego...
UsuńŻadnych smark-foników ani pierd-foników. Mój telefon ma mi umożliwić kontakt za pomocą rozmowy i sms-ów. Tyle!
OdpowiedzUsuńI mój to robi :)
UsuńAle ma do tego pewnie pierdylion rozmaitych wypasów.
UsuńA coś tam ma :)
UsuńNo i o to chodzi, to wszystko jest mi zbędne i tylko niepotrzebnie czyni telefon niewygodnym.
UsuńAle kochanie, to nigdzie nie wystaje :) to się zawiera wewnątrz i nie wpływa na komfort trzymania ;)
Usuńżartuję sobie. Ten telefon dostałam, wygrałam w konkursie. Został mi dany bez możliwości upłynnienia i zamiany na gotówkę. A darowanemu koniowi nie powinno się zbyt głęboko w zęby zaglądać ;)
Włączę się w Pań dyskusję.
UsuńWiększość swoich komentarzy na odwiedzanych blogach robię z telefonu. Smartfonu. Takiego jak piszesz, Frau, z pierdylionem funkcji. Ale dzięki tym funkcjo mogę, poza komentowaniem blogów, pracować w każdym dowolnym miejscu gdzie jest zasięg sieci. Czytać maile, odpowiadać na nie, przeglądać pliki office'a. Mimo, że nie jest to tak komfortowe jak na prawdziwym komputerze, to czasem jest wygodniejsze niż tachanie laptopa.
Pozdrawiam (tym razem z laptopa jednak)
miało być funkcjom
Usuńale zjadłem m...
Witaj! Mnie to się zdarza nawet książkę czytać w wyjątkowych przypadkach ;) cały czas poznaję funkcje tego telefonu.
UsuńLeslie, w tym wypadku to pożyteczne.
UsuńTygrysku, te modne telefony to niewygodne, bo wielkie klabzdrony, poza tym dotykowy wyświetlacz jest upierdliwy do nieprzytomności, a przerost formy nad właściwą treścią dopełnia tych niewygód. Nigdy w życiu nie skorzystałam z Internetu przez telefon, choć mam darmowy ani nawet z aparatu. Nie zamierzam, broń Boże, kogokolwiek odwodzić od czegokolwiek - wypowiadam się tylko i wyłącznie w swoim własnym imieniu.
UsuńA ja mam zwykłą Nokię z klapką i nie zamienię jej na inną, chyba, że taką samą nową. A praw Murphy'ego jest 155.
UsuńMoja stara nokia wyglądała, jakby wzięła udział w wojnie w zatoce perskiej :D wymiana była NIEZBĘDNA :D
UsuńNo bo kolor się smartfonikowi mie spodobał :)))
OdpowiedzUsuńA widzisz! Trzeba było brać czerwone a nie czarne! :)
UsuńNie lubię. Znaczy smartfonów;-) Oraz iphonów również.
OdpowiedzUsuńTelefon ma mieć zwykłą klawiszową klawiaturę tyle, że qwerty, co by ułatwić posługiwanie się nim ;-))))
Ale z drugiej strony to sprawa upodobań i gustów, a o tych? Wiadomo, się nie dyskutuje ;-)
Ja mój dostałam, bez możliwości sprzedania. Do tej pory miałam taki właśnie podstawowy, wystarczał mi zupełnie. Ci, którym mówiłam, że mnie żaden smartfon nie jest potrzebny, teraz się śmieją :) bo się w niego wciągnęłam :) Tylko to etui, co ma takie przyciąganie ziemskie mnie martwi :)
UsuńHa - a ja już myślałam,że tak tylko u mnie bywa.... Teraz pomniejszam wagę spraw ważnych,żeby się nie popieprzyło...
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
***
A etui - zamień, np. na mięciutki woreczek....
Wiesz, te przypadki z przesyłkami są w 100% prawdziwe... Niemal za każdym razem TA najważniejsza znajdowała się tam, gdzie nie powinna i nie trafiała na miejsce :) Podobne przypadki mam obecnie, tylko branża inna. Albo dzieci kochane. One jak mają się rozchorować to w sobotę - bo wtedy nie ma lekarza. Albo w przeddzień wyjazdu. One też są świetne w zastosowaniu tegoż prawa w praktyce :)
UsuńPozdrawiam :)
Oj, nie bądź kubusiem fatalistą. :)
OdpowiedzUsuńU mnie takie upuszczanie przedmiotów zdarza się, kiedy ja sama jestem przemęczona, a właściwie wykończona. Wtedy jak nic kawa na klawiaturę, a herbata do laptopa! :)
A telefon oczywiście na beton!
pozdrowienia
To przykład z Twojej działki - ważne zlecenie, pierwsze i bardzo duże. Nowy klient. Robimy wszystko co można - długi termin dla tłumacza, czas na korektę, poprawki, niby wszystko hula, a na 2 dni przed oddaniem tłumaczowi dysk trafia szlag i cała praca poszła się paść na zielonej łączce świata wirtualnego :) no przecież załamać się można :) Ja już nic z wielkim wyprzedzeniem nie planuję, jestem mega elastyczna, bo wszelkie plany biorą w łeb z starciu z rzeczywistością, im dokładniejsze, tym lepiej się sypią :)
UsuńMyślenie życzeniowe działa w dwie strony tą z + i tą z -. Ja wolę tę pierwszą i tobie też polecam!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Chciałabym, chciaaaaała :D Z optymisty zmieniłam się w bardzo racjonalnego realistę :D
UsuńOptymista widzi szklankę do połowy pełną, pesymista- do połowy pustą. Realista zastanawia się po cholerę gapić się na szklankę wody, skoro ma chęć na kawę. Przestań oczekiwać tego, co ma pójść źle, przecież masz chęć na kawę ;o)))
OdpowiedzUsuńHehehe, nie, nie jest ze mną tak źle dreamu :) Kawa była bardzo smaczna :)
Usuń